Rozdział 7 Legenda Wiecznie Trwa

15 2 1
                                    

*dzień po wojnie, gdzieś na arktyce*
*jolteon sie nagle budzi i widzi że systemy w zbroi są w pełni sprawne, wstał i sie przeskanował*
hm zbroja cała ale brak farby jedynie* rozejrzał sie*gdzie ja jestem*skanuje*arktuka?! Jestem pierdyliard kilometrów od domu! *rozejrzał sie i zobaczył, kawałki czarnego metalu które sie dymią, poszedł tam i był tam lucario, miał na sobie jedynie hełm, zdją go i zobaczył zwykłego lucario, nie był już w tych samych barwach co wcześniej, przyłożył głowe do miejsca serca, biło*jeszcze żyje*wzioł go na plecy i wyznaczył droge do domu, ruszył z lucario na plecach pomimo strachu że lucario sie nagle obudzi i go zaatakuje, dotarł po dniu do brzegu*
Promu tu nie ma i moge niedotrzeć*sprawdza silniki*
ok
*zaczoł biec po wodzie tyle ile mógł, przebiegł jakieś 200 kilometrów po czym wystartował doleciał do brzegu oddalonego 400 kilometrów dalej
Walną o brzeg i sie podniusł, wzioł go na plecy i zaczoł iść w strone domu, doszedł do miasta 24 grudnia czyli 3 dni po żałobie, zaniusł lucario do szpitala po czym zaczoł wracać do domu, wyszedł ze zbroi i ona sama poszła przez komputer za dom i sie schowała, zapukał do domu i otworzyła mu espeon która niemogła uwierzyć w to co widzi, wpuściła go tak by nikt nirwidział kto przyszedł, wszyscy siedzieli przy stole, rspeon staneła ze łzami*
Glaceion, crystal
-tak?
-hm?
-nieuwierzycie
*joltron stanoł w przejściu ze łzami*
-mówiłrm że wruce
*yuri i crystal sie na niego żuciły i go przytuliły*
-gdzieś ty był?!
-wylądowałem dość daleko od domu po wybuchu, przepraszam was
*poraz pierwszy wszyscy widzieli jakeevee płacze z radości, te święta cały skład spędził razem.

~~~~~~~~~~~~

Drugi rozdział dziś, to co mnie ziansirowało do stworzenia rozdziału gdzie jolteon wraca to piosenka pod tytułem "legends never die" widzimy sie w kolejnym rozdziale, papa

samotny eevee act 2Where stories live. Discover now