2. Pół deska, pół balon...

396 26 1
                                    

- Nie wiem w sumie od kogo i czego mam zacząć - westchnęła Gwen.

- Zacznijmy i zakończymy na rodzinie - przewróciłam oczami, bo nie chciałam rozmawiać o nikim innym.

- Ehh... Murphy znowu jest z Olivią, ale mają drobny kryzys związany z przeprowadzką, bo nasz brat uznał, że go ciągnie do dużego miasta, a jego dziewczyna woli zostać na wsi. Lottie w czerwcu kończy piątą klasę, a poza tym to strasznie za tobą tęskni, jak praktycznie każdy.

Mogę przyznać, że łza mi się w oku zakręciła na myśl o mojej najmłodszej siostrze, bo kiedyś mi powiedziała, że jestem dla niej najważniejsza i mam jej nie zostawiać, a znowu to zrobiłam, znowu wyjechałam i od tamtego czasu się nie odezwałam ani razu, ani razu nie zadzwoniłam, nie napisałam, nie spytałam co słychać. Ale może tak powinno być? Czarna owca rodziny powinna się trzymać od niej z daleka.

- Harry praktycznie cały swój wolny czas spędza z Lot i z mamą, która ostatnio ma się trochę gorzej. Nie wiemy jak mamy do niej dotrzeć, jak z nią porozmawiać. Boli ją bardzo twoja nieobecność. Nie chodzi o to, że wyjechałaś na studia, po prostu o to, że milczysz, a ona się o ciebie cholernie martwi. Naprawdę, nie chcę, abyś miała wyrzuty sumienia, ale mama codziennie wieczorem siedzi nad twoim zdjęciem i płacze. Dzień w dzień dzwoni do Ciebie, wysyła wiadomości, pomimo tego, że zmieniłaś numer, pisz też listy bez twojego adresu, bo nikt nie wiedział, gdzie jesteś konkretnie. Z akademika podobno bardzo szybko się wypisałaś i dalej nie wiadomo co z tobą się stało. Gdyby nie Jasper, to nie byśmy nie wiedzieli gdzie mieszkasz, jaki masz numer no i najważniejsze, jak się czujesz. Wszystko z niego wyciągnęłam oprócz ostatniej kwestii.

Zdrowie...

No tak...

Życie w ostatnim czasie bezczelnie zaczęło ze mnie kpić.

- Myślę, że przemilczał to, bo wszystko jest w porządku i nie ma o czym rozmawiać - wzruszyłam ramionami.

Powinnam dostać medal idealnego kłamcy...

- A co do mamy, to pozdrów ją.

- I tyle masz do powiedzenia, tak? Po tym całym twoim nagłym zniknięciu, mam ją tak po prostu pozdrowić? - Gwen zdenerwowała się. - Nie wiem coś się z Tobą stało, że nawet własnym bratu zabroniłaś udzielać informacji na swój temat.

- Myślę, że to jest już w moim zakresie, a ty chyba nawet nie powinnaś poruszać tematu nagłych wyjazdów i urwania kontaktu ze wszystkimi - przewróciłam oczami. - Ja naprawdę nie chcę się kłócić, więc zostawmy ten temat na inny moment. Za chwilę jadę na trening, więc cały dom dla was. Lodówka jest pełna, więc możecie jeść ile chcecie, bo i tak będę wracając robiła zakupy na kolację.

- Na jaki trening? - dziewczyna zmarszczyła brwi.

- Sportowy - rzuciłam szybko na odchodne.

Naprawdę, przez ten czas nauczyłam się, że ludziom tak naprawdę nie zależy na tym, co robimy z kim i gdzie, bo się o nas martwią. Oni po prostu są wszystkiego ciekawi, wszystko by chcieli wiedzieć. Dlatego też należy się wystrzegać rozpowiadania różnych informacji, bo każda z nich może się obrócić przeciwko nam.

Szybko zabrałam torbę z pokoju, a następnie ubrałam się i ruszyłam na autobus. Całe szczęście nie miałam daleko, a treningi są tylko trzy razy w tygodniu. Po drodze napisałam do Oliviera wiadomość, ale skończyło się tak jak zawsze.

Do: Big Dick Oli
Gwendolyn przyjechała z córką i chłopakiem, a ja jestem na treningu. Spotkamy się wieczorem?

Od: Big Dick Oli
Ok, i tak nie zamierzałem przychodzić tam dzisiaj. Nie mam czasu

Do: Big Dick Oli
Co robisz, że znowu nie masz czasu? Czemu za każdym razem to się kończy w ten sam sposób?

Od: Big Dick Oli
Nie wiem o co ci chodzi, dramatyzujesz. Mam dzisiaj wieczorną zmianę w pracy. Ciągle mi nie ufasz, prawda?

Do: Big Dick Oli
Doskonale wiesz, że to nie o to chodzi. Nie wyłapuj rzeczy z kontekstu, bo wyjdzie z tego kolejna niepotrzebna afera.

Od: Big Dick Oli
Ta, i kto to mówi

Westchnęłam głośno, po czym wrzuciłam telefon do torby. Nie rozumiem, czemu nigdy nie możemy pogadać jak normalni ludzie, tylko zawsze musi wyjść z tego jakaś afera. Olivier jest bardzo trudną do zrozumienia osobą, dlatego też mimo tego, że jest moim chłopakiem, nie wie wszystkiego co się dzieje, a przez ostatnie parę miesięcy było tego dość dużo.

Wysiadłam na odpowiednim przystanku i weszłam do wielkiego budynku, który wygląda jak opuszczony. Od razu przywitały mnie te same twarze, które naprawdę bardzo lubiłam. Szybkim krokiem poszłam się przebrać, a następnie na wielką salę, gdzie byłam już oczekiwana.

- Moja wspaniała pół deska, pół balon w końcu się pojawiła - prychnął Greg. - Możesz mi powiedzieć, dlaczego się spóźniłaś tyle czasu?

- Siostra przyjechała - przewróciłam oczami. - A poza tym to tylko dwie minuty spóźnienia.

- Tutaj liczy się każda sekunda, a ja z debilami nie będę się użerał. Chociaż większego niż twój brat chyba nie ma.

- Nie zapominaj, że właśnie zacząłeś obrażać, dokładnie tak jak powiedziałeś, mojego brata. Tylko ja mam do tego prawo. Nie zamierzam dzisiaj z tobą dyskutować na takie tematy, możemy zacząć trening już?

- Ty ćwiczysz, a ja patrzę - mężczyzna usiadł sobie na krześle i otworzył piwo. - No dawaj spleśniała sarenko, najpierw pięć kółek wokół sali, a potem po trzy sekcje brzuszków, pompek i przysiadów, dopiero potem dajemy cię do worka.

- Czasami mama taką ochotę cię walnąć, że nawet nie masz pojęcia - mruknęłam rozpoczynając swój bieg.

- Już nie raz miałaś okazję, a dalej z niej nie skorzystałaś - wzruszył ramionami biorąc łyka tego obrzydliwego napoju, którego mi i tak nie wolno było pić.

Boks to bardzo wymagający i brutalny sport, ale we wszystkim można znaleźć jakieś pozytywy. Pozwala on się wyżyć i to praktycznie całkowicie. Do tego, jeśli ma się takiego trenera jak mój, można się też dobrze wybawić i oprócz kondycji, wyrabiamy sobie także dystans do siebie.

- Biegnij grubasie - George salutował z ironicznym śmiechem.

- Mam dzisiaj jeszcze wizytę u twojej żony, chyba nie chcesz, abym jej się naskarżyła.

- Ona wcale nie jest taka groźna jak ci się wydaje. To znaczy jest okropna, ale to jednak moja żona - westchnął, ale ja wiedziałam, że nie mówi tego poważnie.

- Naprawdę nie wiem co ona w tobie widziała...

- Twierdzisz, że teraz nie widzi?

- I tak jesteś już pewnie bezużyteczny i opadnięty, więc ma uraz i nie chce jej się zmieniać - uniosłam brwi w górę, a mężczyznę chwilowo zatkało.

- Biegaj już lepiej, a nie pierdol...

Crumbs Of LoveWhere stories live. Discover now