¶2¶

91 9 3
                                    

Musiałam nieźle w coś przygrzmocić bo tył głowy okropnie mnie boli. W dodatku mam siniaka na ręce. Ale żyje. Zarejestrowałam, że jestem w jakims dziwnym, innym miejscu. To napewno nie mój pokój. Cholera gdzie ja jestem... albo jeszcze śpię nie wiem. Czuję się strasznie obolała, osłabiona i otumaniała. Miałam już odgarnąć materiał, pod którym spałam, żeby wstać kiedy świat na chwilę zawirował świat a ja z powrotem pogrążyłam się w głębokim śnie.

Obudziłam się ponownie w tym samym miejscu. Teraz trochę bardziej ogarniam co się dzieje. Pomieszczenie w którym jestem to nie mój pokój. Jest mi obce. Co ja tu robię?

Zaczęłam się przyglądać. Pokój wyglądał na bardzo luksusowy i bogato urządzony. W kątach pokoju stały komody i szafy przyozdabiane złotymi wzorami. Piękny, okrągły stół wypełniał wnętrze a kryształowe żyrandole dawały lekko żółtawe światło nadając królewski wygląd. Sama leżę na dużym łożu małżeńskim z baldachimem. Zorientowałam się że oglądam całe pomieszczenie z otwartą buzią. Matko boska co ja tu robię. Co to do cholery jest, przeniosłam się do średniowiecza? Do jakiegoś pałacu czy co?

Nagle moje myśli zalały się wspomnieniami. Najpierw BTS pod hotelem. Potem Jimin mówiący do mnie. Następnie Kawiarenka a pod nią On.

Zerwalam się na równe nogi. Stoję chwiejnie opierając ręce na szafce nocnej obok łóżka. To nie może się dziać naprawdę... Przecież... Zabrał mnie tu? Czy to rzeczywiście on szedł z naprzeciwka? Kolejny durny sen? Nagle duże, ciemne drzwi zaskrzypiały i otworzyły się wpuszczając do pokoju jasne światło z korytarza. Osoba, która właśnie wchodziła do środka wyglądała jak anioł skąpany w bałym blasku. Okazało się, że tą osobą był mężczyzna, którego twarzy niestety nie mogłam rozpoznać bo na chwilę oślepłam. Przeszedł niedaleko, kompletnie mnie olewając. Zaczął wyciągać z szafy zwykłe, luźne ubrania. Kiedy znów przyzwyczaiłam wzrok mężczyzna odwrócił się i zastąpił koszule w paski na czarny, opinajacy podkoszulek. Kiedy odwrócił się w moją stronę serce mi zamarło. Przestało na moment bić a ja straciłam oddech. To Jimin.

Stanęłam jak wryta. Boże. Popatrzył na mnie. Jezu. Nasze spojrzenia się spotkały. Muszę wyglądać jak idiotka. Ale on tu jest. Oboje jesteśmy. Chcę mi się płakać i śmiać jednocześnie. Wciąż się zastanawiam czy to nie sen. Chcę coś powiedzieć ale czuję ogramną gulę w gardle.

- Wszystko ok? - zapytał. Chwilę patrzył na mnie z obojętną miną. Odwrócił się i przeszedł do następnego pomieszczenia, chyba kuchni. Zalała mnie fala gorąca. Kiedy wrócił w ręku miał szklankę z jakimś napojem. Postawił go obok siebie na stole.

- Czy wszystko w porządku? - zapytał jeszcze raz, bardziej natarczywie. Nie mogłam nic powiedzieć. Patrzyłam tylko na niego z szeroko otwartymi oczami i ciężkim oddechem.

- Halo? Czemu nic nie mówisz? Ładnie to tak mdleć ludziom na środku chodnika? - zapytał z wyrzutami. W jednym momencie mój zachwyt, że jest tu i mówi do mnie ustąpił przerażeniu. Jego twarz wyrażała gniew. - Słyszałem co krzyczałaś. "fuck me daddy?" - zaśmiał się pod nosem. To nie może być prawda. Ale ze mnie debilka. - Jak chcesz to nie ma sprawy. - Położył swój telefon na fotelu i ruszył w moją stronę.

Impossible love | Jimin |Where stories live. Discover now