-Co cię tak bawi?- warknął.
-Jeśli naprawdę wierzysz w to co mówisz, jesteś głupcem. Ludzie żyją po to ,aby umierać. Jeśli nie masz kontroli nad śmiercią, to strata kogoś dla ciebie ważnego to tylko kwestia czasu. Nikt nie żyje wiecznie, pogòdz się z tym- prychnęłam z pogardą.
-Po kimś kto zawsze jest roześmiany, raczej spodziewałem się reakcji typu "Nikt nic ,ani nikogo nie straci". A zwłaszcza nie spodziewałem się takich ostrych słòw od kogoś zza Siny- powiedział ,a ja zmarszczyłam brwi.
-Co do tego wszystkiego ma miejsce z ktòrego pochodze?- zapytałam zdziwiona.
-Raczej osoby sypiające na pięciu materacach, na pięcio metrowym łòżku i jedzące z złotych tac, nie mówią takich rzeczy - zauważył, a ja się spięłam. Ta rozmowa stanowczo stacza się na niewłaściwe tory.
Levi
Spięła się pod wpływem moich słów.
-To że się tam urodziłam ,nie oznacza, że tam też się wychowałam- zagryzła wargę, tak że poleciała z niej krew.
-Skoro nie tam się wychowałaś to gdzie?- gdy to usłyszała jej ręka z taką siłą zacisnęła się na piòrze ,że to się złamało w pół. Wkład w piòrze pękł, a atramęt rozlał się po biurku ,brudząc tym kartki. Cała ręka białowłosej była w atramęcie i krwi. Wtała z prędkością światła. Opierając się obiema rękoma o biurko.
-Wybacz, zaraz to posprzątam- powiedziała i poszła w kierunku mojego pokoju sypialnego, pewnie po to by pòjść do łazienki.
(aut.dop. Ta scena tak mi się spodobała ,że aż ją narysowałam)
Byłem mocno zdziwiony takią reakcją, przez cały czas myślałem że jest dziewczynką z dobrego domu. Może faktycznie jest ,tylko robi taką drame, aby zaistnieć w moich oczach?
Nie jedna dziewczyna ,po dowiedzeniu się o moim poprzednim zawodzie i miejscu zamieszkania, robiła z siebie poszkodowaną ,aby potem powiedzieć "Popatrz jak wiele nas łaczy!".
Alice wróciła i szybko pościerała atramęt. Po czym usiadła na krześle i dalej wypełniała dokumenty.
Uszy ciągle miała położone po sobie ,a ogon podkulony. Mimo ,że na codzień z każdą inną dziewczyną, miałbym to głeboko w dupie ,że jest smutna. To teraz czułem się winny i nie miałem ochoty spędzać czasu w takiej atmosferze.
-Przepraszam- powiedziałem patrząc na jej grzywkę, która opuszczona zasłaniała mi widok na oczy kociouchej.
-Nie masz za co- odpowiedziała prędko- Nie lubię mówić o swojej przeszłości, a to już nie twoja wina.- dodała.
-Moja wina bo o to zapytałem- zauważyłem, atmosfera jakby trochę opadła.
-Ciekawość jest naturalną cechą człowieka- odpowiedziała, podnosząc głowę i się do mnie uśmiechając z zamkniętymi oczami.
Zamknęła je nie dla szerokiego uśmiechu, ale żebym niewidział łez napływających jej do nich.
Postanowiłem zmienić temat.
-Do zwiadowców wstąpiłem z dwójka przyjaciół. Isabell, która zawsze była wszędzie , podobnie jak ty i Farlanem, który zawsze był do wszystkich przyjaźnie nastawiony ,noooo z reguły.- nie wiem z jakiej cholernej racji zacząłem jej to opowiadać.- Wstąpiliśmy do zwiadowców ,aby zabić Erwina, za to pewien bogacz miał dać nam papiery ,dzięki którym będziemy mogli żyć na powierzchni.- Jednak, gdy postanowiliśmy już to zrobić. A planowaliśmy go zabić na wyprawie, była wtedy gęsta mgła. Dziwne by było gdyby nagle cała trójka zniknęła, dlatego oni zostali na pozycji. Ja ruszyłem do przodu ,aby znaleźć Erwina i go zabić. Jednak usłyszałem dziwne dźwięki ze strony z której przyjechałem. Dlatego się wròciłem, ujrzałem tam masę ciał, porozrywanych na strzępy. W tym głowę Isy , a Farlana w łapie akurat miał tytan. Na moich oczach przegryzł na pół i rzucił pozostałym tłowiem na ziemie. - dokończyłem opowieść, już jakiś czas temu się z tym pogodziłem. W miarę ,nie da się uczuć od tak wrzucić w błoto. Dlatego ich, wciąż żywe wspomnienie powoduje ból.
Z rozmyśleń wyrwało mnie ciepło otaczające moją szyje i lewe ramie.
Nawet nie zauważyłem kiedy Alice do mnie podeszła i przytuliła. Nie potrzebowałem tego, ale miło było poczuć ciepło drugiego człowieka.
Chyba nigdy wcześniej go nie czułem.
Mamy za sobą rozdział o przeszłości Levi'ego. Chociaż i tak każdy chyba zna tą historie. Raczej jej nie zmieniłam, a jeśli tak to nie umyślnie.
Mam nadzieje, że się podobało.
Rozdział dla MaryYTjws ,która jako jedyna czytająca, nie zna tej historii.
Napisane i opublikowane :6.07. 2019
YOU ARE READING
Levi x OC - Maski Kocicy
FanfictionW brutalnym świecie, w którym ludzie na codzień oddają życie w paszczy tytanów i nikt się temu nie dziwi , dołącza do Zwiadowców pewna osòbka. Zbyt niewinnie wyglądająca jak na żołnierza, zbyt dziwnie jak na zwykłego przechodnia. Co tak bardzo zdziw...
Rozdział 10 Levi
Start from the beginning