Odskoczyłam od niego na tyle ile dało radę. Jego wzrok jak zwykle nic nie mówił, rozejrzał się jedynie po sali, po czym łapiąc mnie za dłoń zaczął przedzierać się do wyjścia z Wielkiej Sali. Nie odzywał się przez całą drogę, prowadząc nas na coraz to wyższe piętra. Odrazu, gdy weszłam drabinką na najwyższą wieże jaką jest Wieża Astronomiczna, na moim ciele pojawił się dreszcz przez panującą na zewnątrz temperaturę.

— To nadal najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widziałam. — szepnęłam, oglądając magiczny krajobraz błoń, jeziora i Zakazanego Lasu.

— Który? — pyta zachrypniętym głosem. — Mój czy twój?

Po tych słowach odwracam się w jego stronę i zauważam, że jest we mnie wpatrzony. Przy tym świetle jego oczy zdają się być bardziej srebrzyste niż szare, a męskie kontury twarzy bardziej widoczne. Wszystko to powoduje, że wyglada jeszcze przystojniej. Mimowolnie zagryzłam dolną wargę, spuszczając przy tym głowę. Usiadłam na murku, który dzielił mnie od spadnięcia z ogromnej wysokości i zdjęłam swoje buty, rozmasowując sobie przy tym obolałe stopy.

— Pragnę być już w domu... — westchnęłam przeciągle.

— A ja w tobie... — rzucił. — Znaczy tak... w domu.

— Malfoy, nie. To nie ma prawa bytu.

— O czym ty mówisz?

— Doskonale wiesz o czym mówię.

— Przed chwilą podobało ci się to, że cię pocałowałem.

— Wiem dlaczego mnie pocałowałeś, żeby zdobyć nade mną władze. Żeby zmusić mnie do zainteresowania się tobą. Nie uda ci się to.

— Słyszysz siebie? — prychnął zirytowany. — Jaką władze? Nie ja przerwałem pocałunek. Ty sama to zrobiłaś. A wiesz czemu?

Wypowiadając to jednocześnie ustał pomiędzy moimi nogami, ściskając uda i wpatrując się we mnie tymi pięknymi tęczówkami.

— Bo zrozumiałaś kim jesteś i gdzie jest twoje miejsce.

— Malfoy...

— Wiem, potrzebujesz czasu. — przerwał. — Chce tylko, żebyś wiedziała, że w chwili, gdy będziesz gotowa dać nam drugą szanse, pocałuje cię tak, jak nigdy nikt cię nie całował. Aż zobaczysz gwiazdy, usłyszysz syrenie śpiewy i przez tydzień będziesz słaniać się na nogach. Mam nadzieje, że zdajesz sobie z tego sprawę.

Nawet patrząc na to z perspektywy czasu, nie rozumiałam, co nas do siebie przyciągnęło. Dlaczego w tym konkretnym momencie życia uwierzyliśmy, że nasze dziwne spotkanie ma jakiś tajemny sens i że jest nam pisana wspólna przyszłość? "Chciałoby się być tym, kim się nie jest". Może dlatego człowiek czasem zakochuje się w kimś, z kim nie ma absolutnie nic wspólnego. Może to pragnienie wzajemnego dopełnienia się każe nam wierzyć w możliwość zmiany, metamorfozy. Tak jakby kontakt z drugą osobą powodował, że stajemy się istotami doskonalszymi, bogatszymi, bardziej otwartymi. Ten piękny w teorii pomysł rzadko realizuje się w rzeczywistości.

Przełknęłam zwiększająca się coraz bardziej gule w gardle. Czy to dziwne, że mam ochotę się teraz na niego rzucić jak jakieś wygłodniałe zwierze? Każdy normalny powiedział by że tak, tyle że ona nie należała do tej grupy.

— Nie. Nie mogę ciągnąć tego gówna. — próbowałam zejść, ale on skutecznie mi to uniemożliwiał, wbijając coraz mocniej palce w moje uda. — Puszczaj mnie.

— Dlaczego taka jesteś?

— To mnie niszczy Malfoy. Ciebie również. Nie jesteś taki, nie chcesz spokojnego życia, takiego jaki ma każdy.

Cold Heart [D.M]Where stories live. Discover now