Rozdział 5

8 2 3
                                    

Max:

Poszedłem do niej do domu. Kiedy otworzyła mi drzwi, nie mogłem dłużej zwlekać. Powiedziałem jej wszystko co do niej czuję, widziałem łzy w jej oczach. Pocałowałem ją w czoło i przytuliłem. Wiedziałem, że wyjeżdża i nie chce mnie znać, ale podarowałem jej misia, żeby o mnie pamiętała. Jak mogłem być tak głupi i dopuścić do tego jebanego pocałunku. Nie wiedziałem nawet czy kiedykolwiek się do mnie jeszcze odezwie.

Była na studiach już dwa tygodnie. Pisałem do niej codziennie, dzwoniłem, próbowałem nawiązać jakikolwiek kontakt, ale nigdy nie odbierała. Po wyjeździe musiałem zagospodarować sobie wolny czas; zacząłem pracę w bufecie w centrum miasta. Pod wieczór jeździłem nad jeziorko, w głębi lasu, o którym wiedział tylko Stuart i mały odsetek ludzi. Julia była moją przyjaciółką, ale czasem potrzebowałem miejsca tylko dla siebie, dlatego nie miała o nim pojęcia.

Obudziłem się dziś wczesnym porankiem. Spojrzałem na telefon- dalej nic. Postanowiłem, że nie mogę dłużej czekać. Przebrałem się w dresy, ubrałem trampki i przed pracą pojechałem do niej do domu. Na całe szczęście spotkałem jej mamę.

-Dzień dobry pani Darlington!- powiedziałem, po czym uścisnąłem ją na powitanie.

-Witaj Max! Ale cię dawno nie widziałam!- uśmiechnęła się promiennie.

Wskazała gestem bym wszedł do środka. Mama Julki nalała nam kawy, po czym usiadła obok mnie na kanapie.

-Ja pani również. Wie pani jak się miewa Julia?- zapytałem z niepokojem.

-Chcesz mi powiedzieć, że nie rozmawialiście od czasu wyjazdu?- pokręciłem przecząco głową.- Travis mówił mi co się wydarzyło, jestem pewna, że się pogodzicie-uśmiechnęła się do mnie ze współczuciem.- U Julii wszystko dobrze. Rozmawiamy codziennie, mówiła, że najbardziej podobają jej się zajęcia z filmoznawstwa. Nie powinnam ci tego mówić, ale ona również wydaje się przytłoczona całą sytuacją.

-Naprawdę chciałbym coś z tym zrobić, ale nie odczytuje smsów ani nie odbiera ode mnie telefonów.- bezradnie odpowiedziałem.

-Max... -nabrała głębokiego oddechu- słyszałam, że wyznałeś jej swoje uczucia. Nie zrozum mnie źle, ale jesteś pewny, że ją kochasz?

-Wiedziałem, że pani o to zapyta- powiedziałem zmieszany.- Jestem jak najbardziej pewny swoich uczuć. Kocham ją całym sercem i nie mógłbym jej zranić, ale rozumiem, że dla niej jestem tylko przyjacielem. Jest dla mnie bardzo ważna, dlatego chcę, aby zostało po staremu, żeby nie czuła się niekomfortowo w moim towarzystwie. –powiedziałem spokojnie.

-Bardzo mądry z ciebie chłopak Max!- uśmiechnęła się krzywo.- Daj jej jeszcze trochę czasu, jestem pewna, że niedługo sama do ciebie napiszę!

-Dziękuję za rozmowę, pani Darlington! Niestety muszę już iść, bo spóźnię się do pracy- pożegnaliśmy się i udałem się do mojego auta.

®®®

W Burger State jak zwykle było mnóstwo ludzi. Miałem dużo pracy, dlatego odpędzałem od siebie wszystkie myśli. Polubiłem tą pracę. Otaczali mnie najróżniejsi klienci. Przychodziły tu osoby w najróżniejszym wieku: od zakochanych nastolatków, po uroczych staruszków. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo klimatyczne jest to miejsce. Na drewnianej podłodze stały białe krzesła i stoły wyłożone obrusem w czerwono-białą kratę, murowane ściany zdobiły liczne obrazki burgerów i zdjęcia kadry pracowniczej. Nad stołami wisiały lampki w kształcie dużych żarówek, bar był koloru białego, ozdobiony panelami koloru podłogi. Ściana za bufetem była pokryta farbą kredową, na której widniało ogromne, kolorowe, namalowane menu. Jakby tego było mało, widok z okna był nieziemski, prosto na jeziorko, które mieściło się kilka metrów od miasta, a z głośników dobiegały dźwięki nowoczesnej muzyki. Pracowałem tu jako kelner, dzięki czemu mogłem rozmawiać ze stałymi klientami, czasem trafiały mi się również napiwki. Postanowiłem, że wieczorem pojadę do Stuarta, przyda nam się chłopski wieczór. Po wyjściu z pracy wjechałem do sklepu, by kupić przekąski. Chwilę później stanąłem przed przyjacielem, który właśnie szukał czegoś w garażu.

Z Biegiem Czasu // W TRAKCIEWhere stories live. Discover now