Rozdział 31 "Bolesna decyzja"

2.1K 226 7
                                    

*Jane*

Może i nie byłam magiem, ale dałabym sobie rękę uciąć, że ten facet zrobił coś wokół nas. I było to coś magicznego.

- Jane, nie musisz się śpieszyć. - stwierdził z lekkim zamyśleniem i nostalgią spoglądając w okno. - Ja mam czas, ty masz czas, Elena ma go trochę mniej. - dodał z bezwzględną bezuczuciowością. 

Miałam przed sobą człowieka, który był zdolny ją zabić, ale...skąd miałam mieć pewność, że to właśnie on ma na szali życie Eleny.

- Nie musisz mieć pewności. 

Wzdrygnęłam się słysząc te słowa. Skąd on...

- Jeśli chcesz mogę ci ją pokazać. - jego zaduma zaczynała mnie przerażać. Wiedziałam, że rozważa "za i przeciw" w kwestii pozostawienia jej przy życiu, ale jego mina była miną, którą przywdziewa każdy nastolatek kiedy zastanawia się co obejrzeć w telewizji. Ale od tej decyzji nie zależał niczyj byt.

- Możesz mi pokazać iluzję, a ja nawet nie będę o tym wiedzieć. - przyznałam. 

Poczucie, że mimo wszystko nie jest prawdziwym magiem nieco mnie uspokajało. Ale sam fakt, że Niemagiczny znajdował się w najbardziej magicznej szkole (przynajmniej jaką widziałam) sprawiał, że stałam tak jak weszłam i nie miałam zamiaru drgnąć.

- Być może o tym nie wiesz...bo nie wiem czy użyłaś swojego daru czy nie, ale Niemagiczni nie mogą kłamać. - przyszło mu to z trudem, ale powiedział to.

- Wiesz to też może być kłamstwo. Gadasz z pisarką rozważę każdą nierealistyczną kwestię.

- Skoro tak, to skąd masz pewność, że jestem Niemagicznym? Przecież równie dobrze mogę być podesłanym magiem. - mówił to z taką lekkością. Jakby przerabiał tego typu rozmowy setki razy. Cały czas z tym samym wyrazem twarzy. Może i jego głos był radosny i gdyby była to rozmowa telefoniczna wyobraziłabym go sobie jako uśmiechniętego, wesołego człowieka, ale gdy teraz miałam go przed oczami...mogłam czuć tylko strach. Paraliżujące, narastające poczucie zagrożenia i obezwładniającej paniki.

- Skąd masz pewność, że ta twoja Elena i Shay to nie ci źli? Może tak na prawdę cię porwali, bo posiadasz dar i chcą cię wykorzystać przeciwko ludziom, którzy walczą o magiczne równouprawnienia? - jego oczy iskrzyły się coraz bardziej, z każdym kolejnym wypowiedzianym słowem.

- Ja... - zawahałam się.

- Skąd pewność, że to wszystko nie jest ułudą? Może tak na prawdę postradałaś zmysły i oszalałaś? Może jesteś w szpitalu dla obłąkanych? - nie mogłam przerwać jego monologu. Czułam jakby siła jego słów nie pozwalała mi na wypowiedzenie niczego.

- Czytałaś ty kiedy te swoje bazgroły? - pomachał mi przed oczami moim dzienniczkiem. - Nikt normalny nie pisałby takich rzeczy prawda?

- "Jedna moc, jedno poświęcenie,

Nastanie kres"

Mogłabym przysiąc, że już gdzieś to słyszałam.

- W co możesz tu wierzyć moja droga? Pokazali ci piękny świat, nieprawdaż? Zawładnęli twoim sercem i zdobyli zaufanie. Dlaczego, więc mnie nim nie darzysz? - zadawał pytania na które nie chciałam znać odpowiedzi. - Czy gdybyś poznała mnie pierwszego, czy byłoby inaczej?

Racja...skąd miałam mieć pewność?

- Idąc tym tokiem myślenia, nie mam powodu by ufać tobie, ani im, czy istniejesz czy też nie. - podsumowałam cicho. Cicho?! Ba! Nie wiem czy mnie usłyszał.

Świat magiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz