*Jane*
Może i nie byłam magiem, ale dałabym sobie rękę uciąć, że ten facet zrobił coś wokół nas. I było to coś magicznego.
- Jane, nie musisz się śpieszyć. - stwierdził z lekkim zamyśleniem i nostalgią spoglądając w okno. - Ja mam czas, ty masz czas, Elena ma go trochę mniej. - dodał z bezwzględną bezuczuciowością.
Miałam przed sobą człowieka, który był zdolny ją zabić, ale...skąd miałam mieć pewność, że to właśnie on ma na szali życie Eleny.
- Nie musisz mieć pewności.
Wzdrygnęłam się słysząc te słowa. Skąd on...
- Jeśli chcesz mogę ci ją pokazać. - jego zaduma zaczynała mnie przerażać. Wiedziałam, że rozważa "za i przeciw" w kwestii pozostawienia jej przy życiu, ale jego mina była miną, którą przywdziewa każdy nastolatek kiedy zastanawia się co obejrzeć w telewizji. Ale od tej decyzji nie zależał niczyj byt.
- Możesz mi pokazać iluzję, a ja nawet nie będę o tym wiedzieć. - przyznałam.
Poczucie, że mimo wszystko nie jest prawdziwym magiem nieco mnie uspokajało. Ale sam fakt, że Niemagiczny znajdował się w najbardziej magicznej szkole (przynajmniej jaką widziałam) sprawiał, że stałam tak jak weszłam i nie miałam zamiaru drgnąć.
- Być może o tym nie wiesz...bo nie wiem czy użyłaś swojego daru czy nie, ale Niemagiczni nie mogą kłamać. - przyszło mu to z trudem, ale powiedział to.
- Wiesz to też może być kłamstwo. Gadasz z pisarką rozważę każdą nierealistyczną kwestię.
- Skoro tak, to skąd masz pewność, że jestem Niemagicznym? Przecież równie dobrze mogę być podesłanym magiem. - mówił to z taką lekkością. Jakby przerabiał tego typu rozmowy setki razy. Cały czas z tym samym wyrazem twarzy. Może i jego głos był radosny i gdyby była to rozmowa telefoniczna wyobraziłabym go sobie jako uśmiechniętego, wesołego człowieka, ale gdy teraz miałam go przed oczami...mogłam czuć tylko strach. Paraliżujące, narastające poczucie zagrożenia i obezwładniającej paniki.
- Skąd masz pewność, że ta twoja Elena i Shay to nie ci źli? Może tak na prawdę cię porwali, bo posiadasz dar i chcą cię wykorzystać przeciwko ludziom, którzy walczą o magiczne równouprawnienia? - jego oczy iskrzyły się coraz bardziej, z każdym kolejnym wypowiedzianym słowem.
- Ja... - zawahałam się.
- Skąd pewność, że to wszystko nie jest ułudą? Może tak na prawdę postradałaś zmysły i oszalałaś? Może jesteś w szpitalu dla obłąkanych? - nie mogłam przerwać jego monologu. Czułam jakby siła jego słów nie pozwalała mi na wypowiedzenie niczego.
- Czytałaś ty kiedy te swoje bazgroły? - pomachał mi przed oczami moim dzienniczkiem. - Nikt normalny nie pisałby takich rzeczy prawda?
- "Jedna moc, jedno poświęcenie,
Nastanie kres"
Mogłabym przysiąc, że już gdzieś to słyszałam.
- W co możesz tu wierzyć moja droga? Pokazali ci piękny świat, nieprawdaż? Zawładnęli twoim sercem i zdobyli zaufanie. Dlaczego, więc mnie nim nie darzysz? - zadawał pytania na które nie chciałam znać odpowiedzi. - Czy gdybyś poznała mnie pierwszego, czy byłoby inaczej?
Racja...skąd miałam mieć pewność?
- Idąc tym tokiem myślenia, nie mam powodu by ufać tobie, ani im, czy istniejesz czy też nie. - podsumowałam cicho. Cicho?! Ba! Nie wiem czy mnie usłyszał.
CZYTASZ
Świat magii
FantasyMagia + śmiertelniczka = kłopoty. Elena to najsłynniejsza dezerterka w Królestwie, do którego zresztą nie ma wstępu. Postanowiła chwilowo zaszyć się w świecie śmiertelników, jednak jej ojczyzna prędzej czy później się o nią upomni. W końcu łączy w s...