17. Teraz się przejmujesz?

26.9K 1.1K 2.2K
                                    

Mój wzrok nie potrafił znaleźć innego punktu odniesienia, niż masakryczny widok przede mną

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Mój wzrok nie potrafił znaleźć innego punktu odniesienia, niż masakryczny widok przede mną. Widok, który był wręcz mrożący krew w żyłach. Naprawdę odebrało mi wszelką mowę, a ja sama po prostu stałam tam i tylko gapiłam się na jego idealnie wyrzeźbioną twarz, która w tej chwili przyozdobiona była szkarłatną mazią i zasiniałymi śladami. Twarz tak boską, że jakiekolwiek próby naruszenia tego stanu mogłyby zostać uznawane jako grzech.

Wyglądał niczym upadły anioł wyciągnięty z pola bitwy, który z kpiącym uśmieszkiem i dogłębną pustką w oczach, pochłaniał cię coraz bardziej i bardziej, bez końca uwodząc swoim niespotykanym magnetyzmem. Jego usta pokryte były zaschniętą krwią, której strużka wyznaczała ślad aż do jego brody, co było naprawdopodobniej winą krzepnącej szramy na jego wargach. Prawe oko było delikatnie opuchnięte, a zasinienie powiększało się z każdą sekundą, przyprawiając mnie o zawroty głowy. Sprawiał wrażenie, jakby dopiero co wrócił z piekła, pozbawiając przy tym życia samego diabła. Jednak nawet wyjęty żywcem z koszmaru, powodował, że moje serce szybciej zabiło, a oddech uwiązł w gardle.

Ogarnij się kobieto. Człowiek się wykrwawia.

Nie rozumiałam tego. Nie rozumiałem tego całego gniewu, który wykiełkował we mnie niespodziewanie, kiedy pomyślałam o osobie, która mogła wyrządzić mu taką krzywdę. Nie umiałam pojąć, kto mógłby chociażby odważyć się skaleczyć tak doskonale stworzoną rzeźby, a tym bardziej potraktować w tak brutalny sposób. Był przecież harmonijny do ból. Miał w sobie coś niebiańskiego, a zarazem piekielnego, oślepiając oraz porażając swoją nieskazitelną urodą wszystkich obserwatorów, ale również przyciągając mroczną i tajemniczą aurą. Był tym kimś, na kogo nie mogłeś nie zwrócić uwagi. Ludzie go dostrzegali, wywyższali, oblegali. Ludzie o nim mówili i ludzie się od niego uzależniali. Uzależniali się od iskier, towarzyszących im, gdy ich spojrzenia zderzyły się z jego.

Na początku fascynowało mnie, jak oddziaływał na moją osobę. Te mocne dreszcze, przyśpieszone tętno i intensywny dotyk sprawiały, że nie potrafiłam wyrzucić go z głowy. Potem te chwilowe oczarowanie zamieniło się w coś na kształt zrozumienia i wręcz pożądania jego postaci. Pragnęłam go bardziej, niż to było możliwe. Wyzwalał we mnie takie emocje, o jakich nigdy nie miałam pojęcia, kojąc moje zszargane skrawki duszy. Leczył. I dopiero teraz pojawiło się najprawdziwsze przerażenie, które ścięło mnie z nóg. Przecież tak krótko go znałam, a był dla mnie kimś. Poruszał we mnie najbardziej ukryte żądze, pozwalając by pożądanie wyżerało mnie od wewnątrz. Po prostu był najczystszą kokainą w teraźniejszości. Nie mogłeś się oprzeć, choćbyś błagał, by odciągano go od ciebie siłą.

Był definicją wszystkiego, co złe i ryzykowne, a ja miałam przekonać się o tym na własnej skórze.

-Dasz mi tą kurtkę, czy będziesz tak stała?- zapytał z wrodzoną nonszalancją, nie szczycąc mnie nawet iskierką uprzejmości w swoim głosie. Był cholernie zimny i dosadnie beznamiętny, co było zresztą opisem jego osoby.

Breathe InOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz