• When The Party's Over • Malum •

620 13 8
                                    

Malum

When The Party's Over-Billie Eilish

Gdzie dwójka mężczyzn jest parą na pokaz

Michael- 21 lat
Calum- 20 lat

• Historia w pewnym sensie oparta na piosence •

***

-To, komu jeszcze po jednym?- zapytał głośno wstawiony Ash, a wszyscy krzyknęli. Całą grupą wybraliśmy się do naszego ulubionego klubu. Ja, mój chłopak Michael i Ashton i Luke ze swoimi partnerkami, Lucy i Alice. Siedzieliśmy wszyscy w jednej z lóż w "Night Stars".

Nie chodziłem często do klubów. To nie moje klimaty. Wolałem zostać w domu z dobrym kryminałem i kubkiem gorącej herbaty lub kakao. Na dzisiejsze wyjście namówił mnie Ashton.

Oparłem się plecami o oparcie kanapy i kontynuowałem sączenie mojego, najprawdopodobniej piątego drinka. A może szóstego?

Po chwili poczułem ramiona oplatające moją talię. Oparłem głowę o tors Michaela, który był pogrążony w rozmowie z Lukiem. Z Michaelem mieliśmy...dziwne stosunki. Nie byliśmy zwykłą, normalną parą, przynajmniej nie teraz. Można było odnieść wrażenie, że nasz związek był na pokaz. Gdziekolwiek bym nie poszedł z czerwonowłosym, on traktował mnie jak swój najdroższy skarb, traktował mnie jak swoją księżniczkę. Natomiast w domu...traktuje mnie jak powietrze, jakbym nie istniał. Ewentualnie jak jest napalony. Wtedy kończy się seksem, po którym odwraca się ode mnie i zasypia bez słowa.

W liceum byliśmy zakochanymi na zabój nastolatkami. Jeden za drugiego skoczyłby w ogień. Nie liczył się seks, tylko nasze uczucia.

Nie chciałem niszczyć innym nastrojów, moim własnym, więc poszedłem na parkiet trochę się rozerwać. Z naszego miejsca był idealny widok na niego. Poszedłem lekko chwiejnym krokiem w tłum ludzi i od razu piosenka zmieniła się na wolnej na szybszą. Teraz leciał remiks jakieś radiowej piosenki. Nie zwracając na innych uwagi, zacząłem odważnie poruszać biodrami. Całą piosenkę przetańczyłem z wrażeniem, że ktoś na mnie patrzy, a na drugiej, już wolniejszej, poczułem, że najprawdopodobniej ten ktoś kładzie swoje dłonie na moich biodrach. Zerknąłem w dół i zobaczyłem na prawej ręce, na środkowym palcu, mały tatuaż, który przedstawiał X. Wiedziałem, że to Mike. Chłopak pewnie przyciągnął mnie do siebie i zaczął kręcić naszymi biodrami w rytm lecącej muzyki. Teraz już nie tańczyliśmy, Michael doprowadził do tego, że zaczęliśmy się o siebie ocierać. Moja pupa o stojącego już penisa, a jego penis o moją pupę. Przetańczyliśmy tak jeszcze dwie piosenki, a potem Michael złapał mnie za rękę i zaczął kierować się do wyjścia. Zatrzymałem się i spytałem Mike'a co z resztą.

-Myślę, że poradzą sobie bez nas- prychnął. Kiedy wyszliśmy z budynku, kolorowowłosy od razu pociągnął mnie w stronę naszego auta.

-Piłeś, nie możesz prowadzić- stwierdziłem, a Mike przewrócił oczami.

-To ty prowadź.

-Ja też piłem- wzruszyłem ramionami. Wiedział, że mam rację, a i tak wsiadł do samochodu i trzasnął drzwiami. Wkurzył się. Nie czekając dłużej, również wsiadłem do pojazdu. Ledwo zapiąłem pasy, a auto ruszyło z piskiem opon.

-Nie zabij nas- wymamrotałem cicho pod nosem, Clifford i tak usłyszał, bo na moją wypowiedź zachichotał. Nienawidziłem jeździć szybko samochodem. Zawsze miałem lęk, że kogoś potrącę. Po kilku krótkich minutach, które najwidoczniej dłużyły się Michaelowi, bo ten praktycznie wypchał mnie z samochodu, dotarliśmy na miejsce. Złapał mnie mocno za dłoń i pociągnął w stronę klatki. Wpisał szybko kod i otworzył drzwi. Wbiegł szybko po schodach, wraz z wlekącym się mną. Zatrzymał się pod odpowiednimi drzwiami i je otworzył.

-W końcu mieszkanie na parterze się przydało- schował klucze do kieszeni spodni i otworzył drewnianą powłokę- a ty narzekałeś- prychnął. Od razu po wejściu, moje plecy zderzyły się ze ścianą w przedpokoju. Mike przywarł ustami do moich. Całował mnie namiętnie, ale i bardzo szybko. O wiele za szybko, ledwo nadążałem oddawać je. Zaraz potem pocałunki przeniósł na moją szyję, którą zaczął gdzieniegdzie podgryzać. Z moich usta wychodziły coraz to głośniejsze westchnięcia. Wplątałem palce w jego zniszczone włosy i lekko za nie pociągałem. Teraz usłyszałem westchnięcie ze strony mojego partnera. Chwilę później, Michael ponownie złapał mnie za dłoń i prowadził do sypialni. Popchnął mnie na łóżko i zawisł nade mną. Znowu zbliżył się do moich ust i je pocałował. Tym razem powoli, ale nadal namiętnie. W tym czasie wziął się za zdejmowanie mojej koszulki, a zaraz potem spodni. Zaczął obcałowywać mój tors, a ja cicho wzdychałem. Kochałem takie chwile jak te. Kochałem jego czuły dotyk na sobie. Kochałem jego bliskość. Kochałem go. Podniosłem się do siadu i pociągnąłem jego koszulkę w górę, która chwilę potem znalazła się na podłodze. Opadliśmy razem na pościel i znowu nasz usta się spotkały. W tym czasie Michael ściągnął moje spodnie wraz z bokserkami. Jego palec krążył wokół mojej dziurki i po chwili znalazł się we mnie.

Cholera jasna, gdzie jest lubrykant.

Jęknąłem głośno w jego usta i wygiąłem plecy w łuk. Mike przeniósł pocałunki na moją szyję. Chwilę potem dodał dwa kolejne palce i zaczął je mocno wyginać. Wkrótce wyjął wszystkie palce, na co jęknąłem zawiedziony i zdjął swoje bokserki. Odpowiednio się ustawił i wszedł we mnie. Jęknąłem przeciągle i odchyliłem głowę do tyłu. Od razu ruszał się szybko i gwałtownie. Po kilkunastu minutach doszliśmy obydwoje, ja na brzuch, Michael we mnie. Wyszedł ze mnie i ciężko dysząc, opadł na miejsce obok mnie. Odwrócił się do mnie plecami. Przybliżyłem się do niego i wtuliłem się w jego plecy. Chciałem w końcu zasnąć wtulony w mojego chłopaka, ale on jak zwykle zrzucił moje ręce z siebie. Ja jednak nie dawałem za wygraną i znowu się w niego wtuliłem.

-Cholera jasna, Hood!- odwrócił się napięcie i krzyknął- Czy ty możesz trzymać łapy przy sobie!?- pokiwałem lekko głową i odwróciłem się do niego plecami. Z moich oczu popłynęła łza, a potem kolejna. Zdusiłem szloch w poduszce i się skuliłem.

-Znowu ryczysz?- prychnął- Idę spać do salonu- powiedział i wyszedł z pokoju. Rozpłakałem się jeszcze mocniej. Kiedy to się skończyło? Kiedy Michael się taki zrobił. Jeszcze niedawno leżałem i mówiłem sobie, lubię tak, jak jest. Jednak kłamałem. Cholera jasna kłamałem. Jeszcze chwilę porozmyślałem i zamknąłem powieki.

***

-Michael? Musimy porozmawiać- powiedziałem i usiadłem obok niego na kanapie.

-Nie widzisz, że gram?- burknął.

-To ważne- spauzował grę.

-No to, co jest takiego ważnego, że musiałem przerwać?

-To koniec.

-Ale co koniec? Mów jaśniej.

-Z nami. Koniec z nami- zamknąłem oczy i czekałem na jego wybuch.

-Żartujesz sobie ze mnie?- powiedział spokojnie, na co pokręciłem głową w bok-

Źle ci ze mną?- nie odpowiedziałem- A może mnie zdradzasz?

-Nigdy bym cię nie zdradził- zaprzeczyłem od razu- zmieniłeś, nie jesteś tym samym Michaelem co kiedyś- Chciał coś powiedzieć, ale ja mu przerwałem- Kocham Cię bardzo, ale będzie lepiej, jak się rozstaniemy- teraz już płakałem. Poszedł na górę i po dziesięciu minutach zszedł ze swoją walizką.

-Do widzenia- wyszedł.

***

hejka, co tam u was?

Namęczyłam się potwornie nad tym rozdziałem. Choć to tylko ponad 1000, miałam z nim jazdę, otóż piszę go już trzeci raz. Poprzednie dwa razy w ogóle się nie zapisały, więc był ryk, był płacz, było załamanie nerwowe, ale jest i mam nadzieję, że przypadł wam do gustu.

Miłego dnia <3

One Shots/ 5sos bxbWhere stories live. Discover now