¶5¶

69 7 0
                                    

Siedziałam przy wielkim stole na środku pokoju. Przez grube, bordowe zasłony sączyły się ostatnie pomaranczowe promyki już pewnie zachodzącego słońca. Zrobiło się bardzo zimno. Po całej tej akcji dalej nie odezwalam się słowem, a Jimin nie naciskał. Powiedzial tylko, że wychodzi i prosił mnie, żebym nigdzie nie wychodziła. Kiedy wyszedł od razu poleciałam się opłukać i ubrać. Chciałam zmazać z siebie ślady wcześniejszych zdarzeń. W kółko mnie przepraszał i powtarzał, że strasznie żałuję. W dalszym ciągu nie odezwalam się ani słowem.

Sama nie wiem co myśleć. Wstałam od stolu i udalam się do łazienki. Za pierwszym razem nie za bardzo zwróciłam uwagę na jej wygląd, teraz mogę się przyjrzeć. Wygląda świetnie. Urządzono ją w bardzo starym stylu. Zlewy miały piękne, marmurowe blaty a ogromne lustra zdobiły ściany pomieszczenia. Dość ciemne wnętrze kontrastowalo z nieskazitelnie białymi szafkami, dekoracjami i wanną, która ustawiona była w rogu przy ogromnym oknie. Dziwne. Podeszłam bliżej żeby zobaczyć kto może podglądać osobę, która się kąpie. Przecież to głupie ustawiać wannę tuż przy oknie. Wyjrzałam przez nie i dostrzegłam nic, dopóki nie spojrzałam w dol. Zakrecilo mi się w głowie, bo mam lek wysokości. To było dobre 30 piętro. Panorama była nieziemska. Zachodzące słońce otulało swoimi promykami budynki niczym kołderka. Nie poznawałam tego miasta. To napewno nie Seul. Ciekawe gdzie jestem. Muszę się jakoś dowiedzieć i wrócić do domu. Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na swoje odbicie. Miałam okropne worki pod oczami, moje włosy żyły własnym życiem i cała ogólnie czułam się wykończona.

- Halo? G-gdzie jestes? - usłyszałam głos, przez który dostałam gesiej skórki. Minęło może jakieś pół godziny, kiedy był nieobecny. Znów oplukalam twarz w zimnej wodzie i wyszłam z pomieszczenia. Zobaczyłam jak chłopak nerwowo rozgląda się po pokoju. Był ubrany cały na czarno. Założył równiez czapkę i maseczkę, którą teraz ściągnął na brodę. Kiedy usłyszał zatrzasniecie drzwi od łazienki odwrócił się do mnie i spojrzał mi w oczy. To był najbardziej przeszywający i obezwładniający wzrok na całym świecie.

- Myślałem, że wyszłaś. - powiedzial po czym sięgnął po jakieś torby. Położył je na stole i udał się do kuchni. Czułam się kompletnie zdezorientowana. Nie wiem gdzie jestem, cholernie głodna, zmęczona i upokorzona. Z Jiminem w jakims hotelu na najwyższym piętrze. Powinnam się cieszyć ale czuję się całkowicie obnazona. Po chwili chłopak wrócił z dwoma talerzami i szklankami a następnie położył je na stole. Zaczął wyjmowac po kolei podełka z jakimś jedzeniem. Dalej stałam pod drzwiami łazienki i sledziłam jego płynne ruchy.

- Pomyślałem, że coś zjemy. Musisz być głodna. - oj nie wiesz jak bardzo. Kontynuował rozstawianie jedzenia po całym stole. Nie wiem gdzie polazł, że tyle tego nabrał. Ale coś sobie obiecałam. To wszystko jest bardzo dziwne. To nie powinno tak wyglądać. Jimin ma swój świat, ja swój. Moje miejsce jest w moim domu a jego, w jego. Jestem zwykłą fanką, a on światowym artystą. Wszystko się tak pomieszało. Miałam szczęście i tyle. Nie powinnam ciągnąć tego dnia na przebywanie z nim, nie mam tego zaszczytu.

Właśnie skończył wykładać jedzenie. Napełnił dwie szklanki jakimś napojem. Wszystko robił niespiesznie. Jego ruchy były płynne i pełne gracji. Przy tym ciągle poprawiał opadajace na czoło włosy. Podszedł do krzesła, odsunął je a następnie powiedzial :

- Proszę. - znów na mnie spojrzał. Jest taki piękny. Co mam zrobić? Stoję w miejscu i wlepiam wzrok w krzesło. - Słyszysz mnie? Proszę, usiądź i zjedz coś - jego dłonie zacisnęły się na moment na złotym oparciu krzesła. Teraz spojrzał w podłogę zaciskając usta i biorąc głęboki wdech. Wypuszczając powietrze znów spojrzał na mnie i podrapał się po karku.

- Słuchaj, jeśli nie chcesz jeść, to po prostu usiądź i porozmawiajmy, dobrze? - mówił delikatnie. Odsunął troszkę bardziej krzesło zachęcając mnie żebym usiadła. Nic z tego. Zamysliłam się na chwilę. Tak bardzo chciałabym być w domu. Spotkanie Jimina było czymś najcudowniejszym, jednak po tym co się stało nie mogę patrzeć na niego tak, jak kiedyś... z resztą na siebie samą też nie.

- Chcę do domu. - oświadczyłam. Jimin był zaskoczony. Sama siebie zaskoczyłam. Nie wiedziałam jak to się stało ale jakoś słowa same się wypowiedziały.

- Okej, ale chcę coś tylko wytłumaczyć. - odpowiedział łagodnie. Chciałam to miec za sobą i podeszłam do pierwszego lepszego krzesła. Jimin usiadł niechętnie na tym, które odsunął dla mnie. Położył ręce na stole. Zaczął bawić się jakąś nitką od bluzy. Wyglądał na zdenerwowanego.

- Więc. Um. Wiem, że zrobiłem coś okropnego. Nie sądzę, żebyś mi wybaczyła, nawet nie chce. To wszystko... stres, zmęczenie... nie wiem czemu. Ehh.. Myślę, że to mnie zaczęło dopadać. W ogóle nie myślałem. Potrzebowałem jakiegoś wyładowania. - powiedział a jego wzrok powedrował w moim kierunku oczekując reakcji. O nie. Tak nie będzie.

- Wyładowania? Ha! Akurat padło na mnie. Myślę, że jednak worek treningowy by się lepiej nadawał niż chęć zgwałcenia swojej fanki no ale cóż... ile ludzi tyle gustów. - nie wiem od kiedy stałam się taka opryskliwa. Pewnie od dzisiaj. Ale należy mu się. Czuję się bardzo źle i chce do domu. Chcę zapomniec o tym co miało miejsce parę godzin temu. Wiem doskonale, że on też nie czuję się komfortowo w całej tej sytuacji ale nie potrafię powiedzieć, że wszystko jest okej. Jimin spojrzał na mnie, jego wzrok był bardzo smutny.

- Słucham dalej. - gestem dłoni pokazał abym kontynuowała.

- Co dalej? - nie rozumiałam o co chodzi.

- Krzycz na mnie, obrażaj, wyzywaj. Zasłużyłem. - powiedział. Boli mnie serce. I przez to, że ciągle nawala jak szalone i przez to, że Jimin cierpi. To jest takie trudne. Koniec. Nie chcę na niego patrzeć. Zaraz się popłacze a nie chce wyjść na bezradną. Muszę odpocząć.

Wstałam od stołu i szłam w stronę drzwi. Jimin również wstał i śledził moje ruchy. Zatrzymałam się chwilę przed drzwiami bo rzekł:

- Odwiozę Cię. - zaproponował.

- Nie, sama wrócę. - odpowiedziałam natychmiast.

- Nie jestem pewien, czy sobie poradzisz. - uznaje mnie za jakąś sierotę. Jeszcze się zdziwi.

- Za kogo Ty mnie masz? Myślisz, że nie potrafię sama przejść paru kilometrów? - wiedziałam, że będę musiała iść na piechotę, ponieważ nie wzięłam ze sobą nic.

- Niestety, wątpię czy dasz radę tyle przejść. - powiedział drapiąc się po karku. - Widzisz... nie jesteśmy w Seulu.

- Zdążyłam zauważyć. W takim razie powiesz mi, gdzie jestem? - uniosłam pytająco brew. Jimin chwilę się zamyslił. Wziął głęboki wdech i powiedział jedno słowo. Opadła mi kopara.

Impossible love | Jimin |Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang