𝘊𝘏𝘈𝘗𝘛𝘌𝘙 ━ 𝘵𝘦𝘯

2.3K 160 10
                                    

┌────────────────────────┐

└────────────────────────┘

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

└────────────────────────┘

Okrągły miesiąc zajął jej powrót do normalnego funkcjonowania, gdyż w Hawkins jeszcze nigdy nie było takiego dziwnego przypadku wykrwawienia się beż żadnej głębokiej rany. Leczenie dziewczyny mogło potrwać jeszcze dłużej gdyby nie rodzina Karen, która pokryła wszystkie koszty leczenia.

Niestety to zdarzenie pogorszyło stan psychiczny Ruby, która nawet w szpitalu miewała okropne wizje z dziewczynką w roli głównej. Nastolatka bała się zasypiać, a co gorsza — wyjść gdziekolwiek bez czyjejś obecności. Cały czas miała wrażenie, że coś się zaraz zdarzy, lecz nie miała pojęcia co. To wszystko ją przerażało.


Anderson zbiegła jak najszybciej zbiegła po schodach i pośpiesznie ruszyła w stronę drzwi, nawet nie żegnając się z pozostałymi członkami swojej rodziny. Pierwszy raz w życiu cieszyła się, że idzie do szkoły, gdyż miała dość siedzenia w domu z Caroline, która ciągle opowiadała swoje historie z dzieciństwa. Ruby miała już serdecznie dość swojej rodziny, ciągle tylko irytowali nastolatkę swoim głupim zachowaniem.

— Przepraszam, że musiałaś czekać — powiedziała cicho do swojej przyjaciółki, która już od dłuższego czasu czekała w aucie na brunetkę. Po minie Karen można było wywnioskować, że wstała lewą nogą, lub miała okropny poranek — Co się stało? 

— Zaraz ci pokażę — odpowiedziała, zaciskając mocniej ręce na kierownicy. Ruby wzruszyła ramionami i wsiadła do auta Robinson.

Brunetka lekko zdziwiła się kiedy jej towarzyszka ominęła szkołę i pojechała kilka kilometrów dalej. Dziewczyna zatrzymała się na parkingu obok kina i zaparkowała swoje nowe auto. Obie nastolatki wysiadły z auta, a im oczom ukazał się wielki napis ,,Ruby Anderson to dziwka'' na nagłówku jakiegoś filmu, który reklamowało kino.

 — Co to do cholery jest?! — krzyknęła, uderzając otwartą dłonią w samochód swojej przyjaciółki. Karen zamilkła na chwilę, nie wiedząc co odpowiedzieć — Hargrove? — zapytała, zaciskając swoją pięść tak mocno, że po kilku sekundach zaczęła cieknąć z niej krew.

— Tak, moja mama widziała go i jego przydupasów, chciała zwrócić im uwagę, ale oni już skończyli to pisać i po porostu odeszli — odpowiedziała, spuszczając głowę.

— To nie wina twojej mamy, to te nie wychowane bękarty — prychnęła, a dobry humor uleciał z niej szybciej niż przypuszczała — W szkole z nim porozmawiam.

— Czemu to zrobił? Przecież się dogadywaliście 

— Dałam mu dość ostrego kosza — ponownie prychnęła i wsiadła do pojazdu.

— Może było mu przykro i tak się wyżywa — Karen usiadła na swoim miejscu i zapaliła ślinik — Zauroczył się

— Uwierz, poznałam wielu takich rambo i oni nie wiedzą co to znaczy miłość

━━━━━━

Kolejna nudna lekcja języka angielskiego dobiegła końca. Ruby przez całe czterdzieści pięć minut powstrzymywała, aby ,,przypadkiem'' nie uderzyć blondyna z którym dzieliła ławkę oraz nie wtrącenia się w próby wytłumaczenia czegokolwiek przez Dave'a.

Po dzwonku nastolatka jako pierwsza wstała z ławki i zaczęła kierować się do wyjścia, lecz za swoimi plecami usłyszała irytujący głos swojego ojczyma.

— Ruby, zostań na chwilę 

Brunetka głośno westchnęła i powiedziała Karen, żeby zaczekała na nią obok auta. Kiedy wszyscy wyszli z pomieszczenia, Anderson usiadła na biurku Dave'a i z nudów zaczęła grzebać w pracach uczniów.

 — No słucham — powiedziała, zakładając nogę na nogę — Co jest tak ważne, że zabierasz mi mój cenny czas?

— Mam prośbę — westchnął, ściągając okulary ze swojego zadartego nosa — Wiem, że nie przepadasz za Hargrove'm, ale jego ojcu zależy żeby jakoś skończył liceum, a jego oceny nie są zbyt imponujące, nawet jak na pierwszy miesiąc szkoły, więc może mogłabyś mu jakoś pomóc z nauką?

— Żartujesz, prawda? — zapytał, śmiejąc się pod nosem, lecz facetowi w ogóle nie było do śmiechu — Dlaczego ja? Przecież sama słabe oceny.

— Ruby, ja wiem, że jest w tobie potencjał i że potrafisz mieć znacznie wyższe oceny, ale zależy ci na reputacji, więc jeżeli nie chcesz tego dla siebie, to zrób to dla tego chłopaka.

Brunetka nie chciała pomagać chłopakowi za to jak perfidnie i żałośnie ją upokorzył, pisząc, że jest dziwką na szyldzie kina. Po mimo lekkiej nienawiści do chłopaka chciała się mu odwdzięczyć za to, że nie zostawił ją na pastwę losu z nieznajomym jej chłopakiem na imprezie u Karen.

— Niech będzie, ale co będę z tego miała?

— Satysfakcję? — zapytał, szczerząc się do dziewczyny. Ruby spojrzała na niego z politowaniem i wyciągnęła w jego kierunku rękę — Ile? — westchnął i wyjął portfel z tylnej kieszeni swoich spodni.

— Stówę

Facet położył jeden banknot na dłoni pasierbicy, na co ta uśmiechnęła się pod nosem i zeskoczyła z biurka.

— Miło się robi z tobą interesy 


Ruby szła podłużnym korytarzem w stronę wyjścia z budynku. Brunetka uśmiechała się od ucha do ucha, gdyż już od około dwóch dni nie miała okropnych wizji, lecz jej szczęście nie trwało długo. Światło nad dziewczyną zaczęło dziwnie migać, Ruby poczuła się nieswojo i z lekkiego przerażenia, mocniej zacisnęła rękę na pasie od swojej torby. Nastolatka przyśpieszyła tępo w jakim szła, gdyż chciała jak najszybciej opuścić budynek. Kiedy otworzyła drzwi, znalazła się w dziwnym miejscu, a mianowicie w jakimś laboratorium. Na krześle siedziała ta sama dziewczyna, którą widziała w swoim śnie, na przeciwko niej siedział facet podobny do jej ojca, co było dość dziwne i szokujące.

Anderson wróciła do rzeczywistości, kiedy usłyszała jak ktoś ją woła.

— Ruby do cholery! — Karen stała obok dziewczyny, potrząsając jej ciałem. Brunetka złapała łapczywie oddech i otarła cieknącą krew z jej nosa.

— Musimy gdzieś pojechać — oznajmiła, ruszając w stronę samochodu swojej przyjaciółki — Później ci wszystko wyjaśnię.


PSYCHOTIC KIDS ━ ( billy hargrove ) W TRAKCIE EDYCJIWhere stories live. Discover now