2; zapachy okolicy

2.2K 243 105
                                    

Kaminari nie pamiętał większości swoich klientów i to wcale nie dlatego, że miał słabą pamięć. Po prostu nie miał czasu, aby przywoływać w głowie kolejnych osób, które poznał w tym miesiącu. Większości już więcej nie zobaczył, ponieważ przez ich lokal przechodziło naprawdę wiele ludzi, dzięki pobliskiemu dworcowi i łącznikowi autobusowemu. Oczywiście dużo mniej niż chociażby w lokalu w centrum, jednak tamtejsza kawiarnia miała liczną grupę stałych klientów.

Jednak tego dnia, kiedy wszedł na uczelnie, nie potrafił oczyścić umysłu w żaden ze znanych mu sposobów. Lekarz ostrzegał go przed możliwymi problemami z koncentracją i generalnym rozkojarzeniem, ale do tej pory potrafił sobie z tym poradzić. Kiedy po raz kolejny skreślił wzór na kartce i rozejrzał się po auli, gdzie nie było zbyt wielu studentów, zaczął poważnie myśleć o ponadprogramowej kontroli. Było mu na tę myśl trochę niedobrze, jakby w jego głowie zaświecała się czerwona lampka, jednocześnie z nieprzyjemnym jazgotem syreny strażackiej i dzwonka ogłaszającego lekcje. Wykładowca zmienił slajd, a obraz od razu przeskoczył na rzutniku, Denki przez nieuwagę rozmazał tusz na kartce, więc przeklął cicho. Dostrzegła to dziewczyna, siedząca dwa miejsca dalej i uśmiechnęła się do niego lekko, jakby w geście wsparcia. Przypominała mu lekko tę klientkę z wczoraj, Atsuko, ale miała jakoś mniej energii. Przywołał w myślach jej błyszczące oczy otoczone woalką ciemnych grubych rzęs, które rzucały cień na jej tęczówki i grały zalotnie ze światłem na jej policzkach, kiedy pochylała się nad blatem. Teraz nie potrafił określić, jaki kolor miały. Czy jej lica były potwornie blade, czy raczej zaróżowione i pełne młodzieńczej werwy? Próbował skupić się wokół jej osoby, wydarzeń dnia poprzedniego i zrobionych podczas jednej zmiany macchiato, jednak myśli jakby przesypywały się między jego chudymi palcami, wypadały uszami, toczyły się po piegowatej żuchwie, otaczając jego ramiona ciepłym płaszczem niepewności. Położył głowę na blacie i pociągając delikatnie kosmyki jasnych włosów, starał się uspokoić oddech, który nagle przyspieszył i nie był w stanie poddać przyczyny tego nagłego odruchu jego organizmu. Miał wrażenie, że golf jest za ciasny, powoli go poddusza, a blizna piecze jego skórę, a zapach spalonej skóry dostaje się do jego nosa ukrytego między plątaniną pary rąk.

Usłyszał charakterystyczny dźwięk układania kartek, toteż uniósł głowę i zamglonym wzrokiem spojrzał na wykładowcę. Został jedynie z trzema osobami w pomieszczeniu, więc się wyprostował i niemal uderzając kolanami o deskę, ułożył torbę na udach i zaczął wrzucać do niej notatki w sposób dla ułożonego studenta — wręcz naganny. Wiedział, że wszystko mu się pogniecie, ale nie miał z tym żadnego problemu, Chciał już uciec z tego miejsca, jak najszybciej wrócić do kampusu. Czuł, że ten weekend będzie zbyt trudny, żeby mógł przepracować go z uśmiechem. Tak bardzo pragnął wrócić do liceum, kiedy nic się nie wydarzyło.

A przed jego oczami nadal majaczyły sylwetki klientów dnia poprzedniego jak demony przeszłości wiszące nad jego łóżkiem nieustannie od kilku miesięcy. Choć może te złowróżebne cienie obijające się o ściany skromnego akademickiego pokoju, do którego zmierzał teraz ciemnym korytarzem, podeszwami wysłużonych trampków uderzając rytmicznie w linoleum, po prostu przybrały wyraźniejszą formę.

Formę protestu jego psychiki na normalne życie. Formę karę za grzechy, których się nie dopuścił. Formę przekazu, że kiedy Kaminari Denki się rodził, Bóg mrugnął i przegapił moment, kiedy mógł jeszcze trochę osłodzić jego żywot.

*

— Może w kolejnym tygodniu, Ashido! — stwierdził Denki, między kęsami bułki. — Mogę do ciebie oddzwonić wieczorem? Zaraz spóźnię się do pracy! — I nie żartował w nawet jednym procencie. Jego włosy były w nieładzie większym niż zazwyczaj, a przez dodatkowe próby utrzymania telefonu uchem na ramieniu, czuł, że bus ucieknie mu lada chwila, a on zostanie między kłębami dymu, ze wzrokiem utkwionym w znikający za horyzontem pojazd. Nie miał pojęcia jednak, gdzie ma słuchawki, żeby chociaż odrobinę zwiększyć komfort rozmowy.

BITTERSWEET. shinkami ✔Where stories live. Discover now