Rozdział 1

16 2 0
                                    

Julia:

- Cześć księżniczko! – poczułam jak ugina się łóżko obok mnie.- Mieliśmy jechać razem na zakupy, zapomniałaś?

- Ohhh Max...- podniosłam się by spojrzeć na budzik- jest sobota, dziewiąta rano. Nie mogłeś pospać dłużej?! A z resztą, kto cię tutaj wpuścił?

- Głupolu! Wiesz, że nigdy nie śpię długo-puścił mi oczko.- Zostawiłaś wczoraj u mnie klucze, więc postanowiłem wręczyć ci je osobiście.

To cały Max. Przyjaźnimy się od przedszkola. Był przy mnie zawsze, gdy go potrzebowałam. Niezłe z niego ciacho; wysoki, wysportowany z potarganymi, brązowymi włosami i tunelem w uchu. O dziwo nie oglądało się za nim dużo dziewczyn, co było dla mnie dużym zaskoczeniem. Przyglądałam mu się chwilę, po czym wstałam z łóżka i przeciągnęłam się.

-Idź się umyć leniuchu, a ja zrobię śniadanko- powiedział.- Ostatnio za bardzo schudłaś!

-Oj chciałabym, żeby to była prawda- rzuciłam szybko po czym poszłam do łazienki wziąć orzeźwiający prysznic. Wciągnęłam na siebie jeansy i białą, koronkową bluzkę. Wyprostowałam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Zbiegłam na dół w poszukiwaniu skarpetek, które jak zawsze walały się po całym domu. Po chwili usiadłam do stołu, gdzie czekał Max z talerzem pełnym naleśników.

- Wciąż nie rozumiem, dlaczego nie chcesz zostać kucharzem- powiedziałam. – Gotujesz najlepiej na świecie!

- Dla ciebie mogę gotować codziennie!- uśmiechnął się i puścił mi oczko-, ale, to nie jest coś, co chciałbym robić zawodowo.

Dokończyliśmy śniadanie, zarzuciliśmy kurtki, ubraliśmy buty i wsiedliśmy do samochodu.

Max:

Z samego ranka pojechałem do niej do domu. W drzwiach minąłem się z mamą Julki. Moja wizyta nie była dla niej zaskoczeniem. Zamieniliśmy parę słów, zdjąłem buty i pobiegłem na górę. Przyjaciółka jeszcze spała. Postanowiłem ją obudzić. Wskoczyłem do łóżka, po czym pogilgotałem ją w stopy. 

-Cześć księżniczko! – rzuciłem, a ta zaczęła się budzić.- Mieliśmy jechać razem na zakupy, zapomniałaś?

- Ohhh Max...- powiedziała zaspanym głosem- jest sobota, dziewiąta rano. Nie mogłeś pospać dłużej?! A z resztą, kto cię tutaj wpuścił?

Powiedziałem jej, że zapomniała kluczy, po czym poszedłem zrobić śniadanie. Przychodziłem po nią każdego ranka w drodze do szkoły, więc odnalezienie się w kuchni nie było dla mnie problemem. Bardzo lubiłem jej rodziców i równie często wpadałem na obiad. Julka poszła się wykąpać i przebrać, chociaż dla mnie mogła zostać w piżamie i bez makijażu. Wyglądała wtedy tak uroczo. Nie doceniała siebie. Była piękną dziewczyną, ale cały czas krytykowała swój wygląd. Miała lekko krągłe kształty, była niziutka niczym krasnoludek i miała śliczne, brązowe, świecące oczka. Prostowała swoje długie, kasztanowe włosy, chociaż strasznie mnie pociągały jej mini loczki. Ona była po prostu idealna. Sam nie wiem jak, ale zakochałem się w niej na początku liceum. Niestety dla niej byłem tylko przyjacielem. Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy do samochodu.

- Niedługo zamierzam się wybrać na prawo jazdy- powiedziała.

-Nie sięgniesz swoimi krótkimi nóżkami do pedałów- spojrzała na mnie i wytknęła mi język.- Poza tym mogę cię wozić gdzie chcesz i kiedy chcesz, nawet na randki- poruszyłem brwiami, choć chciałem żeby ten moment nigdy nie nadszedł.

- Jeszcze ci to udowodnię!- uśmiechnęła się- dziękuję za chęci, ale odstraszyłbyś „zainteresowanych" mną- zrobiła cudzysłów palcami, po czym dała mi kuksańca.

Z Biegiem Czasu // W TRAKCIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz