『3』

27 3 18
                                    

Po opuszczeniu przez Jungkooka komisariatu Taehyung coraz bardziej tracił tą małą nadzieję, którą miał gdzieś w sobie.

Nie wierzył już w to, że będzie szczęśliwy.

Nie bardzo pamięta jak to jest być wesołym, ale wydaje mu się, że wtedy czuł się przyjemnie.

Gdyby tylko spowrotem nauczył się czuć, wszystko byłoby łatwiejsze.

Jednak rodzice mu na to nie pozwalali, a on chciał być posłusznym synem. Chciał aby byli z niego dumni. Tak bardzo się dla nich starał.

Tak bardzo tego żałuje.

Tak bardzo potrzebuje kogoś kto przypomni mu te wszystko.

Tak bardzo chciałby, aby był to Jungkook.

Sam nie wie dlaczego.

Może skoro już  raz go uratował, to ocali go ponownie.

Pomoże przezwyciężyć te coraz bardziej uciążliwe myśli.

Chciałby aby ktoś go w końcu przytulił i powiedział mu, że bardzo dobrze się spisał, że już nie musi się tak starać, że już wystarczy.

Tego nigdy nie doczekał się od rodziców. W pewnym momencie to ojciec przejął zupełną kontrolę nad wychowaniem syna, a jego mama wolała się nie odzywać.

Krzyczał na niego, aby wziął się w garść za każdym razem kiedy czuł się podłamany.
Kiedy już umiał być bezuczuciowy krzyczał na niego, żeby przestał zachowywać się jakby miał wszystko w dupie, ale Taehyung nie potrafił tego odwrócić.

-Taehyung, gdzie byłeś? Martwiliśmy się o ciebie. - chłopak podniósł głowę, słysząc głos mamy.

W głębi duszy cieszył się, że przyjechała sama. A co jeśli stało się tak, bo gdyby tata go zobaczył nie uszedł by w pełni zdrowia?

-Właściwe to... sam nie wiem. Szedłem po prostu przed siebie.

-A może to ten mężczyzna, który z tobą siedział Ci coś zrobił, a później zagroził Ci abyś nikomu nie mówił?

-Jaki mężczyzna?

-Taehyung... Nie udawaj. Policjanci mówili, że znaleźli Cię na ławce z jakimś mężczyzną.

-On...To nikt taki... - wyszeptał

On tylko uratował mu życie.

-Oj, chodź już. Tata jest zły. Lepiej, żeby się nie denerwował jeszcze bardziej.

Taehyung, posłusznie ruszył z miejsca mimo, że strasznie bał się powrotu do domu.

Nie chciał zawodzić ojca, a po ucieczce dolał tylko oliwy do ognia.

Właściwe gdyby nie Jungkook, teraz nie musiałby o tym myśleć. Byłby spokojniejszy.

Taehyung gdy tylko przekroczył próg domu, prędko ruszył w stronę pokoju.

Bardzo zdziwił się kiedy zobaczył brak drzwi.

-Mamo co się stało tutaj? - Wykrzyczał aby rodzicielka, będąca wciąż na dole go usłyszała.

-Zapytaj ojca.

Nie chciał tego robić, ale musiał się dowiedzieć.

Skierował się w stronę jego pokoju po czym zapukał, a kiedy nie usłyszał żadnej odpowiedzi nacisnął na klamkę i wszedł do środka.

Niestety jego ojca nie było.

Kiedy już miał opuszczać pokój, został popchnięty.

-Gdzie byłeś gówniarzu?! - wykrzyczał mu prosto w twarz.

-Ja tylko...- Taehyung zawachał się, widząc butelkę alkoholu w ręce jego ojca. - Przepraszam. - wyszeptał

-Widziałeś swoje drzwi?! Od dzisiaj nie ma zamykania się! W końcu nie będziesz mieć wszystkiego w dupie!

W tym momencie chłopak poczuł, że jego ojciec nie zasługiwał na te wszystkie starania.

-Mam was dość! Mam ciebie dość!

-Ja już cię nauczę szacunku rodziców! Jesteś taki nie wdzięczny!

-Nienawidzę Cię! -  Wykrzyczał, a następnie wybiegł z domu, trzymając się za wciąż piekący policzek.

To był pierwszy raz kiedy ojciec go uderzył.

......................................................................
Jak wam mija dzień? ❤️

boys don't cry | vkookDonde viven las historias. Descúbrelo ahora