Rozdział 10 Levi

Start from the beginning
                                    

-Co cię tak bawi?- warknął.

-Jeśli naprawdę wierzysz w to co mówisz, jesteś głupcem. Ludzie żyją po to ,aby umierać. Jeśli nie masz kontroli nad śmiercią, to strata kogoś dla ciebie ważnego to tylko kwestia czasu. Nikt nie żyje wiecznie, pogòdz się z tym- prychnęłam z pogardą.

-Po kimś kto zawsze jest roześmiany, raczej spodziewałem się reakcji typu "Nikt nic ,ani nikogo nie straci". A zwłaszcza nie spodziewałem się takich ostrych słòw od kogoś zza Siny- powiedział ,a ja zmarszczyłam brwi.

-Co do tego wszystkiego ma miejsce z ktòrego pochodze?- zapytałam zdziwiona.

-Raczej osoby sypiające na pięciu materacach, na pięcio metrowym łòżku i jedzące z złotych tac, nie mówią takich rzeczy - zauważył, a ja się spięłam. Ta rozmowa stanowczo stacza się na niewłaściwe tory.

Levi

Spięła się pod wpływem moich słów.

-To że się tam urodziłam ,nie oznacza, że tam też się wychowałam- zagryzła wargę, tak że poleciała z niej krew.

-Skoro nie tam się wychowałaś to gdzie?- gdy to usłyszała jej ręka z taką siłą zacisnęła się na piòrze ,że to się złamało w pół. Wkład w piòrze pękł, a atramęt rozlał się po biurku ,brudząc tym kartki. Cała ręka białowłosej była w atramęcie i krwi. Wtała z prędkością światła. Opierając się obiema rękoma o biurko.

-Wybacz, zaraz to posprzątam- powiedziała i poszła w kierunku mojego pokoju sypialnego, pewnie po to by pòjść do łazienki.

-Wybacz, zaraz to posprzątam- powiedziała i poszła w kierunku mojego pokoju sypialnego, pewnie po to by pòjść do łazienki

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

(aut.dop. Ta scena tak mi się spodobała ,że aż ją narysowałam)

Byłem mocno zdziwiony takią reakcją, przez cały czas myślałem że jest dziewczynką z dobrego domu. Może faktycznie jest ,tylko robi taką drame, aby zaistnieć w moich oczach?

Nie jedna dziewczyna ,po dowiedzeniu się o moim poprzednim zawodzie i miejscu zamieszkania, robiła z siebie poszkodowaną ,aby potem powiedzieć "Popatrz jak wiele nas łaczy!".

Alice wróciła i szybko pościerała atramęt. Po czym usiadła na krześle i dalej wypełniała dokumenty.

Uszy ciągle miała położone po sobie ,a ogon podkulony. Mimo ,że na codzień z każdą inną dziewczyną, miałbym to głeboko w dupie ,że jest smutna. To teraz czułem się winny i nie miałem ochoty spędzać czasu w takiej atmosferze.

-Przepraszam- powiedziałem patrząc na jej grzywkę, która opuszczona zasłaniała mi widok na oczy kociouchej.

-Nie masz za co- odpowiedziała prędko- Nie lubię mówić o swojej przeszłości, a to już nie twoja wina.- dodała.

-Moja wina bo o to zapytałem- zauważyłem, atmosfera jakby trochę opadła.

-Ciekawość jest naturalną cechą człowieka- odpowiedziała, podnosząc głowę i się do mnie uśmiechając z zamkniętymi oczami.

Zamknęła je nie dla szerokiego uśmiechu, ale żebym niewidział łez napływających jej do nich.

Postanowiłem zmienić temat.

-Do zwiadowców wstąpiłem z dwójka przyjaciół. Isabell, która zawsze była wszędzie , podobnie jak ty i Farlanem, który zawsze był do wszystkich przyjaźnie nastawiony ,noooo z reguły.- nie wiem z jakiej cholernej racji zacząłem jej to opowiadać.- Wstąpiliśmy do zwiadowców ,aby zabić Erwina, za to pewien bogacz miał dać nam papiery ,dzięki którym będziemy mogli żyć na powierzchni.- Jednak, gdy postanowiliśmy już to zrobić. A planowaliśmy go zabić na wyprawie, była wtedy gęsta mgła. Dziwne by było gdyby nagle cała trójka zniknęła, dlatego oni zostali na pozycji. Ja ruszyłem do przodu ,aby znaleźć Erwina i go zabić. Jednak usłyszałem dziwne dźwięki ze strony z której przyjechałem. Dlatego się wròciłem, ujrzałem tam masę ciał, porozrywanych na strzępy. W tym głowę Isy , a Farlana w łapie akurat miał tytan. Na moich oczach przegryzł na pół i rzucił pozostałym tłowiem na ziemie. - dokończyłem opowieść, już jakiś czas temu się z tym pogodziłem. W miarę ,nie da się uczuć od tak wrzucić w błoto. Dlatego ich, wciąż żywe wspomnienie powoduje ból.

Z rozmyśleń wyrwało mnie ciepło otaczające moją szyje i lewe ramie.

Nawet nie zauważyłem kiedy Alice do mnie podeszła i przytuliła. Nie potrzebowałem tego, ale miło było poczuć ciepło drugiego człowieka.

Chyba nigdy wcześniej go nie czułem.


Mamy za sobą rozdział o przeszłości Levi'ego. Chociaż i tak każdy chyba zna tą historie. Raczej jej nie zmieniłam, a jeśli tak to nie umyślnie.

Mam nadzieje, że się podobało.

Rozdział dla MaryYTjws ,która jako jedyna czytająca, nie zna tej historii.

Napisane i opublikowane :6.07. 2019

Levi x OC - Maski KocicyWhere stories live. Discover now