Patrzyłam na lekarza oniemiała. Jak to się głodziłam? Nie robiłam tego specjalnie.
- Zostaniesz przetransportowana do szpitala psychiatrycznego. - oznajmił lekarz. Co do cholery .Od teraz jestem chora psychicznie?
Pokręciłam głową na nie i chciałam podnieść lewą rękę, ale jak się okazało, była przykuta do łózka.
- Kochanie, to dla Twojego dobra. - odezwała się mama, podchodząc bliżej mojego łóżka. Była zdecydowanie zmęczona, a jej oczy wyrażały tylko jedno, tęsknotę.
Z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Chcę wrócić do domu. Żeby było jak dawniej.
Zaczęłam się szarpać na łóżku. Chcę się uwolnić do cholery.
- Summer! Proszę, uspokój się. - zawyła mama, przykładając drżącą dłoń do ust. - Wszystko będzie dobrze.
Po chwili lekarz wyjął jakąś strzykawkę i wprowadził substancję do kroplówki. Z czasem zaczęłam odczuwać zmęczenie. Nie miałam sił nawet mrugać. Zasnęłam.
- Ubierz się. - nakazał strażnik, stojący przy moim łóżku. - Rozkuję Cię, ale bez głupich pomysłów. - ostrzegł, zdejmując mi kajdanki. - Będę za drzwiami.
Natychmiast objęłam dłonią obolały nadgarstek i zaczęłam go rozmasowywać. W końcu wstałam z łóżka i zaczęłam się przebierać. Wszystkie kabelki podłączone do mojego ciała, zniknęły. W żołądku czułam dziwne ukłucie. Całe gardło mnie piecze przez cholerną rurkę. Dzisiaj jedziemy, a raczej ja jadę..do szpitala psychiatrycznego. Tam pod okiem lekarzy będę normalnie jeść. Dwa dni ''głodówki'' i od razu jestem chora psychicznie? Już wolę poprawczak.
- Jesteś gotowa? - krzyknął zza drzwi strażnik.
- Tak. - odkrzyknęłam, podchodząc do drzwi. - Nie musisz mnie zakuwać. - mruknęłam.
- Będziesz grzeczna? - uniósł wysoko brwi, łapiąc mnie pod ramię.
- Tak. - pokiwałam głową i ruszyłam z mężczyzną. Mamy nie było już w szpitalu. Pozwolili jej tylko raz mnie odwiedzić. Obiecała, że niedługo wyjdę na wolność. Cholera, jak to brzmi.
Wsiadłam na tył samochodu, a strażnik na miejsce kierowcy. Całą drogę milczeliśmy. Bałam się co tam zastanę. Co jest gorsze? Siedzenie z młodocianymi przestępcami, czy z ludźmi chorymi psychicznie?
- Jesteśmy. - oznajmił mężczyzna, wychodząc z samochodu. Serce podeszło mi do gardła. Dłonie zaczęły się pocić. Strażnik otworzył mi drzwi i wysiadłam z samochodu, od razu zginając się w pół. Wszystko co podali mi w szpitalu, właśnie zwymiotowałam.
- Nie za dobry początek. - westchnął mężczyzna, głaszcząc mnie po plecach. Otarłam usta i wyprostowałam się. Spojrzałam załzawionymi oczami na strażnika.
- Proszę, nie mów nikomu. - szepnęłam, idąc w kierunku szpitala.
- W porządku. - odpowiedział, trzymając mnie pod ramieniem, żebym nie uciekła. Lepsze to niż kajdanki.
- Summer, czekaliśmy na Ciebie. - uśmiechnęła się młoda kobieta w białym kitlu. - Jak droga? - spojrzała na strażnika. Proszę, nie mów jej o tym.
- W porządku. - odpowiedział, puszczając moje ramię. - Była grzeczna. - pokiwał głową.
- Cieszę się. Dziekuję. - lekarka uścisnęła dłoń strażnika, tym samym żegnając go. - Nie bój się, nie zrobimy Ci krzywdy. - skierowała słowa do mnie, kiedy szłyśmy korytarzem. Rozglądałam na boki z przerażeniem. Ściany były biało niebieskie. Było podobnie jak w poprawczaku, tylko czyściej.
- Wcale się nie głodziłam. - szepnęłam, naciągając bardziej rękawy.
- Spokojnie, Summer. Chcemy Ci tylko pomóc.
JASNE.
- Chodź, porozmawiasz ze swoim psychologiem, a później pokażę Ci pokój.
JUSTIN *POV
Nikt nie wiedział co dzieje się z Summer, a ja też nie chciałem się za bardzo się wychylać. Leżałem na swoim łóżku, kiedy do pokoju wszedł Kevin.
- Nie uwierzysz! - powiedział na wstępie.
- Nie uwierzę. - powtórzyłem, kręcąc głową.
- Mamy nowego. - oznajmił, siadając na swoim łóżku.
- To co? Co chwile ktoś dochodzi. - wzruszyłem ramionami, ziewając. Cały dzień mam jakiś do dupy. Nic mi się nie chce, jestem zmęczony.
- O to, że mieszka w pokoju Summer.
Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na przyjaciela. - Jak to mieszka w pokoju Summer? To ona już nie wraca?
- No właśnie. - pokiwał głową, krzyżując ramiona na piersi. - Nikt nie wie co z Summer.
- Zawołaj Claudie, albo Olivie.
Chłopak skinął głową i wyszedł, a ja usiadłem na łóżku. Summer nie ma dopiero 3 dni. Czy wszystko z nią ok? Może to zasłabnięcie to coś poważniejszego?
- Czego chcecie? - westchnęła dziewczyna, wchodząc do pokoju. - Mam wam pomalować paznokcie? - spytała Claudia, unosząc jedną brew.
- Zabawne. - uśmiechnąłem się sztucznie. - Co z Summer?
- Co was to obchodzi? - zmarszczyła brwi, spoglądając raz na mnie, raz na Kevina.
- Nie ma jej od trzech dni. Martwimy się. - zamrugałem oczami, uśmiechając się kolejny raz sztucznie.
- Poważnie. - Blondynka zacisnęła szczękę. - Zajmijcie się lepiej sobą. - odwróciła się na pięcie z zamiarem wyjścia, lecz Kevin szybko położył rękę na drzwiach.
- Może nie wiesz, ale w jej pokoju właśnie zadomowił się ktoś inny. - powiedział brunet, patrząc prosto w oczy Claudii. - I jest głupim kutasem. - dodał.
- Jak to zadomowił w jej pokoju? - spojrzała na nas zaszokowana.
Zostawicie coś po sobie? Lepiej mi się pisze, jak widzę, że ktoś to wgl czyta...
![](https://img.wattpad.com/cover/128604270-288-k494522.jpg)
YOU ARE READING
Silent Hill (Justin Bieber)
FanfictionSummer trafia do poprawczaka za głupotę. ''Przyjaźń ponad wszystko''? Przez 8 miesięcy będzie miała czas nad zastanowieniem się czy faktycznie tak jest. Justin jest w poprawczaku od prawie roku, ale za co?