Rozdział 15

544 26 19
                                    

Zajęcia się skończyły, więc wszyscy wyszliśmy na zewnątrz. 

- Dobra Summer, o co chodzi? - Spytała Claudia, siadając obok mnie. 

- Chcę odebrać swoje rzeczy  od Carrie.

- Ach, to. - zaśmiał się Gabriel. - Jasne, niech suka zapłaci za to.

- Dziękuję. - odetchnęłam z ulgą. 

- Rozpętamy tym wojnę. - oznajmiła Olivia, krzyżując ramiona na piersiach. 

- Cześć Claudia. - przywitał się Kevin, uśmiechając się szelmowsko. Podszedł do dziewczyny i zarzucił jej rękę na ramiona. 

- Ew, czego chcesz. - jęknęła dziewczyna, krzywiąc się.

Rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam Justina i tego drugiego kolegę, którego imienia jeszcze nie znam, na ławce. Kiedy szatyn napotkał mój wzrok uśmiechnął się i skinął lekko głową. Natychmiast spuściłam wzrok rumieniąc się. Boże, czy tak teraz będę na niego reagować? 

-Masz papierosy? - szepnął Kevin, zawijając sobie kosmyk włosów blondynki na palcu. 

- Ugh, kiedy oddasz mi za poprzednią paczkę? - przewróciła oczami, wkładając dłonie do kieszeni bluzy. 

- Dług możesz odebrać zawsze. O każdej porze dnia i nocy. - wymruczał. 

- Spieprzaj już. - warknęła, ruszając ramionami, żeby strzepnąć rękę chłopaka. 

- Dzięki, mała. 

- Ale masz do niego słabość. - westchnęła Olivia, za co oberwała w ramie. 

- Odczep się. Więc, Summer, jaki jest plan? 

- Podczas zajęć muszę wejść do jej pokoju i zabrać swoje rzeczy. - odpowiedziałam, naciągając sweter na nagie ramie. 

- Okej, czyli ktoś musi Cię jeszcze ubezpieczać. - pokiwał głową Gabriel. - Umiem udawać chorego! - pochwalił się. 

- A kto otworzy drzwi? - zmarszczyłam brwi. 

- Tutaj każdy potrafi włamać się do pokoju. - zaśmiał się Gabriel. - Żaden problem. 

- Wracajcie do budynku! - krzyknęła Debra na szczycie schodów, a po chwili rozbrzmiał dzwonek. 

- Okej, po prysznicu w świetlicy. - szepnęła do nas Claudia. 

Czuję się, jakbyśmy spiskowali jakiś napad. Tak jak było umówione po prysznicu, na który czekałam godzinę, ruszyłam do świetlicy. Usiadłam przy stoliku gdzie czekali moi znajomi. 

- W końcu! - jękną Gabriel, klaszcząc w dłonie. 

- Przepraszam. - zachichotałam. - Byłam jeszcze w pralni. 

- Okej, więc Ty i Gabriel jutro nie idziecie na zajęcia. - powiedziała Sara. 

- Wezmę ze śniadania jedzenie. - Claudia zaczęła pocierać rękoma, dumna ze swojego pomysłu. - Niech jej zgnije w pokoju. 

Wszyscy się zaśmialiśmy. Dobrze się zaczyna. 

- Wiem, zepsujcie jej zamek. - szepnęła Olivia. - Nie będzie już mogła zamykać pokoju. 

Uśmiechnęłam się wdzięczna, że trafiłam na tych ludzi. Mogłam trafić naprawdę źle, a oni się mną po prostu zaopiekowali. Bez nich bym sobie tutaj nie poradziła. Faktycznie nie jest tu tak źle jakbym sobie wyobrażała.

Dzień dobiegał końca, więc opiekun kazał nam rozejść się do pokoi. Rozpuściłam mokre włosy i rozczesałam je raz jeszcze. Wzięłam koc Justina, nabrałam powietrza do płuc, zgasiłam światło i otworzyłam drzwi. 

- Och. - westchnęłam, widząc w drzwiach Justina. - Co tu robisz? - zmarszczyłam brwi. 

- Wybierasz się gdzieś? - spytał, unosząc brew. - Z kocem. - dodał. 

- T-tak, do Cie bie. - zająknęłam się. 

- O, zdecydowałaś się. - zagryzł wargę i wszedł bezczelnie do pokoju. 

- Chciałam Ci oddać koc! - powiedziałam szybko, odwracając się na pięcie. - Wyprałam Twój i swój. Jest czysty. 

- W porządku. - wzruszył ramionami, siadając na łóżku.

- Chciałam iść spać. - mruknęłam, przygryzając wnętrze policzka. 

- Denerwujesz się? - spytał, przechylając głowę w bok. 

- Jesteś taki dziwny. - stwierdziłam, rzucając koc na łóżko. - zamknęłam drzwi i usiadłam na krześle. W pokoju zapadł zmrok. 

- Dziwny? - powtórzył, śmiejąc się. 

- Tak. - pokiwałam głową. - Najpierw nie chcesz mi pomagać, trzymasz się z daleka, a później to.. 

Robi się tu strasznie duszno, a pokój chyba się kurczy. 

- Masz rację, nie chciałem Ci pomagać, ale cholera. Jesteś tak niewinna, że musiałem coś zrobić. - wyznał, przechodząc na drugą stronę łóżka, tak, że siedział na wprost mnie. - Inaczej, mogłabyś źle skończyć. Widziałem tu już takie dziewczyny. 

- Jakie? 

- Takie delikatne. - szepnął. - Bardzo dużo złych rzeczy się tu działo, Merr. - znowu powiedział Merr. Na to przezwisko ponownie poczułam motylki w brzuchu. Głupia Ty, przestań natychmiast. 

- Jakie złe? - zmarszczyłam brwi, przygryzając wargę. 

- Ostatnim razem jak Ci powiedziałem, rozpłakałaś się, pamiętasz? - spytał, przypominając mi moją pierwszą noc. - Lepiej, żebyś nigdy nie doznała tych złych rzeczy. 

- Okej, nie chcę wiedzieć. - mruknęłam, wzdychając. 

- Lubię Cię, serio. Wiem, że Ty mnie też. 

- Może udaję. - prychnęłam.

- Merr. - zaśmiał się chłopak. - Widziałem jaką miałaś ochotę mnie pocałować. 

Dzięki Bogu jest ciemno, bo właśnie spłonęłam na twarzy. 

- Nie musimy od razu uprawiać seksu. - zaśmiał się. - Na początek możesz po prostu się ze mną położyć. Do wszystkiego dojdziemy małymi krokami. 

Czy to się nazywa związek? Czy on chce być moim chłopakiem? Czy tylko kolegą do seksu. Boże, jak to brzmi. 


Nie wiem, taki sobie rozdział. W gifie Kevin <3 


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 07, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Silent Hill (Justin Bieber)Where stories live. Discover now