Rozdział 1 - Prośba Taytay

546 22 6
                                    

Środa, kolejny pojebany dzień budy. No dobra, drugi dzień, ale to już chyba liczy się jako kolejny? Sięgam po telefon, aby sprawdzić która godzina. 6:57, zajebiście, mam jeszcze czas do 8:00. Wstając z łóżka, potykam się o przedłużacz w taki sposób, że ląduje twarzą na podłodze, zachaczając łukiem brwiowym o drewniany kant łóżka. - Kurwa! - dosyć głośno syczę, co w sumie nazwałabym już krzykiem. W przeciągu kilku sekund w moim pokoju zjawia się nie kto inny jak Taylor. Taylor Jauregui, moja młodsza siostra. - Mogłabyś ten przedłużacz zacząć omijać Jaguar? - mówi lekko zaspanym głosem, ale z tym swoim głupawym uśmieszkiem na mordce. - Kurwa Taylor, pomogłabyś wstać, a nie stoisz i się lampisz. - warczę w jej kierunku - A po drugie też masz na nazwisko Jauregui, Jaguarze - dopowiadam podśmiechując. - Oh, zamknij się Lauren i zatamuj ten okres z twojej brwi - burka odchodząc. No tak, jak zawsze wyszczekana. Łapię się za ponoć rozwaloną brew, faktycznie rozjebana. Wychodząc z pokoju z zamiarem pójścia do łazienki, podchodzę do szafy, by wyciągnąć jakieś ciuchy, przecież wracać się nie będę. Wybieram czarne jeansy z dziurami i czarną koszulkę mojego ulubionego zespołu - The 1975. Wchodzę do łazienki, która znajduje się naprzeciwko mojego pokoju. Z małej szafeczki nad umywalką wyciągam apteczkę. Odszukuję w niej plaster i naklejam go na rozcięty łuk brwiowy. Nie mam zamiaru bawić się w te specjalistyczne plastry. Biorę szybki prysznic, ubieram wcześniej wybrane rzeczy dobierając do nich białe skarpetki. Kierując się w stronę pokoju, na korytarzu zaczepia mnie Taytay. - Lauren?
- No co tam Tay? - pytam lekko podejrzliwie, bo nie wiem czego mogę się spodziewać po mojej kochanej siostrzyczce. Czujecie ten sarkazm? Ja też. - Możemy porozmawiać? Proszę - mówi jakby poddenerwowana? Patrzę na zegar znajdujący się w korytarzu, 7:15. Szkołę mam 20 minut od domu, a o 8 muszę wyjechać spod domu, żeby zdążyć na pierwszą lekcję o 8:30. Najwyżej się spóźnię, w końcu, czego się nie robi dla rodziny, prawda? - Jasne młoda, chodź do mnie do pokoju. - uśmiecham się w kierunku młodszej, przepuszczając ją do pomieszczenia. Taylor usiadła na niepoprawionym jeszcze łóżku, a ja zaraz obok niej. - Chciałabym spędzić z Tobą dzisiaj czas po szkole. Odkąd rodzice i Chris zostawili Ciebie, a ja postanowiłam zostać z Tobą, jest inaczej. Nie masz dla mnie czasu, oddalamy się. Wiem, że ja mam dopiero 16 lat, a ty za rok skończysz liceum, ale nadal jesteśmy siostrami Laur. Wiem, że się zmieniłaś. Wiem, że nie pozwalasz nikomu do siebie dojść, oprócz mnie. Tylko mnie dopuszczasz, ale pora się otworzyć. Proszę, spędźmy dzisiaj razem czas po południu. - dało się zauważyć łzy w oczach młodszej Jauregui. Fakt, odkąd reszta rodziny mnie zostawiła, tylko Tay postanowiła mnie wspierać. Zmieniłam się, nikogo do siebie nie dopuszczam, jestem zimną suką. Tylko Taytay mnie naprawdę zna. - Dobrze Tay, jak wrócę ze szkoły spędzimy całą resztę dnia razem. Zostajesz jeszcze dzisiaj w domu? Ja już muszę lecieć - wskazuję na godzinę na telefonie, 7:55. - Tak, zostanę jeszcze w domu. - Moja siostra się uśmiecha na co ja przyciągam ją do uścisku. Rzadko mi się to zdarza, a jak już to tylko z Tay. Schodzę na dół, łapię portfel i kluczyki do samochodu. Ubieram na nogi czarne Conversy i czarną kurtkę skórzaną. Uwielbiam czerń. Upewniam się, że wszystko mam i wychodzę w kierunku samochodu. Wsiadam do czarnego Mercedesa, którego dostałam od ojca na 17 urodziny. Odpalam i kieruję się w stronę szkoły.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Cześć kochani!
Z racji, że jest to moje pierwsze opowiadanie, proszę was o wyrozumiałość :) Mam nadzieję, że pierwszy rozdział książki wam się spodobał!

Trzymajcie się xx

Nie odrzucaj mnie /Camren Pl/Donde viven las historias. Descúbrelo ahora