Rozdział 8

6 2 0
                                    


Julia:

Jackson. Największy przystojniak z całego kampusu. Ubrany był w same bokserki, ręką przecierał mokre włosy.

-Czy my...?- zapytałam onieśmielona.

-I to jak- powiedział.- Nic nie pamiętasz?- uśmiechnął się zawadiacko.

-Ja... sama nie wiem. Zabezpieczyliśmy się chociaż?- Próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć. Ale zaraz... jeżeli z nim spałam, być może zapomnę o Maxie? W końcu chyba o to mi chodziło zapijając się w trupa. Chłopak odwrócił się do mnie plecami ukazując zadrapania na łopatkach. O cholera! Czyżbym spała z chłopakiem, na widok wszystkie dziewczyny mają mokro w majtkach? Ogarnęło mnie dziwne uczucie niepokoju. Nie chciałam być jak te panienki, które na każdej imprezie śpią z innym chłopakiem. Nie byłam w stanie normalnie rozumować. I właśnie w tej chwili Jackson roześmiał się na cały głos.- Z czego rżysz pajacu?- zapytałam zmieszana.

-Do niczego nie doszło głuptasie...- puścił mi oczko, wziął mnie na ręce i rzucił na swoje łóżko. Krzyknęłam, a ten znów się roześmiał, po chwili przylgnął do mnie ciałem- choć możesz być pewna, że bardzo tego chciałem, ale cały czas mówiłaś coś o jakimś Maxie- wyszeptał. Kamień spadł mi z serca, a zarazem jego bliskość przyprawiła mnie o niespodziewane dreszcze. Jak mogłam oprzeć się takiemu przystojniakowi w stanie nietrzeźwości?

-Mówiłam ci o Maxie?! Totalnie nic nie pamiętam- powiedziałam szczerze.- Jackson, mam cholernego kaca. Byłbyś na tyle łaskawy, wstał ze mnie i pokazał mi drogę do łazienki?- wciąż byłam zawinięta w kołdrę jak w naleśnika.

-Jeżeli pozwolisz mi zrobić coś, na co mam ochotę od pierwszego dnia, gdy zobaczyłem cię na uczelni- jego dołeczki cudownie niosły się ku górze.

-Pozwalam tylko ze względu na to, że jeśli mnie nie wypuścisz posikam się. Jackson roześmiał się, po czym nachylił i delikatnie pocałował mnie w usta. Znów ten przyjemny dreszcz. Zupełnie się tego nie spodziewałam.- Wow. To było przyjemne- wyszczerzył się. Może to jednak dobry moment by zapomnieć o Maxie? Chwilę biłam się z myślami, ale chłopak nie musiał długo czekać. Popchnęłam go z całej siły i wylądował na łóżku tuż obok mnie. Nie przeszkadzało mi to, że byłam naga- i tak najprawdopodobniej widział mnie w nocy. Usiadłam na nim okrakiem, chłopak cały czas patrzył mi w oczy. Pocałowałam go krótko, ale namiętnie.

-Co to miało być?- zapytał udając oburzonego. Aby zrobić mu na złość zsunęłam się i wylądowałam wprost na jego nabrzmiałym przyjacielu. Przerzuciłam nogi przez jego biodra i stanęłam na podłodze.- Kochanie nie możesz się tak zachowywać, a zaraz potem zostawiać mnie w takim stanie- spojrzał na swojego członka.

-Chyba sobie żartujesz!- prychnęłam, chłopak usiadł, a ja znowuż poprawiłam spadającą kołdrę.- Nie jestem twoim kochaniem, nie szukam przygód na jedną noc, a więc jeśli chcesz abym kiedykolwiek dokończyła robotę musisz się bardziej postarać. Wylądowałam tu zupełnym przypadkiem i nie chcę żebyś myślał o mnie jak o kurwie- spojrzałam prosto w jego czarujące oczy.- A tymczasem pokaż mi drzwi do łazienki, chyba że chcesz mieć kałużę na środki pokoju!

-Nigdy nie pomyślę o tobie jak o kurwie- puścił mi oczko.- 2 drzwi po lewej- zebrałam swoje rzeczy, opatuliłam się kołdrą i już miałam iść szukać łazienki, ale chłopak mnie zatrzymał.- Zaczekaj chwilkę!- Zerwał się na równe nogi, podszedł do szafy i wyciągnął z niej szarą koszulkę i niebieskie dresy.- Masz, chyba nie chcesz wrócić do domu w zarzyganych ciuchach?

-Czekaj co?!- nie miałam pojęcia o czym mówi. Spojrzałam na swoją koronkową bluzkę, była na niej ogromna plama.

-Miałaś mały wypadek kiedy cię niosłem i właśnie dlatego zdjąłem z ciebie ubrania- uśmiechnęłam się i poczułam jak bardzo pieką mnie policzki. Ruszyłam w stronę łazienki. Włączyłam gorącą wodę i rozmyślałam o wydarzeniach z minionej nocy. On naprawdę wdział mnie nago?! Poczułam motylki w brzuchu. Po kąpieli ubrałam się w ciuchy Jacksona, były ogromne. W tej chwili pomyślałam o moich butach- brokatowe szpilki. Będą cudownie pasowały do reszty stylizacji- pomyślałam. Związałam mokre włosy w kucyk i opuściłam łazienkę. Weszłam do pokoju i obkręciłam się wokół własnej osi prezentując się chłopakowi.

-Całkiem stylowo- zażartował.- Strasznie mi się spodobałaś, więc teraz jak prawdziwy dżentelmen zaprowadzę cię do domu.

-Każdej dziewczynie tak mówisz?- czułam jakby miał przygotowaną gadkę.

-A myślisz, że ile ich miałem?- zrobiło mi się głupio, że go o coś posądziłam.

-A więc ruszajmy- powiedziałam ubierając moje szpilki- Zaraz, zaraz. Skąd w takim razie masz te ślady na plecach?- wyprostowałam się.

Po treningu szukałem piłki w krzakach, bez koszulki. Wiesz taki chwyt na dziewczyny- miał cudowny śmiech.-Zamierzasz w tym iść?- spojrzał krzywo na moje buty.

-Przecież nie pójdę na bosaka głuptasie!- chłopak znów podszedł do szafy, wyciągnął z niej czarne klapki i rzucił w moją stronę.

-Będą trochę przyduże, ale wygodniejsze to niż te patyki, na których chciałaś iść.

Szliśmy wzdłuż jeziorka w parku. Klapki były dużo za duże więc człapałam jak kaczka. Jackson widząc to roześmiał się na cały głos. Wyprzedził mnie o kilka kroków i stanął przede mną. Choć była końcówka września, było wyjątkowo ciepło, co prawda nie obyło się bez pożyczenia bluzy od Jacksona, ale nie można było narzekać na chłód.

-Wskakuj- powiedział, a ja się żachnęłam.

-Chyba sobie ze mnie kpisz... jestem za ciężka- miałam cholerną nadwagę, przez co nie znosiłam gdy ktoś mnie podnosił. Chłopak odwrócił się do mnie twarzą i przerzucił przez ramię. Szarpałam się, ale wiedziałam, że nie zamierza puścić. Stanęliśmy przed drzwiami do mojego pokoju.

-Gdzie tak właściwie spałeś?- zapytałam znienacka.

-Ohh za dużo myślisz- przewrócił oczami.- Na podłodze obok ciebie- znów się zarumieniłam, a chłopak spojrzał mi przez ramię.-Zaprosisz mnie?- zapytał zalotnie.

-A co z zasadami pierwszych randek?- roześmiałam się.

-Jak wolisz... to narka- odwrócił się i pomachał mi. Oburzona jego zachowaniem musiałam go zatrzymać.

-Poczekaj!- krzyknęłam. Chłopak zatrzymał się na schodach. Nie mam pojęcia dlaczego, ale odczuwałam dziwną potrzebę, aby go pocałować. Choć robiłam to pod wpływem impulsu, podbiegłam do niego, wpiłam się w jego usta i przytuliłam jak najlepiej potrafiłam.

-Od razu lepiej!- uśmiechnął się czule i pocałował mnie w czoło.- Co takiego robisz w ten weekend ?

-Jadę do rodziców- odpowiedziałam.- Mama ma urodziny, a ja cholernie za nimi tęsknię.

-Myślałem, że spędzimy ten czas razem- był zawiedziony.

-Głuptasie, jadę na dwa dni, resztę weekendów spędzimy razem.

-Zabiorę cię w magiczne miejsce- objął mnie delikatnie.- Do zobaczenia na uczelni skarbie!- pocałował mnie, zbiegł po schodach i zatrzymał się przed drzwiami.- Jeszcze jedno... masz idealne piersi- parsknęłam śmiechem.

Gdy weszłam do pokoju, spojrzało na mnie sześć par oczu: Madison, Cam i Dan. Próbując uniknąć jakichkolwiek pytań, minęłam je i położyłam się na swoim łóżku.

-Nam też miło cię widzieć, ale nie znikaj tak bez słowa, bo strasznie się martwiłyśmy- powiedziała Madison.- Gdziekolwiek byłaś przez całą noc, chcemy wszystko wiedzieć, no, może bez pikantnych szczegółów- puściła mi oczko. Wspomnienia powróciły; ja, Jackson, jeden pokój, pocałunek.

-Spałam u Jacksona.- Wszystkie trzy spojrzały na mnie jakbym popełniła jakąś zbrodnię, ja w tym czasie wyciągnęłam telefon, podłączyłam go do ładowarki i przejrzałam wiadomości- zero od Maxa. Teraz miałam pewność, że Jackson to dobry wybór.- Na co się tak gapicie?- spojrzałam na siebie- No tak, ciuchy Jacksona. A więc co chcecie wiedzieć?- Dziewczyny spojrzały po sobie rozradowane i zaczęły mnie obsypywać masą pytań.

-Tak w chuj ci zazdroszczę!- powiedziała Camilla.- A właśnie, dziś rano przyjechał tu jakiś chłopak, jak mu na imię?- spojrzała na dziewczyny.

-Max- wspomogła ją Madison.- Miał ci powiedzieć coś wprost, ale spieszył się do domu, a ciebie nie było. Mega przystojniak z niego- puściła mi oczko.

Max tu był! Dlaczego musiał pojawić się wtedy, gdy zaczęłam układać sobie życie. Spakowałam się,już jutro czwartek, niedługo go zobaczę!

Z Biegiem Czasu // W TRAKCIEWhere stories live. Discover now