20.

61 11 1
                                    

Nie mam pojęcia, jakim cudem znalazłam się w krainie należącej do Dalii, ale widocznie naszyjnik ma dodatkową moc, o której nawet Maveth nie wiedział.

Stałam na środku ciemnego korytarza, tak jak za pierwszym razem. Pod moimi stopami leżał czerwony dywan, a na kamiennych ścianach były zawieszone świece. Czułam się, jak w jakichś lochach. Ruszyłam przed siebie szukając wąskich drzwi. Były na końcu korytarza. Otworzyłam je i zobaczyłam spiralne schody, które prowadziły do podziemi. Ruszyłam nimi w dół, aż znalazłam się przed ogromnymi, dębowymi wrotami. Otworzyłam je lekkim pchnięciem - ustąpiły od razu.
- Jakie to proste... - Wyszeptałam. - Zbyt proste.
Weszłam do ogromnej biblioteki. Wszędzie stały regały wypełnione księgami, książkami, zwojami i innymi różnymi rzeczami. Sufit dalej przedstawiał niebo pełne konstelacji gwiazd.
Zaczęłam przechadzać się pomiędzy regałami i przyglądałam się tytułom książek z nadzieją, że znajdę coś co mogłoby mi pomoc.
- Eliksiry rytualne, Voodoo od podstaw, Egipskie ciemności, Magiczne ziele... nic... - Powiedziałam łamiącym się głosem, bo zaczynałam tracić nadzieję.
- Czego tu szukasz?! - Za plecami usłyszałam głos Emmy. Odwróciłam się do niej i starałam zachować odwagę, która powoli mnie opuszczała. Ta czarnowłosa dziewczyna przerażała mnie prawie tak samo, jak Dalia. Pewnie dlatego, że była jej młodszą wersją.
- Zadałam ci pytanie. - Zrobiła zniecierpliwioną minę.
- Ja... - Przełknęłam głośno ślinę. Co mam jej powiedzieć? Że przyszłam tu odpocząć? To nawet dla mnie brzmi dennie i żałośnie. I mało wiarygodnie.
- No? - Pospieszała mnie. - Wcześniej byłaś bardziej wyszczekana. - Uniosła brwi.
- Przyszłam tu poszukać odpowiedzi. - Palnęłam.
- A jakie pytania cię trapią, może będę wstanie ci pomóc? - Ton Emmy zrobił się bardziej uprzejmy.
- Sama nie wiem... - Spojrzałam na nią niepewnie.
- Ok, to może usiądziemy i wszystko mi opowiesz.- Zaproponowała i usiadła przy ciemnym, drewnianym stole, a ja poszłam w jej ślady.

Siedziałam i patrzyłam się w swoje dłonie. Od czego mam zacząć? Czy mogę jej zaufać?
- Nie spiesz się, mam dużo czasu. - Emma wpatrywała się we mnie, a ja wyczułam tę ironię w jej głosie.
- Co jest nie tak z twoim bratem? - Wypaliłam, bo jako ostatni mi dał popalić.
- Co masz dokładnie na myśli? Bo wiesz, jest moim bratem i mogłabym wymieniać i wymieniać jego wady i umysłowy niedorozwój. - Na jej twarzy pojawił się uśmiech pełen satysfakcji.
- Nie wiem nawet od czego zacząć. - Pokręciłam głową. - Czy każdą swoją uczennicę tak dręczył?
- Prawie każdą. - Emma wygładziła swoją czarną spódnicę.
- Tzn?
- Na samym początku mój brat był bardzo spokojny i nawet miły dla swoich uczennic. Oczywiście był surowy, ale nie brutalny. - Emma westchnęła. - Jakieś 100, może 200 lat temu trafiła mu się piękna, młoda dziewczyna do szkolenia. Nazywała się Victoria Heil. Była naprawdę wspaniałą osobą. Wiecznie uśmiechnięta i we wszystkich i wszystkim widziała dobro. Była mądra i szybko przyswajała wiedzę. Maveth ją uwielbiał. Spędzał z nią prawie cały swój wolny czas. W pewnym momencie bardzo się do siebie zbliżyli. Maveth się zakochał, chociaż nigdy się do tego nie przyznał, ale ja wiedziałam. Dało się dostrzec zmianę, która w nim zaszła dzięki tej dziewczynie. Niestety, nic nie trwa wiecznie. - Emma zamilkła na chwilę i wyglądała, jakby zastanawiała się czy powinna kontynuować. Nie pospieszałam jej, bo to jej decyzja czy powie mi resztę. - Doszło do walki pomiędzy nią, a drugą dziewczyną. Nie były przyjaciółkami tak jak ty i Christina, więc nie było żadnych ckliwych momentów. Tylko zacięta walka.- Emma wzruszyła ramionami. - Victoria okazała się słabsza i zginęła. Maveth się załamał. Przez długi czas obwiniał siebie za to co się stało, ale to nie była jego wina. W tej bitwie zawsze wygrywa lepsza i sprytniejsza. Potem mój brat już nigdy nie pozwolił, żeby zawładnęły nim uczucia. Stał się zimnym tyranem, który dręczy swoje uczennice.
- Ale przecież nic mu nie zrobiłam...
- Słuchaj Skyler, Maveth uwziął się na ciebie, bo jesteś uderzająco podobna do Victorii. Może czuje się zagubiony. Ciężko mi powiedzieć, bo ostatnio rzadko go widuję. - Przez twarz Emmy przebiegł smutek.
- Zagubiony? On mnie nienawidzi... nawet sobie nie wyobrażasz co mi zrobił dzisiaj... - Zaczęłam, ale ugryzłam się w język. Po co ja się użalam nad sobą? To i tak bez znaczenia.
- Słucham.
- Rano mnie pocałował i miałam wrażenie, że nie udawał tego. - Emma otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia i zagwizdała cicho.
- No, no... tego bym się nie spodziewała.
- Nie myśl sobie. - Przerwałam jej. - Potem okazało się, że to był żart i zemsta z jego strony. Ośmieszył mnie przy całej klasie, za pomocą największej idiotki świata, Mary Gandy z mojej klasy. Oboje to uknuli.
- Tej samej, którą twoja przyjaciółka chciała zabić?
- Tak, tej samej. - Schowałam twarz w dłonie, bo moje policzki płonęły ze wstydu.
- To nie podobne do Mavetha... - Emma zaczęła się zastanawiać. - Ja rozumiem, że mógł cię obwiniać za swoją kłótnię z naszym dziadkiem, ale znając jego inaczej by się zemścił.
- Tzn?
- Dałby ci po prostu wycisk na treningu, po którym byś nie mogła się ruszyć przez tydzień. - Emma wzruszyła ramionami. - Ale pocałunek? To już zbyt duże spoufalanie się, nawet jeśli miałby być to żart czy zemsta. - Pokręciła głową, a jej czarne włosy zafalowała w tym samym kierunku.
- To i tak nie zmienia faktu, że mnie nienawidzi i że to zrobił. - Powiedziałam cicho.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć. Moim zdaniem powinnaś po prostu to przełknąć i zapomnieć. Najważniejsze są treningi, żebyś dała radę wygrać.
- Chciałabym zmienić Mavetha na kogoś innego.
- Nie ma takiej opcji. Po pierwsze, nie ma na kogo.- Dziewczyna wstała z krzesła. - A po drugie to niemożliwe.
- Chrissy dostała nowego trenera. - Wymamrotałam.
- Tak, ale ona się przeniosła do innego świata. Ty musisz zostać tutaj. I powinnaś się wziąć ostro do roboty, bo Jason jest naprawdę świetnym nauczycielem.
- Dobra, nieważne. - Podniosłam się z krzesła. Mój tyłek już za mocno się spłaszczył od siedzenia. - A czy jest sposób, żebym mogła się dalej spotykać z Chrissy bez żadnych szkód dla nas obydwóch?
- Wydaje mi się, że jest jakiś sposób. - Uśmiechnęła się do mnie. - W końcu Dalia i Eva się spotykały, i nic im nie było. Tak samo jak Dalia i Gadriel, którzy nawet spłodzili dziecko.
Dziewczyna zniknęła wśród regałów na dłuższą chwilę, a mi było lżej na duszy. Emma okazała się naprawdę miłą osobą. Do tego wyjawiła mi prawdę o swoim bracie dupku. Nawet zaczęłam mu trochę współczuć.
Tak tyci tyci.

Cieszyłam się, że z nią porozmawiałam. Może ma rację. Powinnam się skupić na treningach i szkoleniu, a nie na głupotach takich jak Mary...i mój pierwszy pocałunek, który okazał się okrutnym żartem.
- Proszę. - Dziewczyna wyszła zza regału a w ręku miała kawałek starej, żółtej kartki, którą położyła przede mną. - Tu jest opisane miejsce i mapa do niego. Tam będziecie mogły się widywać na neutralnym gruncie.
- Jeju, dziękuje. - Podeszłam do dziewczyny i przytuliłam ją. Była zszokowana, ale po chwili odwzajemniła uścisk. - Jestem ci mega wdzięczna, naprawdę.
- Nie ma sprawy. - Emma wyraźnie ucieszyła się z moich słów i chyba lekko się zarumieniła.
- Jesteś najlepsza. - Obdarzyłam ją najmilszym uśmiechem, jaki tylko potrafiłam z siebie wydobyć.
- Nie przesadzaj. - Machnęła ręką. - Możesz wpadać kiedy tylko chcesz. - Wzruszyła ramionami. - Zawsze tu jestem. - Posmutniała.
- Z chęcią. - Spojrzałam na nią niepewnie. - Emmo, czy jesteś tu uwięziona?
- Nie. - Dziewczyna zaśmiała się cicho.
- To dlaczego...
- Bo cóż innego mogłabym robić... nie mam przyjaciół... w sumie nikogo oprócz tych książek.
- Możesz zawsze wpadać do mnie.
- Nie potrzebuję litości. - Pokręciła głową z irytacją.
- To nie litość. Tylko propozycja spędzenia wspólnie czasu. - Wzruszyłam ramionami. - Wiesz, gdzie mnie szukać, także do ciebie należy decyzja.
- Dzięki... Sky.
- To ja ci dziękuje. Muszę już iść. - Uśmiechnęłam się do niej. - Do zobaczenia Em. - Wyszłam z biblioteki.
Wróciłam na korytarz z czerwonym dywanem, złapałam naszyjnik w obie dłonie i wyszeptałam: - Potrzebuję wrócić do domu. - Miałam nadzieję, że to zadziała.
Zamknęłam oczy i czekałam.

___________

Rozdział z dedykacją dla Yellowmoon95, żebyś nie musiała tyle czekać 🧡

Uczennica Śmierci [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz