26.

1.6K 161 17
                                    

„Do you remember me ?"

- Luke! Luke przestań! -  Shanley krzyknęła głośno, widząc jak blondyn rozwala wszystko co tylko napotkały jego dłonie. Nie rozumiała dlaczego przywiózł ją właśnie tu do Blacktown i teraz rozwalał każdą najmniejszą część domu. - Luke do cholery! - nie wytrzymując szarpnęła jego ramię, chłopak zamachnął się mocno, niechcący uderzając dziewczynę i sprawiając, że ta zachwiała się na nogach.

- Cholera! - Luke od razu odwrócił się do dziewczyny, widząc co zrobił - Shan, nic ci nie jest?

- Uspokój się proszę - blondynka lekko objęła jego dłonie sprawiając, że chłopak nieco się wyciszył. - Tym co teraz robisz nic nie zmienisz Luke.

- Jak mogę cokolwiek zmienić, kiedy on jest zawsze o krok przede mną?

- Mogłeś wybrać...

- Nawet nie próbuj tak mówić Shanley! - Luke spojrzał na przyjaciółkę mocno marszcząc brwi, ukazując swoje niezadowolenie z jej słów. - Nie wyobrażam sobie, żebym mógł poświęcić twoje życie. Jesteśmy rodziną, może czasem popieprzoną ale rodziną! - Shan nie spodziewała się takich słów od Luke'a, który zawsze skrywał swój świat i swoje uczucia tylko wewnątrz siebie.

- Co robimy tutaj? - dziewczyna odchrząknęła po chwili, puszczając dłonie przyjaciela i otarła zbierające się łzy w kącikach oczu.

- Nie wiem - Luke westchnął drapiąc się nerwowo po karku, kiedy rzucił wzrokiem po zniszczonych meblach. - Sam nie potrafię zrozumieć co chce tu znaleźć.

Przez kilka kolejnych minut cisza panująca w pomieszczeniu odbijała się w ich głowach. Luke starał się trochę uprzątnąć zrobiony przez siebie bałagan, jednak bardzo słabo mu to wychodziło. Przerzucił jedynie kilka rzeczy, tworząc małą kupkę i oparł się o ścianę głową, mocno uderzając w nią pięścią. Zaklął po nosem kiedy spadł z niej ostatni wiszący na niej obraz, jednak przymknął oczy i jeszcze przez długą chwilę nie odrywał głowy od zimnej ściany, która w małym stopniu ostudzała jego rozpalone emocje.

- Luke? - Shanley szepnęła cicho, z nutą zaskoczenia w głosie. Blondyn oderwał się od ściany i z przymrużonymi oczami spojrzał na przyjaciółkę. Dziewczyna dłonią wskazała miejsce niedaleko jego głowy, a kiedy podniósł swój wzrok zmarszczył brwi z zaskoczeniem. Mały fragment ściany lekko zagłębiał się w miejscu, gdzie chwilę wcześniej wisiał obraz, który Luke strącił uderzając pięścią w ścianę, a na jego końcu znajdowała się niewielka skrzynka. Gestem dłoni chłopak kazał odsunąć się Shann na bezpieczną odległość, a sam podszedł bliżej wgłębienia i sięgając dłonią delikatnie wsunął dłoń, mającą na celu otworzenia skrzynki. Wnętrze było puste, znajdowało się w nim tylko jedno drewniane pudełko, przypominająca małą szkatułkę. Wyjmując ją Luke obrócił go w dłoniach, zauważając małe miejsce na kluczyk, który mógłby ją otworzyć. Przeszukał sejf próbując znaleźć coś co pomoże mu otworzyć znalezioną rzecz, jednak nic w nim nie było. Szybko przypomniał sobie o małej zawieszce, która mogła mu pomóc. Odłożył szkatułkę na stolik niedaleko ich dwójki i sięgnął do zapinki łańcuszka, który wciąż zajmował miejsce na jego szyi. Nie przypuszczał, że kluczyk który wraz z Lively znaleźli w Sydney, w drugim domu Louisa, może okazać się w ogóle przydatny. Pasował on idealnie do małego zamka, a kiedy chłopak przekręcił go, a wieczko pudełka odpuściło, przed nimi pokazały się cztery niewielkie strzykawki, zapełnione niebieskim i zielonym płynem.

- Co to jest? - Shanley wyciągnęła dłoń chcąc wziąć jedną do dłoni, jednak Luke zatrzymał ją lekko przechylając pudełko.

- Nie wiem ale może być to coś co pomoże nam uratować Nicka - oczy chłopaka lekko zabłyszczały. - Elays uważa, że jego ojciec nie stworzył nigdy idealnego narkotyku, jednak chyba się mylił.

***

Lively wciąż nieustannie nie potrafiła pogodzić się z myślą, że Nick jest gdzieś teraz zamknięty kompletnie sam, nie wiedząc co się z nim dzieje. Ona sama od dnia balu wciąż była zamknięta w jednym z pokoi, a Elyas nie pozwalał jej z niego nawet na chwilę wyjść. Jednak była zbyt uparta żeby odpuścić. Wykorzystując sytuację, kiedy Johny pilnując ją, zasnął na fotelu odpięła od jego pęku kluczy jeden, który wydawał się jej być pasującym do jej zamka i schowała go głęboko w pościeli. I właśnie teraz czekała siedząc przy zamkniętych drzwiach, aż odgłosy kroków na korytarzu ucichną, a cały dom pogrąży się w ciszy, aby chociaż spróbować odnaleźć Nick'a.

   Po odczekaniu dobrej godziny, modląc się w duszy umiejscowiła klucz w zamku, a kiedy przekręcając go ten ustąpił, uśmiechnęła sie zadowolona. Bez najmniejszego szmeru przedostała się na ciemny korytarz i przytrzymując się ściany, podążała wzdłuż niej, czekając aż oczy przyzwyczają się jej do ciemności. Starała się dotrzeć do pomieszczenia w którym ostatni raz widziała Nick'a, jednak słabo pamiętała do niego drogę, a każde mijane drzwi wyglądały identycznie. Jednak zdecydowała się nacisnąć klamkę jednych, które wydawały się jej najbardziej odpowiednie, na samym końcu korytarza.

Wnętrze pomieszczenia było równie ciemne co korytarz, jednak jej wzrok na tyle przyzwyczaił się do mroku, że teraz spokojnie mogła dostrzec fragmenty pomieszczenia. Poznawała stół na którym Elyas kilka dni wcześniej trzymał tajemnicze strzykawki i krzesło na środku pomieszczenia, na którym ostatni raz widziała Nick'a. Weszła do środka, szukając ciała chłopaka, jednak nigdzie nie potrafiła go dostrzec.

    Pisnęła głośno, kiedy jej ciało zostało dosłownie rzucone o ścianę, a czując mocną dłoń którą ktoś przycisnął ją jej do gardła, pozbawiając ją możliwości oddechu, zamarła w bezruchu. Nie poznawała mocnych ciemnych tęczówek, które wpatrywały się w nią z mordem w nich wymalowanych. Jej całe ciało drżało pod mocnym uściskiem, nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa. Nie potrafiła uwierzyć, że zna osobę, która teraz właśnie usiłuję ją udusić.

- Nick!  - Lively poruszyła niemo ustami, starając się wyrwać z mocnego uścisku, albo sprawić że chłopak przestanie patrzeć na nią w ten sposób.

- Nigdy nie potrafisz uwierzyć, dopóki nie przekonasz się na własnej skórze? - gdzieś w głębi pomieszczenia głos Elyas'a odbił się od ścian, docierając do dziewczyny.

- Co mam z nią zrobić? - Nick warknął przez zaciśnięte zęby, nie spuszczając z niej wzroku. Brunetka nie potrafiła zrozumieć co się z nim działo, nie mogła uwierzyć że to tylko i wyłącznie wina dziwnego płynu, który wstrzyknął mu Elyas.

- Puść ją i odejdź - chłopak niechętnie odsunął się od dziewczyny i wycofał się z pomieszczenia. Lively upadła na podłogę rozmasowując obolałe gardło i łapiąc kilka głębszych oddechów, starała się nie zachłysnąć powietrzem. - Wydawało ci się siostrzyczko, że wszystko co opowiadam to kłamstwo? To wszystko dopiero zaczyna się dziać, a Nick jest pierwszą osobą, która będzie mnie słuchać. Ty będziesz tą ostatnią Lively.

________

Przepraszam że was zawodze...

Revenge | l.h (EIDS cz.II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz