Umiem więcej niż inni magowie, czyli +100 do mocy dla Mary Sue

583 46 9
                                    

Dzień dobry wieczór! Jak się macie? Dawno nas nie było...Ale nie przeciągając! 

Ja przepraszam, ale skąd Sójka zna takie techniki jak magia krwi, w sensie bardzo rzadkie, albo nie wymyślone. Przecież te techniki wymagają lat pracy, lat ćwiczeń! Nie da się tak od razu ich znać. Od tak. Jak za pstryknięciem palca. 

Ale nieee! Bo poco trzymać się logiki?! Skoro Mary zna się już na wszystkim, to niczego się nie nauczy, co znaczy, że stoi w miejscu. Brak character developingu skutkuje więc nudną postacią. Postać nie ma miejsca na popełnienie błędów! 

A jeśli takowy popełni to jest naprawdę słaby i nie miał by miejsca, gdyby wysiliła choć jedną perfekcyjną szarą komóreczkę. No błagam! 

Jeśli już MUSI, ale to M U S I wszystko wiedzieć, to niech uczy się tego z czasem!

 Mientowaaa

***

Zawsze wkurzało mnie w fanfikach robienie z ocek nie wiadomo jak potężnego maga. Patrząc na taką typową Mary Sue, czyli takiej której, umarli rodzice i mieszka na biegunie północnym, to ja się pytam... Kto do cholery miał ją uczyć? 

Tutaj wchodzimy już w takie totalne dziury w fabule. Na biegunie północnym dziewczyny nie były uczone walki. A jak ocka nie ma rodziców, to ojciec też nie mógł jej tego nauczyć!Rozumiałabym gdyby ocka była skillmasterem w leczeniu, a w walce była kompletnie bezużyteczna. To by mogło być nawet zabawne... I dało by to dużo możliwości do rozwijania postaci i jej relacji z innymi.Ale niestety... autorki chcąc zrobić ockę "potrzebną" dają jej jak najwięcej umiejętności. 

 Coś co też zauważyłam, to to, że Mary Sue czasem ma umiejętności, które autorki wymyślają same. Doceniam kreatywność, ale jednak nie byłabym sobą, gdybym się do czegoś nie przyczepiła.Jeśli ocka jest magiem wody. Nie awatarem, po prostu magiem... To jest to naciągane. 

Był przypadek, w którym mag wody posiadał inną zdolność niż wszyscy i była to Hana. Tyle, że magia krwi była zgodna z zasadami tego świata, a jej znajomość była usprawiedliwiona historią Hany. Ona się nie urodziła z umiejętnością tkania krwi! Ona ją wyćwiczyła.Powiem tak: Jeśli chcemy się bawić magią w ten sposób, to... może lepiej stworzyć swoje uniwersum niż na siłę naciągać zasady w już wymyślony. 

Podsumowując: Umiejętności nie biorą się znikąd. Aby dobrze wykreować postać, trzeba myśleć skąd ona może coś potrafić, skąd ona może to wiedzieć.Bo takie losowe dawanie wszystkiego po trochu, aby postać była "fajniejsza" lub "bardziej przydatna" jest nierealistyczna. 

Dementorka

***

Spójrzmy na ten temat ze strony samej Mary Sue.
Wcielmy się więc w jej postać i rozpocznijmy przemyślenia, na temat mocy, magii, tkania żywiołów.

Będąc skillmasterem Sójka ma wielką szansę, by stać się wybranką serca wspaniałego, kochanego, przystojnego, świetnego, niezastąpionego księcia Zuko.

Poza tym, będąc mistrzynią tkania wybranego żywiołu (najczęściej jest to woda), Mary Sue może stać się historią - będą pisać o niej w księgach, a ona sama stanie się sławna!

Mimo, że od dość dawna jest popularna i rozchwytywana przez większą część społeczności aŁtoreczek.

Przecież każdy chciałby być najlepszy w tym, co robi. To jest wręcz wpisane w naszą historię.
Dlatego też niektórzy przekazują te plany swojej postaci, tworząc w ten sposób Mary Sue.

Jak więc tego uniknąć?

Umiar.

Kluczowe słowo, całej tej książki.

Wystarczy umiar.

Dlaczego moja, dajmy na to, Yuki, ma być mistrzynia tkania wody, ognia i ziemi jednocześnie, skoro może po prostu być niemagiem i żyć sobie spokojnie, nie robiąc nic.

Prawie nic.

Bo, faktycznie, możnaby powiedzieć, że jeśli główna bohaterka nie tka jakiegoś żywiołu, to fanfik jest bezsensowny.

Aha, dzięki, w takim razie YUKI, ZWIJAMY FABUŁĘ, TO NIE MA SENSU!

Uznajmy już, że nasza *szybkie imię aktywacja* Barbra tka *szybki żywioł aktywacja* łogień i sobie jest.

Spotyka Aanga i zamiast poprosić o autograf, przytulić i zapomnieć, ona rzuca propozycją NIE DO ODRZUCENIA:

-Hej lece z wami yolo!

I co ma zrobić biedna drużyna BumerAanga?

Jeśli odmówią, będą skazani na morderczy łogień Barbry i umrą.

Jeśli się zgodzą, będą skazani na paplaninę Barbry, jaka to ona wspaniała i jak bardzo kocha Zuko.

Zeszłam z tematu, przepraszam, już wracam.

Uznajmy, że Barbra jest sobie z drużyną i chce nauczyć Aanga jakiejś magii.

Na przykład magii mleka.

Laska jest skillmasterem, najlepsza z najlepszych, tak na prawdę to ona wymyśliłam ten "żywioł" i teraz jest kurową życia.

Błąd.

Lepiej, uwierzcie mi, zrobić zwykłą dziewczynę albo CHŁOPAKA, BŁAGAM, NIECH KTOŚ NAPISZE FANFIK, GDZIE GŁÓWNYM BOHATEREM BĘDZIE OC-CHŁOPAK!!

Niech ma jakąś umiejętność, niech tka łogień.
Ale nie róbmy z niej/ z niego skillmastera.

To jest nudne, przewidywalne i złe.

AŁtoreczki! Gdyby KAŻDY w uniwersum ATLA był mistrzem tkania jakiegoś żywiołu, nie byłoby sensu w istnieniu Avatara.

Twórcy specjalnie zrównoważyli umiejętności bohaterów, więc po co to niszczyć?

Z tym pytaniem Was zostawiam.

Trzymajcie się i do następniego

Jogurcik aka Firanka

***


Cześć, tutaj Jogurtowa.
Przepraszam tak długą przerwę w pisaniu nowych rozdziałów, nie tylko "Ataku Mary Sue", ale też "Destiny".

Wiem, że tłumaczenie się brakiem czasu przez szkołę jest nudne, typowe i robi tak wielu autorów.

Na moje zniknięcie wpłynęła między innymi szkoła, ale pojawiły się też sytuacje, które nie pozwalały mi na dalsze pisanie i czerpanie z tego ogromnej radości.

Mam nadzieję, że ta przerwa nie zniechęciła Was, czytelników, do zapomnienia tej książki i że nadal jest gdzieś ona w Waszych bibliotekach Wattpad'owych.

Postaram się wrócić do regularnego pisania.

Dziękuję za cierpliwość ♡♡

Wik

Atak Mary Sue! || Avatar AangWhere stories live. Discover now