Rozdział 44 "Jestem już martwa"

884 77 1
                                    


*Elena*

- SHAY! SHAY?! Zrób coś! - wrzeszczałam na równie zszokowanego Chrisa.

Nekromanta klęczał nad nim trzymając mu dłoń nad głową.

- Nie jest dobrze. Shay próbuje zatrzymać swój dar przed ucieczką spod jego kontroli, więc zabija sam siebie. - otworzył oczy i spojrzał na mnie. - Nie wyczuwam w nim żadnej many. Nie wyczuwam w nim nic poza zwykłymi siłami witalnymi, które...które go opuszczają.

Zaczęłam panikować. Mój oddech przyśpieszył, a później chyba zapomniałam o tym, żeby w ogóle brać wdech.

Chwyciłam dłoń Shaya. Zimną dłoń.

- Zaczekaj. - syknął Chris, ale było za późno.

Poczułam wszechogarniające zimno. Czułam jak moja skóra pęka i drze się niczym papier. Zaschło mi w gardle a kończyny odmówiły posłuszeństwa. 

Puściłam jego rękę, świat zawirował, a moje ciało wróciło do normy.

- Jesteś świadoma jaki dar posiada Shay, Eleno? - spytał poważnym tonem Chris.

Patrzyłam to na niego, to na podnoszącą się i opadającą klatkę piersiową Shaya. 

- Ja...ja wiem, że potrafi sprawić ból dotykiem. 

Tyle byłam pewna, bo tyle wyjawiła mi matka. Shay nigdy nie napomknął o swoim drugim darze, choć był świadomy, że wiem, iż taki posiada. To nigdy nie był temat do rozmów. Nigdy też się nad tym nie zastanawiałam, ale wiedziałam, że Shay ma problemy by kontrolować ten dar.

Pamiętałam, że za czasów naszego pierwszego dzieciństwa Shay zwykł nosić skórzane rękawiczki i nigdy nie dotykał niczego gołą ręką. Później przestał, ale widziałam jak z tym walczył, dlatego pomyślałam, że dobrym prezentem będzie mała drenaczka - przedmiot wykonany z drewna wchłaniającego część many i wyrównującą jej poziom. Nie raz widziałam jak ją pojawiał, gdy był zdenerwowany.

Chris pokręcił głową. 

- Shay posiada jeden z owianych złą sławą darów: dar Śmierci. On potrafi odbierać życie dotykiem, w skrajnych przypadkach działa to również przez kontakt wzrokowy. Dosłownie drenuje z ciała siły witalne tego, kogo dotyka. Jest to dar, który często przypada nekromantom, dawno nie spotkałem zwykłego maga z takim darem. W życiu na pewno mu nie pomagał. Do tego trzeba lat praktyk i opanowania. 

Shay jęknął, a Chris wciąż nie zrobił nic.

- Ten dar jest bezpieczny u większości nekromantów, gdyż ci sami przywracają się do życia, więc sami stają się częścią śmierci, więc mają ten dar pod całkowitą kontrolą. Jednak w momencie, w którym maga zaczynają opuszczać siły dar ten chce znaleźć nowy obiekt: źródło w które będzie mógł się wszczepić, by dalej trwać.

- Dary przechodnie. - wymamrotałam. Rzadkie dary, które można było samemu przekazać komuś, np. spadkobiercy przed śmiercią.

- Dopóki nie trafi na odpowiednie źródło będzie konsumowało siły witalne Shaya.

Przez ciało przeszedł mi dreszcz. 

- Z kolei. - dodał Chris bacznie mi się przyglądając. - Jeśli odda komuś ten dar najprawdopodobniej zginie. Ten dar go zabija, ale też trzyma przy życiu do momentu, w którym albo nie odzyska własnej mocy, albo nie znajdzie lepszego żywiciela.

Widział, że dzieliły mnie sekundy od mentalnego zmuszenia Shaya, by przekazał mi dar.

- Mogę mu przesłać manę? - spytałam nie mogąc patrzeć jak mój ukochany brat cierpi. 

Świat magiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz