67: hospital

1.7K 37 46
                                    

Shawn zjawił się w drzwiach kliniki niedługo później po wysłaniu ostatniej wiadomości do Lany. Był już wcześniej na mieście z zamiarem odwiedzenia bratanicy swojej dziewczyny. Ostatnimi czasy coraz częściej używał tego wyrażenia dla samego siebie czy nawet osób wtajemniczonych w ten cały układ. Chociaż nie zobowiązywało ich więcej niż zwykłe kłamstwo to lubił Lanę i nawet jej zmienne humorki. Nie dało się z nią nie nudzić.

Na planie szpitala odnalazł blok operacyjny zlokalizowany obok oddziału chirurgicznego i wsiadł do windy, wciskając odpowiedni przycisk z numerem piętra. W korytarzu przed wejściem do bloku operacyjnego po obu stronach stały niebieskie, niewygodne krzesłach, na którym siedziała znajoma mu postura.

Blondynka dostrzegła Shawna i uśmiechnęła się promienie. Chłopak podszedł do dziewczyny i pocałował ją w policzek jak zawsze mieli w zwyczaju się witać, po czym zauważył jak delikatnie się rumieni. Za każdym razem tak się zachowywała i podobało mu się to, wyglądała bardzo uroczo jak mała dziewczynka. Z twarzy nie schodził jej uśmiech. Podświadomie miała znikomą nadzieję, że Shawn nie trzyma już urazy.

– A twój brat i szwagierka gdzie? – zapytał zaciekawiony nieobecnością rodziny dziewczyny.

– Sarah poszła do łazienki, a Jaimie starał się o dzień wolny, ale miał tak napięty grafik w pracy, że nie było żadnej opcji. Dziękuję ci, że jesteś i pomagasz mi to jakoś znieść.

– Ach tak, a to nie ty chciałaś abym się nie wpierdalał w twoje życie?

Cholerny Mendes. Zawsze musiał mieć rację. Lana zmarszczyła niezdarnie nos, przeklinając w duchu swój nieopanowany temperament. Słowa potrafią powrócić z podwójną siłą i przyprawić o zawroty głowy.

– I to ja jestem uparta? – prychnęła zażenowana. – Przeprosiłam cię za to. I przepraszam cię nawet teraz. Nie chcę się kłócić, a nasza relacja tylko z tego się składa.

– Słyszałem, że idealne związki nie istnieją bez kłótni – oboje się zaśmiali pomimo że miejsce i okoliczności do tego im nie sprzyjały. – Ale tak na poważnie to ja też przepraszam. Czasami bywam zazdrosny.

– Zazdrosny? – powtórzyła. Myślała, że się właściwe przesłyszała.

– O tego całego Zacha, ciągle wokół ciebie się kręci.

Naprawdę ją to rozbawiło. Zaśmiała się pod nosem, kręcąc niefortunnie głową.

– Zach to już przeszłość, z którą definitywnie skończyłam i wcześniej powinnam to zrobić, a nie ciągnąć związek z kimś dla kogo liczyły się liczne skoki w bok. Teraz tylko się ocknął po tylu miesiącach, że znowu mnie chce.

– Nie! – krzyknął bez wcześniejszego namysłu, więc musiał coś wymyśleć spontanicznie. – Chyba nie myślisz o tym, aby do niego wrócić?

– Nawet gdyby mieli mnie kroić na kawałki. Jak kto się mówi; nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody – wzruszyła ramionami.

I w tamtej chwili w korytarzu pojawiła się tleniona blondynka, która uważnie się przyglądała tej dwójce. Shawn wstał z niebieskiego krzesełka i wystawił rękę w jej stronie, mówiąc;

– Szkoda, że poznajemy się w takich warunkach, ale w każdym razie miło mi. Shawn jestem.

– Nic nie szkodzi. Dziękuję, że przyjechałeś. Sarah.

Shawn wrócił na miejsce obok Lany, czując niebywałą satysfakcję z tego, że takim małym gestem wywołał u kogoś radość.

***

G

odziny dłużyły się niemiłosiernie, że za szpitalnym oknem zapadł już zmrok. Shawn przychodząc do szpitala, liczył się z tym, że operacja jest poważna i będzie trwać wiele godzin. Lana i Sarah spały na krześle, zapewne czując dyskomfort na nim. Głowa Lany była oparta o ramię swojej szwagierki i wyglądała bezbronnie jak dziecko.

Tymczasem drzwi się wreszcie otworzyły, a z nich wyszedł lekarz chirurg w charakterystycznym ubiorze szpitalnym w granatowym kolorze. Kobiety obudzone przez Shawna początkowo były lekko zdezorientowany, ale kiedy zobaczyły stojącego lekarza przed nimi, od razu zerwały się z miejsca.

– Córka pomyślnie przeszła zabieg. Teraz odpoczywa, myślę, że może przebywać z nią tylko matka. Tylko najpierw bym chciał z panią porozmawiać.

Sarah ruszyła za lekarzem i zniknęła zaraz zza ścianą.

– To może ja odwiozę cię do domu? Siedzisz tu już tyle, że powinnaś odpocząć. Najgorsze już za nami.

– Jeśli nie byłby to dla ciebie kłopot.

Wyszli ze szpitala i przeszył ich chłodny wiatr. Wsiedli do samochodu, brunet przekręcił kluczyki w stacyjce i mogli już jechać. Włączył radio na kanale, gdzie leciała jakaś melodia, która wypełniała cichą przestrzeń.

W jakieś chwili Shawn zjechał na zbocze i włączył światła alarmowe. Lana nie ukrywała zaskoczenia, więc oczekiwała na wyjaśnienia.

– Chciełem ci to powiedzieć już wcześniej, ale przerwało mi pojawienie się twojej szwagierki.

Serce zaczęło mu szybciej łomotać w piersi. Wydawało mu się, że zaraz z niej wyskoczy. W końcu zaraz powie coś, po czym może całkowicie zmienić o nim zdanie. Ale chciał, aby wreszcie się o tym dowiedziała.

– Ja... Ja znam Zacha zanim jeszcze poznałem ciebie.

– Co?! – fuknęła arogancko. – To jakiś kurwa głupi żart?

– Tego wieczora, kiedy został pobity... To ja go wtedy w tym parku pobiłem.

Och, Shawn. Ile ty jeszcze skrywasz przed wszystkimi sekretów?

GOOD FOR YOU instagram ✔Where stories live. Discover now