Niezapomniany maj

823 51 5
                                    

Niby zwykły majowy dzieci, aczkolwiek dla nich był on naprawdę wyjątkowy. Podążali ubrani w garnitury, tylko po to, aby zmierzyć się z egzaminem od którego zależy ich przyszłość. To czy dostaną się do szkoły jaką sobie wybrali.
Dla jednego z nich muru szkoły wydawały się dziś o wiele, wiele większe. Stres nie odpuszczał a on z tego wszystkiego zaczął źle się czuć, przekroczył próg szkoły i zobaczył tyle osób, tak bardzo elegancko ubranych. Wiedział co dziś go czeka, nie bał się, że nie zda, tylko o to czy wszystko co będzie działo się potem jest tego wszystkiego warte. Usiadł na jednej z ławek, przypominając sobie w myślach rzeczy, które mogły wylecieć mu z głowy. Bał się, że w najmniej odpowiednim momencie, na jakiś łatwym pytaniu, wszystko potoczy się inaczej niż planował.
Po chwili ujrzał dwóch przyjaciół, którzy przekroczyli próg szkoły.
Pomachał do nich i uśmiechnął się szeroko. Nie podchodził do nich, wiedział, że po chwili sami do niego przyjdą. Nie to, że był chamski, oni po prostu wiedzieli, żeby na razie mu nie przeszkadzać.

-Serwus Rudy- powiedział Zośka i usiadł obok chłopca.

-Serwus- powiedział i kiwnął głową także do Alka.

-Nie stresuj się tak, bo zapomnisz- powiedział szybko Tadek i chwycił go za ramię.

Podeszli pod klasę i stanęli pod ścianą.
Stres opanował już ich wszystkich, a ciągłe rozmowy dobiegające z każdej strony nie pomagały im w skupieniu. Do sali zaczęły po kolei wchodzić osoby, które chciały jak najszybciej mieć to za sobą. Oczywiście nie wszystko było łatwe, tak jak wyglądało.
Nadeszła kolei na Rudego, biedny tak się zestresował, że ledwo stał. Wszedł do klasy i jakby całe to uczucie zniknęło. Pojawiła się pewność siebie i to, że chce zdać to jak najlepiej potrafi.
Na korytarzu stał Tadeusz, który tak bardzo chciał, aby Bytnarowi się udało. Co prawda nie był tak zestresowany jak Janek, ale czuł się lekko niezapokojony.
Po jakiejś chwili Janek wyszedł z wielkim uśmiechem na twarzy. Udało się! Tak bardzo cieszył się, że zdał to z tak dużym wynikiem.
Zośka był po nim. Jemu nie poszło tak dobrze jak Janowi, aczkolwiek także poszło mu dobrze. Gdy Alek skończył, cała trójka udała się do wyjścia ze szkoły. Wydawało im się, że był to najtrudniejszy egzamin w ich życiu, tylko, że najtrudniejsze było dopiero przed nimi. Wkraczali w dorosłość, nie mogli zachowywać się jak dzieci. Dorosłość miała ich dorwać w jak najbliższym czasie, tylko czemu w takim stadium.

-Tak bardzo cieszę się, że nam się udało- zaśmiał się Rudy i uśmiechnął się szeroko. Teraz tylko powiedzieć o tym rodzicom.

-Chłopaki, przepraszam, ale byłem umówiony z Basią. Wybaczcie. Widzimy się jutro?- powiedział Alek i podrapał się po karku.

-Pozdrów ją ode mnie i od Janka. Jasne, że widzimy się jutro, jakby inaczej- powiedział Zawadzki i poklepał go po ramieniu.
Dawidowski odszedł w kierunku, tylko jemu znanym. Zapewne szedł kupić dziewczynie kwiaty.

Dwójka chłopaków szła pewnym krokiem, nie odzywając się do siebie.
Do rozumienia nie były potrzebne im słowa.

-Chcesz iść może do mnie?- zapytał Zawadzki, po której chwili. Janek rozpromienił się od razu. Dawno nie był u kolegi w domu.

-A mogę- powiedział i uśmiechnął się w stronę przyjaciela.

Szli krokiem powolnym, nie spiesząc się. Po co komu ten ciągły bieg? To życie na szybko, kiedy to wszystko kiedyś nie będzie potrzebne? Ludzie się zmieniają i nic nie da się z tym zrobić.
Dorastają i wyrastają z pewnych rzeczy, tylko czy z przyjaźni da się wyrosnąć? Z tej prawdziwej na całe życie?
Zawsze jest dużo pytań, tylko mało odpowiedzi. Jest naprawdę bardzo wiele rzeczy, na które do tej pory ludzie nie znają odpowiedzi.

Janek bał się, że gdy pójdzie do innej szkoły zapomni z czasem o tym co w życiu najważniejsze. Zrobi się dorosły, założy rodzinę i zapomni o swoich przyjaciołach. Zapomni o Tadku, z którym tak bardzo lubił przebywać, za którego gotów był oddać życie.
Tadeusz bał się za to, że wszystko co mówią ludzie może się zdarzyć. Wyrosną z rzeczy, które były dla nich kiedyś tak bardzo ważne. Tak potrzebne do normalnego funkcjonowania. Wyrosną z harcerstwa, rzecz normalna, tylko mogą zapomnieć o ludziach. Ludziach których tam poznał, ludziach tak miłych, przyjacielskich i ciepłych.

Zatrzymali się pod drzwiami Tadka, który wyciągał klucz z kieszeni spodni. Nie chciał zakłócać domownikom, tego co robią teraz.
Weszli do mieszkania zdejmując buty oraz witając się z resztą osób, które przebywały w mieszkaniu.

-Jak wam poszły matury? Opowiadajcie- powiedziała rodzicielka, gdy tylko ujrzała dwójkę chłopców w kuchni.

-Bardzo dobrze. Jankowi poszła co prawda lepiej, ale moja wyszła też równie dobrze. Tak myślę- powiedział naprawdę szybko Zośka, plątając się w swoich słowach. Janek zdążył usiąść już przy stole, gdy jego przyjaciel nadal stał przy kuchence gazowej, przy której zatrzymała się, jak tylko zdążyli wejść do pomieszczenia.

-A tobie Janeczku? Z opowiadań Tadzia, musiałeś zdać na sto procent- zaśmiała się kobieta. Bytnar bardzo ją lubił, wiedział po tym, dlaczego jej syn jest tak bardzo uprzejmy w stosunku do ludzi.

-Bez przesady. Było dobrze, ale zapewne byli tacy co byli lepsi ode mnie. Ważne jest to, że zdaliśmy- powiedział i spojrzał na matkę swojego przyjaciela. Bardzo pogodna kobieta, zawsze uśmiechnięta, otwarta do ludzi i na nowe znajomości. Z synem miała wręcz wspaniały kontakt, zawsze mówił jej o wszystkim.

-Masz rację Janeczku.- powiedziała wstając od stołu, zapewne tylko po to, aby wyłączyć wodę, które gotowała się w czajniku. Zalała nią dwie filiżanki z herbatą, które Tadeusz zdążył naszykować.

-Dziękuje mamo. My z Jankiem będziemy w pokoju- powiedział Tadeusz, biorąc filiżanki na srebrną tacę i mówiąc Bytnarowi, żeby udał się do jego pokoju.
Usiedli wygodnie na łóżku, znów nic nie mówiąc.
Patrzyli się na siebie, zastanawiając jak to wszystko będzie dalej wyglądać.

-Janek, ale my dalej będziemy mieć ze sobą kontakt?- zapytał nieśmiało Tadeusz. Nie lubił takich rozmów.

-Zapewne tak. Pewnie nie taki jak teraz, ale na pewno wszystko będzie dobrze. Przyjaźń nie rozpada się w jeden dzień, nasza nawet nie ma powodu do rozpadu. Zawsze będziesz dla mnie ważny i zawsze będziesz miał specjalne miejsce w moim sercu- powiedział Janek i chwycił rękę starszego kilka miesięcy chłopaka. Była wiele większa od jego dłoni, miał wrażenie jakbym pasowały do siebie idealnie. Skarcił się w myślach o tak absurdalny pomysł.

-Ty również będziesz dla mnie ważny. Sprawmy, aby ten maj był niezapomniany. Spędzimy go razem i mam do ciebie jeszcze jedną prośbę- przerwał na chwilę Tadeusz, zastanawiając się jak ma to powiedzieć- Obiecaj mi, że zawsze będziesz przy mnie.

-Obiecuję- powiedział bez namysłu Janek. Kierował się tym co mówi mu serce, nie rozum. Nie wiedział jak ta obietnica jednak przyda się za kilka miesięcy, jak będą musieli walczyć o to, żeby każdy dzień był niezapomniany i o to, aby zawsze być przy sobie.




Otóż tak, będą tutaj zapewne błędy, ale proszę napisać gdzie. Jest już późno i po prostu nie sprawdziłam.

Rośka~One ShotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz