16.

61 14 0
                                    

- Co byś chciała porobić? - Spytałam Chrissy. Spojrzała na mnie i wzruszyła ramionami. Wyglądała na bardzo zmęczoną. Była bardzo blada i miała podkrążone oczy.
- Możemy obejrzeć jakiś film. - Zaproponowała. - Przyniosłam żelki, chipsy, czekolady. - Uśmiechnęła się niepewnie. - Gdybyś miała ochotę.
- Super. - Uśmiechnęłam się szeroko. - Mojej mamy dzisiaj nie ma, bo ma nocny dyżur, więc mamy luz.
- Spoko. - Chrissy rozpakowała jedzenie i swoje rzeczy, i usiadła na skraju łóżka. - Rozmawiałaś już z Mavethem?
- Ta... Był tu przed chwilą. - Usiadłam obok niej. - Pokazał mi większość informacji, które powinnam wiedzieć i wiem, czemu zostałam wybrana. - Skrzywiłam się. - Trochę chore to wszystko.
- Moim zdaniem to fajne. - Chrissy się ożywiła. - Mamy nieograniczoną moc. Możemy robić co chcemy.
- Dopóki Maveth się nie dowie. - Przewróciłam oczami. - Nie żeby mnie to jakoś obchodziło. Nie wiem czy potrzebna nam jest taka "władza". - Wzruszyłam ramionami. - Poza tym, wszystko ma swoją cenę.
- No tak, ale możemy mimo wszystko korzystać z magicznej mocy. Możemy się odegrać na Mary albo się bronić w efektywniejszy sposób. - Oczy mojej przyjaciółki zaświeciły się jak dawniej.
- Żadnych zemst Chrissy. - Ucięłam temat. - Wiesz, że po całym tym pseudo szkoleniu będziemy musiały walczyć na śmierć i życie? Któraś z nas zginie.
- Pewnie to będę ja. - Chrissy posmutniała.
- Czemu tak mówisz? Mogę to być ja. Nie ma przewidzianego wyniku.
- Jakbyś nie zauważyła, moja kondycja życiowa ostatnio się pogorszyła. Nie wiem co się ze mną dzieje. Myślałam, że to przez stres, strach czy coś, ale z dnia na dzień czuję się coraz gorzej. - Chrissy westchnęła ciężko.
- Zauważyłam i chyba wiem, czemu tak się dzieje.- Przytuliłam ją. - I mam pomysł, jak ci pomóc. Żebyśmy miały równe szanse. - Uśmiechnęłam się.
- To znaczy? Co chcesz zrobić? - Dziewczyna się zaniepokoiła.
- Po tym co Maveth mi pokazał, domyśliłam się, że należysz do Świata Evy, nie Dalii.
- Więc mam po prostu się przenieść? - Chrissy pokręciła głową.
- Musisz zmienić stronę. Wystarczy, że odnajdziemy jakiegoś Rycerza Światła, chyba tak Maveth to nazwał, i wtedy będziesz mogła się szkolić u odpowiedniej osoby. Wtedy też nie będziesz traciła sił życiowych. - Uśmiechnęłam się.
- Niby jak chcesz to zrobić?
- Jeszcze nie wiem. Myślałam, żeby porozmawiać z Dalią...
- Ona za mną nie przepada, więc wątpię żeby się zgodziła. - Chrissy się zirytowała.
- Maveth też ma o tym jej wspomnieć. - Dodałam cicho. - Zresztą może w Księdze znajdziemy jakiś sposób.
- Maveth ma się za mną wstawić? - Chrissy zrobiła wielkie oczy. - Dobrze usłyszałam?
- No tak... Zaczęłam mu gadać o sprawiedliwości, empatii i tak dalej. I powiedział, że porozmawia z Dalią. - Wzruszyłam ramionami. - Co w tym takiego dziwnego?
- Przy tobie zachowuje się zupełnie inaczej. - Chrissy się uśmiechnęła. - Jakby miał do ciebie słabość.
- Weź... - Przewróciłam oczami i zaczęłam się śmiać. - To straszny dupek. Do tego jest sadystą.
- Ale przystojnym sadystą. - Chrissy też zaczęła się śmiać. - Nawet byście do siebie pasowali.
- Blee... - Udałam, że zbiera mi się na wymioty. - On mnie nie znosi. Widziałaś, jak się do mnie odzywa.
- Widziałam też, jak na ciebie patrzy. - Chrissy spojrzała na mnie poważnie. - Nie podoba ci się?
- Nie? - Pokręciłam głową. - Nie wiem, jak na mnie patrzy. Chyba ostatnio patrzył z odrazą. - Zrobiłam pozę myśliciela. - Albo z rządzą mordu.
- Głupia jesteś. - Moja przyjaciółka otworzyła żelki i wzięła jedną. - Moim zdaniem lecicie na siebie.
- Nie zauważyłam. - Pokazałam jej język. - Ale przystojny jest.
- Aaa, sama widzisz. - Chrissy zrobiła przemądrzałą minę i zaczęła chichotać.
- Dobra, koniec tematu Mavetha. - Wyjęłam z szafy piżamę. - To jest nasz wieczór.

Poszłyśmy ubrać się w piżamy i usadowiłyśmy się wygodnie w łóżku otoczone przez niezdrowe przekąski i napoje.
- To co oglądamy? Horror czy romansidło? - Włączyłam stronę z filmami i zaczęłam ją przeglądać.
- Może romansidło, skoro już rozmawiałyśmy o twojej i Mavetha miłości. - Chrissy się wyszczerzyła.
- W twoich snach. - Przewróciłam oczami i włączyłam "27 sukienek".

Przez ten jeden wieczór miałam z powrotem moją "starą" Chrissy.

*

Obudziłam się w środku nocy. Miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Wstałam cicho, żeby nie obudzić Chrissy i poszłam do łazienki.

- No nareszcie. Ile można czekać na ciebie dziewczyno. - Usłyszałam niski, męski głos w kącie łazienki.
Przede mną stał Baron we własnej osobie. Wyglądał identycznie, jak z wizji pokazanych mi przez Mavetha.
- B-Baron? Co pan tu robi? - Rozdziawiłam buzię.
- Czekam na ciebie. - Wywrócił ze zniecierpliwieniem oczami. - Musimy sobie porozmawiać.
- O czym? - Skrzyżowałam ręce.
- O twojej przyjaciółce. - Uśmiechnął się złośliwie. - Nie zostało jej już zbyt wiele czasu. Jej szala życia przechyla się w stronę śmierci. - Zacmokał z satysfakcją.
- Wiem, jak jej pomóc. - Powiedziałam wyzywająco. - Nie potrzebuję twojej pomocy.
- Wydaje mi się, że jednak potrzebujesz. - Zarechotał. - Ja mam władzę. Ty nie.
- Pff... więc co oferujesz? - Zapytałam. - I co chcesz w zamian?
- No nareszcie przechodzimy do interesów. - Wyszczerzył się i odsłonił swoje złoto-srebrne zęby. - Oferuję przeniesienie Christiny do Krainy Evy, ale jak już się domyśliłaś nie za darmo.
- No czekam. - Zniecierpliwiłam się. Byłam zmęczona i trochę przestraszona, pomimo tego, że udawałam chojraka to w środku miałam ochotę się rozpłakać i uciec.
- Maveth wspominał, że jesteś trochę...nieokrzesana. - Znowu obdarzył mnie złośliwym uśmiechem. - Byłoby dobrze, gdybyś nie utrudniała mu szkolenia. Mogłabyś być milsza, w zamian za przeniesienie Christiny. To nie jest zbyt wysoka cena, prawda?
- Oczywiście, że nie. - Zmrużyłam oczy. - ALE, jeśli ja mam być milsza, to proponowałabym, żeby sadystyczne zapędy Mavetha zostały przyhamowane.
- Co masz na myśli? - Baron zrobił minę, jakby nie miał pojęcia o czym mówię.
- O karaniu uczennic za "nieposłuszeństwo" - Uśmiechnęłam się złośliwie. - Nie wydaje mi się, żeby to było fair.
- Pierwsze słyszę. - Baron zrobił naprawdę zdziwioną minę. - Cóż, będę musiał przeprowadzić z nim poważną rozmowę. - Przez jego twarz przeszedł mroczny cień. - Nie byłem świadom zaistniałego problemu. Możesz być pewna, że te metody już nie będą miały racji bytu, Skyler.
- Zobaczymy... - Powiedziałam cicho, powątpiewając w te obietnice.
- Już jest późno, a ja muszę załatwić kilka spraw. - Baron spojrzał na złoty zegarek, który zwisał mu z kieszonki kamizelki. - Czas na mnie. Wracaj spać. I pamiętaj o naszej umowie. - Uśmiechnął się uprzejmie.
- Będę pamiętać. - Baron w ułamku sekundy zniknął, a ja odetchnęłam z ulgą i osunęłam się po ścianie łazienki, i pacnęłam tyłkiem na zimną podłogę.
- Czemu akurat ja muszę mieć takie przygody? Czemu nie mogłam urodzić się w normalny dzień. - Schowałam twarz w dłonie i zaczęłam głęboko oddychać, żeby chociaż trochę zredukować zdenerwowanie.

*

Obudziłam się przed budzikiem. Chrissy jeszcze smacznie spała. Wstałam cicho i zeszłam na dół, żeby zrobić nam śniadanie przed szkołą.

-Witaj Skyler. - Za sobą usłyszałam dobrze mi już znany głos.
- Dzień dobry, Maveth. - Odwróciłam się do niego z uśmiechem na twarzy, trzymając nóż w jednej dłoni i kromkę chleba w drugiej.
- Chyba musimy porozmawiać. - Spojrzał na mnie ze złością. Miał podbite oko i rozciętą wargę.
- Co ci się stało?

Uczennica Śmierci [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz