15.

69 12 0
                                    

- Tylko to cię teraz zastanawia? - Maveth uniósł ze zdziwieniem swoje ciemne brwi. - Kiedy sobie pójdę?
- Rozumiem, że jesteś tu nielegalnie? - Zignorowałam jego pytanie i wstałam z łóżka. - Twój dziadek o niczym nie wie?
- To nie tak. Po prostu...
- Po prostu mu nie powiedziałeś całej prawdy?
- Nic nie rozumiesz. - Maveth machnął ręką. - Poza tym mogę cię już karać, więc radzę abyś była posłuszna i nie pozwalała sobie...
- Nie ukarzesz mnie. - Powiedziałam pewnym siebie tonem i podeszłam do niego. - Tylko spróbuj zrobić coś mi albo Chrissy - przybliżyłam usta do jego ucha i wyszeptałam - a Baron się o wszystkim dowie.
- Nie masz prawa mnie szantażować. - Maveth odsunął się ode mnie.
- A ty nie masz prawa nas karać i zadowalać swojego sadystyczne ego w ten sposób. - Spojrzałam mu prosto w oczy i czekałam na ruch z jego strony.
Maveth stał z zaciśniętymi pięściami i zastanawiał się co teraz zrobić. Wiedział, że popełnił kolejny błąd w szkoleniu mnie, ale pewnie nie potrafił znaleźć przyczyny. Zapewne zawsze był bezbłędny, zawsze miał wszystko przygotowane, aż tu zjawiam się ja i psuję wszystko.
Przyjrzał mi się jeszcze raz.
Stałam przed nim w bluzie i spodenkach. Ciemne włosy opadały mi lekko na chude ramiona. Starałam się nie spuścić wzroku, tylko wytrzymać te jego spojrzenie. Czułam dyskomfort, ale to bez znaczenia.
- Wbrew pozorom to jeszcze nie wszystko. Poznałaś już w skrócie historię mojej matki, ale pozostało jeszcze kilka rzeczy, z którymi muszę Cię zapoznać. - Usiadł na skraju łóżka.
- Zamieniam się w słuch.
- Może zacznijmy od rytuału Voodoo. Laleczka, którą ty również otrzymałaś, ale masz zakaz jej używania, bo musiałem ją skonfiskować przez wybryk Christiny, jest jednym z narzędzi, dzięki któremu możesz się bronić. Po pierwsze, aby laleczka zaczęła działać pod twoimi rozkazami, musisz odprawić rytuał przynależności. Jeśli zrobisz to poprawnie, to laleczka będzie słuchać się ciebie niezależnie od dnia ani godziny. Cały rytuał masz opisany w księdze. - Maveth spojrzał na mnie, chyba chciał sprawdzić czy go słucham. - Oprócz laleczki Voodoo, jest jeszcze naszyjnik w kształcie kropli. Z tego co widziałem, domyśliłaś się po co one są. Tworzą wokół was ochronną bańkę, więc prawie nic nie może was skrzywdzić.
- Prawie?
- Tak, chronią was one głownie przed atakami żywiołów. Przede mną np. nie chronią. - Uśmiechnął się złowrogo.
- Dobrze, że przed tobą chroni mnie moja inteligencja.
- Oczywiście. - Maveth przewrócił oczami i kontynuował. - Jest jeszcze jedna rzecz. Nie możecie przebywać w każdej Krainie.
- To znaczy?
- Jeśli jakiś śmiertelnik trafi do Krainy Śmierci od razu zaczyna się starzeć. W ciągu godziny zamienia się po prostu w proch. Natomiast, jeśli trafi do Krainy Życia, będzie młodniał, aż do momentu, w którym zamieni się w błysk światła.
- Rozumiem, a co z księgami?
- Ach tak. Jeszcze ich nie przeglądałaś, ale tak jak wspomniałem wcześniej. Masz w tej w księdze m.in. rytuał, dodatkowo jest tam wiele porad, zaklęć, informacji, opowieści, legend, i tak dalej... Jest to po prostu Księga Wiedzy. Chciałbym, żebyś ją dokładnie przeczytała i postarała się zapamiętać, jak najwięcej. Nigdy nie wiadomo, kiedy ta wiedza ci się przyda.
- Ile mam na to czasu?
- Patrząc na ostatni atak... niewiele. - Maveth wstał z łóżka. - Ale nie martw się, jestem tu też po to, żeby nad tobą czuwać.
- Nie zauważyłam. - Usiadłam w fotelu.
- Wiem, że początek naszej znajomości nie wypadł najlepiej i teraz masz mnie za jakiegoś...
- Zadufanego, okrutnego potwora? To tak w skrócie. - Dokończyłam.
- Wykonuję swoje obowiązki. - Odparł chłodno.
- Mniejsze z tym. - Zakończyłam temat. - Dalia mówiła o jakiejś legendzie i, że zostałam wybrana z konkretnego powodu. Możesz mi wyjaśnić co miała na myśli?
- Tak, czas najwyższy, żebyś się o tym dowiedziała.- Maveth podszedł do mnie i objął mnie w pasie, przy czym ja stałam w takim szoku, że wyglądałam co najmniej głupio z rozdziawioną buzią.

Pokój zawirował i po chwili stałam na kamienistej drodze w środku jakiegoś miasteczka.
Wokół stały domki i chatki. W niektórych miejscach przy głównej drodze stały stragany z przeróżnymi rzeczami, począwszy od jedzenia a kończąc na broni. Maveth złapał mnie za rękę i ruszyliśmy główną ulicą, żeby po chwili wyjść poza bramę miasta. Ruszyliśmy w stronę niewielkiego, ale ciemnego lasu. Na jego skraju stała mała, drewniana chatka, a z jej komina wydobywał się dym.

Uczennica Śmierci [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz