2: szybki atak

1.9K 234 125
                                    

•

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Następny poranek przyniósł tak samo równie gorące słońce jak dnia poprzedniego. (Oczywiście mowa tu o obu promieniujących obiektach) Tym razem jednak nasz karmelowy chłopiec zdecydował się zabrać na swoje opalanie równie urodziwego co on sam przyjaciela o imieniu Chenle. Posiadał on w odróżnieniu od Hyucka cerę bladą jak kartka papieru, która świetnie współgrała z jego aktualnie pięknymi jasnymi włosami, które gęstymi pasmami opadały na jego buzię. Chłopcy znali się od bardzo dawna. W tym duecie to jednak ten mniej opalony był tym mądrzejszym i spokojniejszym to też musiał nadrabiać za swojego kompana. Zdawał on sobie sprawę, iż osoba, z którą dzielił wiele wspaniałych wspomnień miała swoje uniesienia emocjonalne oraz, że często popadała w złości, co jednak nie przeszkadzało mu na tyle, aby mogło zaburzyć harmonię w ich znajomości. Często lubił też patrzeć na pełną gniewu twarz Hyucka, ponieważ widział on w tym swego rodzaju urok, który mimo wszystko często zachwycał.

Tym jednak razem czas, który spędzali mijał im spokojnie. Tematy nie kończyły się, a pierwsza plotka zaczynała kolejną. Spodziewanie bądź nie, spokój ten jednak został zachwiany przez identyczną grupę gości co dnia poprzedniego. Nie tylko jednak Hyuck zmarkotniał na widok paczki nieznajomych, ale także kruczoczarny chłopak, który poprzednim razem się z nim sprzeczał. Szybko podszedł on od przodu do Hyucka, ponieważ pragnął zakończyć sytuację najprędzej jak się dało tak aby to on wyszedł tym razem z niej zwycięsko. Szybko jednak, jego plany szlag trafił kiedy to Donghyuck z irytacją ściągając okulary zaczął mówić

- Słuchaj no ty... - po czym zamilknął. Bowiem otwierając oczy ujrzał chłopaka o wyglądzie, który gdyby stał powaliłby go na kolana. Jego twarz teraz w cieniu mimo grymasu na twarzy była najpiękniejszą twarzą, jaką było dane Hyuckowi zobaczyć w swoim krótkim życiu. (nie licząc oczywiście jego własnej) Gdyby mógł ją do czegoś porównać, postawiłby wszystkie karty na Śnieżkę w męskiej odsłonie, tyle, że o skórze lekko ciemniejszej niżeli jaką posiadała oryginalna postać. Jego ciało okalała najprostsza szara koszulka na grubych ramiączkach oraz krótkie sportowe spodenki, przez co część jego skóry była odkryta na co karmelowy chłopiec nie narzekał. Teoretycznie moment, który skanował nieznajomego trwał dłużej niżeli powinien, ale mimo wszystko Hyuck przez to nie stracił ani krzty pewności siebie. Nie chcąc jednak kłamać, dokończył swoją wypowiedź zgodnie ze swoimi myślami nie omijając prawdy, którą zawsze starał się mówić.

- Wiesz no kochaniutki. Śliczny jesteś, ale śliczniejsze w tym momencie i bardziej potrzebne mi jest moje słoneczko. Więc z łaski swojej odsuń się - po czym walnął się z powrotem na leżak i powoli nałożył okulary na miejsce swojego poprzedniego pobytu. Możecie mi wierzyć bądź nie, ale był to pierwszy raz kiedy Hyuck miał przyjemność zobaczyć nieznajomego, gdyż dnia pierwszego nawet nie uraczył go spojrzeniem. Kruczoczarny za to teoretycznie widział go wcześniej, ale nigdy nie miał możliwości jeszcze spojrzeć na jego twarz, ze względu na wiecznie znajdujące się na oczach okulary, dlatego można uznać tą wymianę spojrzeń za pierwszą dla obu naszych mężczyzn.

Wracając jednak do naszego chłopca z olśniewającym wyglądem - nie umiał on wydusić z siebie słowa. Zaskoczył go ten nagły komplement (a słyszeć ich mu się często nie zdarzało) i z jaką lekkością został on wypowiedziany. Po chwili jednak odsunął się zgodnie z prośbą Hyucka i zgarniając chłopaków, którzy patrzyli na niego z zdezorientowaniem skierował się ku budynkowi szkoły tłumacząc, że poprzedni pomysł Jeno był genialny i powinni go powtórzyć. Na końcu samym grupki szedł jednak Jisung, który mimowolnie starał się jeszcze choć przez moment ujrzeć twarz chłopca siedzącego obok humorzastego ucznia. To samo tyczyło się obserwowanego, który z wielką ostrożnością odwrócił się z zaciekawieniem, ale gdy jego wzrok spotkał się z tym należącym do rudowłosego, szybko powrócił do poprzedniej pozycji i jak gdyby nic kontynuował rozmowę z przyjacielem, mając jednak myśli za lekką mgłą. Tak więc i tego dnia Donghyuck mógł się poszczycić kolejnym wzrostem w tabeli, który niezmiernie go cieszył. W końcu kto by się nie cieszył? Każdy przecież wie, że zwycięstwo nie trwa wiecznie dlatego warto zachwycać się nim jak najdłużej.

Donghyuck 2:0 Nieznajomy

sunbed boi • markhyuckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz