PROLOG

665 22 0
                                    


  - Ogłaszam wyrok! - krzyknął sędzia, uderzając młotkiem. Wszyscy na sali wstali, a ja po raz pierwszy w życiu zaczęłam się modlić, żeby nie skończyć w poprawczaku.
- Summer Powell, jako, że to Twoje pierwsze wykroczenie, skazuje Cię na osiem miesięcy w zakładzie poprawczym Silent Hill w Kanadzie. - ogłosił mężczyzna, patrząc na mnie z kamienną twarzą. Łzy napłynęły mi do oczu. Osiem miesięcy za pieprzone prochy, których nawet nie biorę!
- Miały być prace społeczne!! - kobieta krzyknęła do adwokata.
- Nie jestem sędzią. Mówiłem, że może trafić się poprawczak. Dziewczyna ma szczęście, ośrodek nie należy do najostrzejszych.
- Szczęście? - prychnęła. - Przez osiem miesięcy z dala od domu. - zaśmiała się kobieta, kręcąc głową. - Jest pan do bani! - skrzywiła się, łapiąc mnie za ramię i wyszłyśmy z sali sądowej. - Wynajmiemy innego adwokata i odwołamy się od wyroku. - mruknęła kobieta, idąc w stronę wyjścia. Pociągnęłam nosem i przetarłam rękawem bluzy mokre policzki. Należą się jakieś wyjaśnienia jak do tego doszło. Cynthia, moja przyjaciółka. Czasami załatwia narkotyki chłopakom z osiedla. Nie jest dilerem, jest tylko pośrednikiem. Jechałyśmy właśnie dostarczyć towar, kiedy zatrzymała nas policja. Cynthia miała wyrok w zawieszeniu, więc jeśli znaleźliby przy niej towar, poszłaby do poprawczaka na rok. Jako, że ja nigdy nie miałam problemów, wzięłam narkotyki i schowałam je w staniku. Policjant nie ma prawa przeszukać mnie w ten sposób, ale w radiowozie była jeszcze policjantka. Nazwijcie mnie głupią, ale przyjaźń ponad wszystko. Znamy się z Cynthią od dziecka.
Dwa dni po rozprawie, przyszło zawiadomienie, że w ciągu trzech dni mam zameldować się w Silent Hill. Tak więc dzisiaj wyjeżdżam, mama postara się znaleźć dobrego adwokata, żeby skrócił mi wyrok, mam nadzieję, że nie posiedzę tam za długo.
- Merr. - jęknęła smutno Cynthia. - Tak mi przykro. - pociągnęła nosem, ścierając rękawem nowe łzy. - przepraszam. - szepnęła, rzucając mi się na szyję.
- W porządku. Jesteśmy przyjaciółkami, Ty zrobiłabyś to samo dla mnie. - uśmiechnęłam się lekko do dziewczyny. - Obiecaj mi, że będziesz grzeczna. - mruknęłam w jej ramię, kołysząc nami na boki.
- Czuję się winna, przeze mnie idziesz do poprawczaka, a Ty jesteś na to za grzeczna. - zaszlochała. - Powinnam iść na policję i coś zrobić.
- Cynthia! Jest w porządku! - złapałam ją za policzki, żeby spojrzała mi prosto w oczy. - Nie zmuszałaś mnie do tego. Wiedziałam na co sie piszę. - uśmiechnęłam się do dziewczyny przez łzy. - Mama postara się wynająć lepszego adwokata, żeby skrócił mi wyrok.
- Summer! Musimy jechać! - krzyknęła z dołu mama.
- Muszę lecieć. - westchnęłam, jeszcze raz tuląc dziewczynę. - Do zobaczenia za osiem miesięcy. - szepnęłam.
- Kocham Cię. - zaśmiała się dziewczyna, odsuwając ode mnie. - Nie daj się złamać! Bądź twarda.
- Będę. - uśmiechnęłam się i podeszłam z dziewczyną do okna, przez które wyszła. Złapałam torbę podróżną i zeszłam na dół.
- Cynthia u Ciebie była, prawda? - warknęła kobieta, trzymając w dłoni klucze od samochodu.
- Nie bądź na nią zła, wiedziałam co robię. - szepnęłam, wychodząc z domu. Wsiadłyśmy do samochodu i odjechałyśmy. Włączyłam internet w telefonie i wpisałam nazwę poprawczaka.
- Wiedziałaś, że Silent Hill jest mieszanym ośrodkiem? - zmarszczyłam brwi, czytając dalej. To znaczy, że są tam i chłopcy i dziewczęta.


Spróbuję wrócić do tego opowiadania, ale nie obiecuję :)   

Silent Hill (Justin Bieber)Where stories live. Discover now