Rozdział 10 Levi

2.9K 167 51
                                    

Alice

Wyprawa zbliżała się nieubłaganie. Nie było teraz czasu wolnego dla nikogo. Znaczy był ,ale ponieważ nikt nie chce umrzeć, to trenują nawet w czasie wolnym.

Ja w czasie wolnym wypełniam papiery. Ciągle i ciągle ,a gdy myślę ,że już skończylośmy to Erwin daje nam nowe.

Szczerze ,nie czuje już wogòle ręki, a pod oczami mam wory. Jestem totalnie zmęczona.

Ale przynajmniej nie siedze w tym sama. Levi też tu jest ,tylko że po nim kompletnie nie widać zmęczenia, może to dlatego, że zawsze chodzi zmęczony?

Chociaż jest pewna rzecz, która się zmieniła ,ale czy na pewno jest spowodowana zmęczeniem?

Jest łagodniejszy, nie wiem jak dla innych. Wiem ,że na pewno dla mnie.

Faktycznie słucha co mam do powiedzenia na dany temat, sam mówi co o tym myśli. W ten sposób tworzymy dobry zespół.

Wcześniej uważał mnie za gòwniare i nie liczył się za bardzo z moim zdaniem.

Wypełniałam kolejny papier. Już nawet nie wiedziałam co tam jest napisane. Przestałam czytać te dokumenty już pierwszego dnia.

Odłożyłam kartkę, na bok i zamrugałam oczami ,żeby odpędzić zmęczenie.

Cholernie mi się nudziło wypełniając te papiery, a Levi'emu chyba to nie przeszkadzało.

-Ne ,Levi- zagaiłam, przelotnie się na mnie zetknął i znowu wrócił do wypełniania papierów.

-Czego chcesz?- mruknął.

-Co robiłeś zanim dołączyłeś do zwiadowców?- zapytałam, nigdy nie mówił o swojej przeszłości.

Popatrzył się na mnie przenikliwym wzrokiem i zmarszczył brwi.

-Nie patrz się tak na mnie, z ciekawości pytam- wytłumaczyłam szybko.

Westchnął i wròcił do wypełniania papieru. Odezwał się dopiero po chwili ciszy.

-Byłem bandytą w podziemiu- wyznał, jakoś mnie to nie zaskoczyło. Żyjąc w takim miejscu, nic dziwnego ,że był nieufny i potrafił walczyć.

Podziemie jest okropnym miejscem, w którym wszelkie nadzieje i marzenia giną. Sama się o tym przekonałam.

- W takim razie raczej powinnam spytać jak się tu znalazłeś- popatrzyłam na niego przenikliwie.

W końcu mogę zdobyć o nim jakieś informacje.

-Erwin nas tu zaciągnął- odpowiedział nie odrywając wzroku od papieru.

-To w jego stylu- przyznałam.- Czekaj, powiedziałeś "nas"?

Jego źrenica na moment się zmniejszyły. Zaskoczyło go to co sam powiedział?

-Taaaa, oprucz mnie była tu też dwójka moich przyjaciół- powiedział szybko, na jednym wdechu.

Wypełniałam papiery dalej.

-Nie zamierzasz spytać gdzie teraz są?- spytał , zaciskając trochę mocniej rękę na piòrze ,niż ustawa przewiduje.

-Czy to nie oczywiste?- weschnęłam- Są tylko dwie opcje : odeszli ze zwiadowców ,albo z tego świata- zakręciłam piórem na palcu, a potem znowu zaczęłam podposywać papiery.- Chociaż sądząc po twoich reakcjach i po tym ,że Erwin raczej nie puściłby ich od tak na wolność, zakładami to drugie.

-Nie mam zamiaru stracić już nikogo więcej- szpnął raczej sam do siebie.

Zaśmiałam się cicho.

Levi x OC - Maski KocicyWhere stories live. Discover now