Rozdział 4

6 2 0
                                    

Julia:

Obudziłam się po szóstej rano. Po wczorajszej imprezie strasznie bolała mnie głowa. Już dziś wyjeżdżałam i chciałam spakować się do samego końca. Zeszłam na dół, gdzie mama właśnie szykowała śniadanko.

-Dzień dobry córeczko! To nasze ostatnie wspólne śniadanie- posmutniała.

-Mamo, wiesz że będę czasem przyjeżdżać. Codziennie będziemy rozmawiały i o wszystkim będziesz wiedziała na bieżąco- złapałam ją za rękę.

-Napisałaś do Maxa?

Wczorajsza sytuacja wciąż nie dawała mi spokoju. Napisał do mnie, kiedy już spałam. Nie wiedziałam co o nim myśleć. Wiedziałam, że był pijany, wiedziałam, że nie chciałam go stracić, ale do cholery jak mogłam teraz na niego spojrzeć jak na przyjaciela? Na próżno starałam się myśleć, że nic się nie zmieni, ale każdy wie, że będzie inaczej. Co gorsza, pocałunek mi się podobał, Max był delikatny i czuły, ale nie miałam pojęcia czy to nie wina alkoholu.

-Halo, Julia odpowiesz mi?- mama wyrwała mnie z przemyśleń.

-Nie dałam rady, poproszę Stuarta o podwózkę- opowiedziałam z nutką smutku w głosie.

-Ale jak to, przecież umówiłaś się z Maxem prawda? - pytała mnie.

-Spokojnie mamo, Max zrozumie, musi zrozumieć- przytuliłam ją po czym pobiegłam na górę.

Mój pokój był zupełnie pusty. Z białych półek zniknęły wszystkie moje książki, ubrania z szafy również. Pierwszy raz od dłuższego czasu panował tu ogromny porządek. Czułam jak łzy napływają mi do oczu. Nie chciałam stąd wyjeżdżać, a zarazem chciałam spełnić marzenia. Z tylnej kieszeni spodni wyciągnęłam telefon, by zadzwonić do Stuarta. Po kilku sygnałach usłyszałam jego głos;

-Cześć kaczuszko, jak się masz?- zapytał- to twój wielki dzień, gotowa na podbój świata?

-Cześć Stuart- roześmiałam się smutno- dzwonię właśnie w tej sprawie. Zechciałbyś może odwieźć mnie do collegu? Rodzice nie dadzą rady, a Max...- zatrzymałam się. Nie mogłam dobrać odpowiednich słów.

-Zaraz, czy chodzi o to co wczoraj się wydarzyło?- byłam pewna, że o to zapyta.

-Ehh, nie chcę o tym mówić, to jak przyjedziesz?- zapytałam zmieszana.

-Dwadzieścia minut i jestem, ale wiesz że Max będzie rozczarowany?- i w tym właśnie momencie rozległo się pukanie do drzwi.

-Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć- powiedziałam.- Przepraszam, muszę kończyć, ktoś właśnie pukał do drzwi.

-Do zobaczenia!

Zbiegłam na dół i spojrzałam przez wizjer. Za drzwiami stał Max. Nie miałam pojęcia co zrobić- otworzyć, czy nie? Koniec końców otworzyłam drzwi. Stanął przede mną, ubrany był w biały t-shirt i dopasowane dresy. Na jego głowie panował nieład, a w ręce trzymał pluszowego miśka. Wyglądał jakby ledwo co wstał z łóżka. Chciałam zamknąć drzwi, ale mnie powstrzymał.

-Julka, ja wiem że nasza przyjaźń nie będzie taka jak kiedyś....

-Max, nie chcę cię winić, ale...- przerwałam mu po czym on zrobił to samo.

-Daj mi dokończyć!- powiedział stanowczo, a ja spojrzałam na niego smutnym wzrokiem.- Wiem, że za chwilę wyjeżdżasz, Wiem też, że poprosiłaś Stuarta, aby to on zawiózł cię do Yale, ale nie chcę, aby tak to wszystko się kończyło. Musisz wiedzieć coś, co męczy mnie od pierwszej liceum. Zawsze byłaś dla mnie jak siostra, zawsze uważałem cię za najlepszego kumpla- rękoma zrobił cudzysłów.- Tamtego roku wszystko się zmieniło. Zakochałem się w tobie na zabój. Tak bardzo boli mnie, kiedy zbliża się do ciebie inny chłopak, boli mnie, kiedy plotkujecie o największych ciachach z naszej szkoły, ale rozumiem cię. Wiem, że chcesz być tylko moją przyjaciółką, szanuję to i bardzo się z tego powodu cieszę, ale teraz, kiedy musisz wyjechać, chciałem, żebyś wiedziała co do ciebię czuję. Przepraszam!- podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło. W moich oczach znów zebrały się łzy, zauważył to, po czym przytulił mnie i odsunął się.- Przyniosłem ci miśka, abyś o mnie nie zapomniała. Rozumiem, że potrzebujesz czasu, ale dzwoń do mnie czasem i pamiętaj, że pomimo tego wszystkiego dalej chcę się przyjaźnić- powiedział, po czym wyszedł i zamknął za sobą drzwi.

Zostawił mnie całkiem samą. Wciąż do mnie nie dotarło co się właśnie stało. Czy... czy on mówił prawdę? Osunęłam się na podłogę w korytarzu, po czym zaczęłam szlochać. Cała się trzęsłam, nie wiedziałam co właściwie do niego czuję. Jak się okazało, Travis podsłuchał naszą rozmowę. Pierwszy raz od jedenastu lat, nie zdenerwował mnie. Spojrzał na mnie ze współczuciem, usiadł na podłodze obok, pogłaskał po głowie i przytulił się do mnie. Odwzajemniłam uścisk. Zobaczyłam łzy w jego oczach, wytarłam palcem jedną, która spływała mu po policzku.

-Nie chcę żebyś wyjeżdżała- słyszałam jak załamuje mu się głos.

Nic nie odpowiedziałam, tylko przytuliłam go jeszcze mocniej. Chwilę później przyjechał Stuart. Pożegnałam się z całą rodzinką. Nie obyło się bez kolejnych łez. Przyjaciel pomógł mi włożyć pudła go bagażnika, po czym ruszyliśmy w drogę.

®®®

-Budzimyyyyy się!- powiedział Stuart- jesteśmy na miejscu.

Otworzyłam oczy. Chłopak zaparkował samochód. Wysiadłam, po czym rozejrzałam się. Ukazał się przede mną wielki, murowany budynek. Okolica była cudowna. Obróciłam się wokół własnej osi, zamknęłam oczy i nabrałam głębokiego wdechu. Stuart wyciągnął pudła z samochodu.

-Wielkie dzięki- uśmiechnęłam się promiennie- sama nie dałabym rady.

-Sama może nie, ale Max na pewno by ci pomógł- puścił mi oczko.

-Nawet nie zaczynaj- powiedziałam sucho. Wzięliśmy moje rzeczy, po czym poszliśmy w stronę akademika. Odebrałam klucz do pokoju, po czym pobiegliśmy na górę. Nie wiedziałam, czy nacisnąć na klamkę, strasznie się zestresowałam. Max widząc to, zrobił to za mnie. W pokoju siedziały trzy dziewczyny. Obserwowały wszystkie moje ruchy.

-Hejka!- rzuciłam, po czym uśmiechnęłam się do nich. Dziewczyny wstały i podeszły bliżej.

-Hejka!- powiedziała jedna z nich. Była afro amerykanką. Miała bujne, kręcone włosy, o których zawsze marzyłam. Była nie wiele wyższa ode mnie.- Jestem Madison, to jest Camilla i Danielle- wskazała dwie dziewczyny. Obie wysokie blondynki o przepięknym uśmiechu. Domyśliłam się, że są bliźniaczkami, gdyż były prawie identyczne.- Tam będzie twoje łóżko.- wskazała ręką.

-Miło mi was poznać. Jestem Julia,- powiedziałam- a to Stuart.

Chłopak postawił pudła na podłodze, po czym pomachał dziewczynom.

-To ja wam chyba nie będę przeszkadzał- uśmiechnął się szeroko- pomóc ci w czymś jeszcze?- zwrócił się do mnie.

-Dziękuję za wszystko Stuart- pocałowałam go w policzek.

-Cała przyjemność po mojej stronie- odpowiedział.- Jeszcze jedno: nie rezygnuj z waszej przyjaźni, tylko przez ten jeden wybryk. I wiedz, że wszystko co mówił, mówił całkowicie szczerze.

Posłałam mu smutne spojrzenie, po czym wyszedł z pokoju. Zostałam sama z moją współlokatorką i jej przyjaciółkami.

-Twój chłopak?- zapytała Camilla.

-Przyjaciel przyjaciela- powiedziałam, po czym wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem. Bardzo szybko się zaprzyjaźniłyśmy. Dziewczyny wypytały mnie o wszystkie szczegóły, a ja grzecznie odpowiadałam. Powiedziałam im o mojej przyjaźni z Maxem, ale nie wspomniałam nic o wczorajszej sytuacji.

-Może spacer?- zaproponowała Danielle i wszystkie ruszyłyśmy zwartą grupą.

Muszę podzielić się z wami moimi przemyśleniami. Piszę rozdziały raz na 4 dni. Zanim go dodam na wattpada poprawiam wszystkie zdania żeby były sensowniejsze, ale w tym wyjątkowo nic nie poprawiałam. Mam napisane kolejne dwa rozdziały, także dalej będą pojawiały się co 3-5 dni. Pamiętajcie, że 500 odczytów= mój Instagram 😊 Do zobaczenia w następnym rozdziale!

Z Biegiem Czasu // W TRAKCIEWhere stories live. Discover now