Nigdy nie mów nigdy

2.4K 121 42
                                    

Kilka miesięcy wcześniej
Siedemnastoletni chłopcy szli ścieżkami w parku, trzymając się za ręce i co kilka chwil posyłając sobie lekkie uśmiechy. Nigdy nie mieli problemu z dogadaniem się, oni wręcz rozumieli się bez słów. Nagle niższy chłopaczek o blond włosach i brązowych oczach przystanął na chwilę obok ławki mówiąc, aby usiedli.

-Michał, obiecaj mi że na gdy mnie nie zostawisz i zawsze będziesz przy mnie.- powiedział Janek z lekkim uśmiechem.

-Obiecuje.- odpowiedział wyższy chłopak i przytulił Janka. Żaden z nich nie wiedział jak za kilka miesięcy ich wszystkie plany rozpadną się i nic z wielkiej miłości nie zostanie.

Maj 1938 r.
Nastała chwila która w całym życiu Janka nie była taka trudna, to Michał obiecywał jemu, że nigdy go nie zostawi a tu jednak role się odwróciły. Nie chciał wyjeżdżać z Kolbuszowej gdzie miał przyjaciół i Michała.
Rodzice dali mu jeszcze kilka minut na spakowanie reszty rzeczy i żeby wsiadł do samochodu.
Całą drogę do Warszawy myślał o Michale, zostawił go tam samego bez nikogo. Czuł się okropnie. Pożegnał się z nim dzień wcześniej, gdyż czuł, że dzisiaj nie dał by rady, oczywiście nie odbyło się bez łez, wspomnień i ich ostatniego pocałunku. Ostatnich chwil czułości i ostatniego smaku swoich ust. Obiecali sobie, że nigdy się nie zostawią, ale może po prostu w tak młodym wieku nie powinno się podejmować takich decyzji które potem ranią.
Janek nawet nie zauważył kiedy dojechali pod swój nowy dom.
Za dużo myślał o Michale, miał w kieszeni swojej bluzy jeszcze ten liścik który miał odczytać już na spokojnie w nowym mieszkaniu.
Ujrzał lekko szarą kamienicę, nie podobała mu się. Pomyślał, że mieszkanie na pewno będzie lepsze. Przecież rodzice ostatni byli tu wszystko umeblować.
Wszedł na odpowiednie piętro i skierował się do pierwszego lepszego pomieszczenia, który okazał się jego pokojem co wywnioskował po kolorze ścian i meblach.
Usiadł na łóżku i zaczął czytać list od Michała.
"Januś jeśli to czytasz to nie bądź na mnie zły.
Piszę to tylko po to, aby uświadomić Ci, że od pewnego czasu nam się nie układało i chciałem się z tobą rozstać, lecz twoi rodzice mnie jednak wyręczyli.
Przepraszam."
Janek nie wiedział co ma robić, przecież nie będzie płakał, wylał już dość łez. Rodzice nie wiedzieli, że był z Michałem i raczej się nie dowiedzą. Postanowił iść pomóż rodzicom i Dusi, żeby się czymś zająć, lecz to także mu nie wychodziło, bo od razu jak wziął coś do ręki to upuszczał.
Wszedł do pokoju i usiadł na łóżku. Nie wiedział co ma robić, zaczął myśleć czy jest, aż tak beznadziejny. Nic mu nie wychodziło i przecież musiał być powód tego listu.
Informując rodziców, że wychodzi ubrał na siebie jakaś letnią kurtkę i powiedział, że nie wie za ile wróci.
Szedł ulicami nawet nie znając drogi, pamiętał adres domu. To już coś.
Doszedł do jakiegoś parku, zaczęło się ściemniać. Usiadł na jednej z ławek pod drzewem i wdychając Warszawskie powietrze, próbował choć na chwilę nie myśleć o chłopaku.
Nagle usłyszał jakiś szelest na drzewie, a po chwili huk.
Odwrócił głowę i ujrzał dość wysokiego bruneta, wysportowanego. Przystojny był.
Janek podszedł szybko do chłopaka.

-Nic Ci nie jest?- spytał, podając chłopakowi rękę.- Nie zrobiłeś sobie krzywdy.

-Nie, nie dziękuję za pomoc. Wogóle jestem Aleksy Dawidowski- powiedział szybko chłopak, wymachując przy tym rękoma i szczerząc się.

-Janek Bytnar. Mogę spytać co robiłeś na drzewie?- Było widać, że Janek bardzo interesował się pewnymi rzeczami. Teraz dopiero zauważył, że chłopak ma na sobie strój harcerski.
Też taki miał tam w Kolbuszowej, ale z tego też musiał zrezygnować.

-Chowałem się przed przyjacielem który właśnie tu biegnie. Trochę mnie szukał, bo od razu po zbiórce postawiliśmy się pogonić- znów szybko i przeskoczył ławkę siadając na niej. Janek tylko zobaczył w kierunku chłopaka który tu biegł.
Wysoki chłopak o jasno brązowych włosach podszedł do nich opierając ręce o kolana.- Zośka, a coś się tak zmęczył?- zaśmiał się Dawidowski. Janek tylko się uśmiechnął, lecz nie wiedział, że właśnie od teraz jego życie się zmieni.

Rośka~One ShotWhere stories live. Discover now