DWANAŚCIE, *cenzura* komar!

6 2 0
                                    

Wiecie jaka była różnica między nami, która mnie naprawdę irytuje? On myślał:

- Nie mów nic.

Natomiast ja:

- Mów prawdę albo giń.

No fajnie, ale czemu taka irytacja u mnie? Bo... Jak można nie chcieć znać prawdy i woleć ciszę?! Jak toleruję resztę różnic, to tej nie mogę przeboleć do tej pory.

- Przesadzasz - mrużył oczy, a ja miałem ochotę wyrwać sobie kłaki. Albo jemu.

O, i to jak z uśmieszkiem powtarzał:

- Kłamstwa są ciekawe, jeśli znasz prawdę.

Dostawałem szewskiej pasji. 

Prawda jest dobra, fajna, milusia, potulna, lubiana, każdy jej oczekuje. Kłamstwo jest fe, nikt go nie lubi, każdy nim gardzi i ogólnie rzyga nim.

Na co ten:

- Prawda jest dobra, twarda, ostra, ma niewygodne kształty, każdy jej oczekuje, ale macha na nią ręką, kiedy przychodzi kłamstwo - zła, elastyczna maź, miękka, ludzie ślinią się na chociażby małe przeistoczenie faktu.

Wtedy dochodziła chęć rzucenia w niego butem i wysłaniem na pastwę komarów. 

- Masz komara na ręce.

- No chyba sobie ze mnie kpisz?! - fuknąłem i poszedłem jeść.

Słyszałem tylko ten chichot i nagle cała zła energia mnie opuszczała. Rzadko to słyszałem, więc to doceniałem.

Bo wiecie, zdarzają się tacy ludzie, którzy robili coś rzadko, ale pięknie. Kiedy przez chwilę zapominają  trzymać się własnych zasad. Ma się wtedy wrażenie, że czas się zatrzymuje i widzisz tylko tamtą osobę i jej poczynania. Magia. Istna magia. Nie myślcie, że miłość się pod to zalicza, te motylki i czas-stop. Nie, nie, nie. Miłość jest zbyt oklepana. Nudniejsza niż Julek. A że jest on straszenie nudną osobą, to wyobraźcie sobie na jakim poziomie jest miłość.

- O wiele zabawniejsza niż wycie nastolatki ze złamanym sercem - dodał kiedyś kruk, jakiś taki zamyślony. 

No. Bo miłość taka nijaka jest, była i będzie. Wszędzie to samo. Że każda miłość jest inna i ma swoją niepowtarzalną historię. A pluję na to, ja wiem swoje. 

A jak u was z samooceną? Nie odpowiadajcie, nie interesuje mnie to, po prostu chcę pokazać na jakim poziomie samoakceptacji był niebieskooki. Jedni siebie nienawidzą, inni tolerują, kolejni kochają (czasem przesadnie, takie narcyzy). Tak jest w większości przypadkach. Albo jest jeszcze wisimijakwyglądamliczysiędobrazabawa. Aha, i takich znajdziecie. A to nasze dziwadło stwierdziło:

- A bo to ja mam jakoś wyglądać, hę?

Przetwórzcie to. To brzmiało jakby nigdy nie słyszał o tym, że ludzie jakoś wyglądają

- Tak, masz jakoś wyglądać.

- Aha.

- To jak wyglądasz?

- A jak wygląda pustka?

Zamurowało mnie. Przepraszam, że co? 

- A jako człowiek? Jak wyglądasz?

- Może nijak jest dobrym słowem - zmarszczył brwi.

- Co z tobą nie tak? - nerwowo się zaśmiałem.

- No... - zaciął się. - Zamknij oczy. Naprzeciw siebie siedzi cierpienie. Takie małe, niepozorne, ale głębokie i absolutnie prawdziwe. Nie takie spowodowane przykrym zdarzeniem, a pustką, lękiem, bezwarunkowym bólem i zagłębianiem się we wszelkich możliwych sferach piekła...

- Ale... -  przerwałem mu.

- Nic nie mów. Teraz otwórz oczy. Popatrz na mnie. To wszystko to ja, te cierpienie. I jak ja mam opisać swój wygląd? Cierpienie jest puste. Puste, bo wysysa wszystkie emocje i zostawia z bezdennym spojrzeniem i myśleniem. Więc wyglądam nijako.

Milczałem chwilę.

- Nie wyglądasz, jakbyś cierpiał.

- A jednak.

- Więc... Przez co tak cierpisz?

- Przez to, że każą mi oddychać.

I tyle. Nie mniej, nie więcej.

Nie warto rozmyślać nad Julianem i jego problemami, każdy ma swoje i niech się nimi zajmie. A nie, dźwigać krzyże inne.

- Ludzie są głupi.

- Hm? - oderwałem wzrok od tafli wody, w której odbijały się gwiazdy. 

- Dźwigają krzyże innych, głupcy.

Zwróciłem się ponownie w stronę wody. Trwała przyjemna cisza. Gdzieś po lewej od nas tlił się ogień, który co jakiś czas buchał iskrami, które zdawały się chcieć dołączyć do armii księżyca. Czasami przed nosem przelatywały mi świetliki. Lekki wiatr bawił się moimi włosami. 

Krótkie, tandetne i znowu zwróciłem uwagę na siebie, nie kruka - zdaję sobie z tego sprawę, ale prawie nigdy nie doceniam miejsc, które pokazywał mi ten cudak, a tym razem tak jakoś mnie wzięło.

Księga RozpaczyWhere stories live. Discover now