11.

5.6K 161 2
                                    

Jak już wspominałam uwielbiam śnieg! Zaczęła się przerwa świąteczna, więc mogłam wreszcie w spokoju odpocząć od obowiązków. Jestem z siebie zadowolona, ponieważ poprawiłam oceny. Eleanor także jest ze mnie dumna przez co chodzę radosna jak nigdy dotąd.

Siedziałam w pokoju w grubym świątecznym swetrze. Gdy Alexander pierwszy raz mnie w nim zobaczył zaczął się śmiać. Nie wiem o co mu chodzi... Przecież ten renifer jest ładny. Popatrzyłam na termometr za oknem i odczytałam temperaturę. Cudownie, - 5°C! Idealnie!

Wzięłam aparat i zbiegłam na dół. Jak najszybciej ubrałam płaszcz, buty i wyszłam na dwór. Kleofas i Alexander poszli za mną.

Nagle niespodziewanie mężczyzna założył mi na głowę moją czapkę.

-Przeziębisz się. - powiedział widząc moją minę.

Sytuacja pewnie wyglądała śmiesznie bo dzieliło nas jakieś 30 cm, więc przy Alexandrze byłam krasnoludkiem.

Poszłam na tył posiadłości gdzie znajdował się ogród mojej siostry, który pielęgnują ogrodnicy. Ten teren wyglądał jeszcze piękniej zimą, gdy śnieg przykrywa drzewa, ławkę i fontannę. Aparatem uwieczniłam kilka roślin. Nagle odwróciłam się w stronę mojego ochroniarza i zrobiłam mu kilka zdjęć, na których wyglądał naprawdę śmiesznie. Ten widząc co robię zabrał mi mój sprzęt i sam zrobił to samo. Szczerze mówiąc nie wiem czemu Alexander poszedł za mną. Nie musi mnie pilnować gdy jestem na terenie domu oraz z kimś z rodziny.

Chciał spędzić ze mną czas z własnej woli?

Szybko odgoniłam te myśli i postanowiłam ulepić bałwana. Alexander widząc co próbuję zrobić natychmiastowo mi pomógł. Po około godzinie przed nami stał nasz nowy przyjaciel - Szczękopisk. Nazwałam go tak na cześć mojego zmarłego kota. Nawet zrobiłam mu zeza.

Eleanor ma wolne tylko w święta, więc przygotowania spadły na mnie. Oczywiście nie wszystko, ale chciałam pomóc mojej siostrze. Jeszcze nie wiem kto do nas przyjeżdża, ale Eleanor powiedziała, że wyjaśni mi wszystko wieczorem, gdy będzie w domu.

Wraz z moimi towarzyszami weszłam do domu i postanowiłam się przebrać. Weszłam do łazienki, uczesałam włosy i przebrałam się z przemoczonych ubrań w coś ciepłego. Padło na sweter i dresy. Choinka stała już w domu, ale była nie ubrana. Moja siostra nigdy nie ma czasu na takie rzeczy, więc muszę ozdobić drzewko sama. Na przeciwko sypialni Eleanor był pokój, w którym trzymamy rzeczy niepotrzebne na codzień. Weszłam do pomieszczenia i szybko zabrałam dwa kartony z bombkami i łańcuchami. Wcześniej rozejrzałam się czy, aby przypadkiem jakiś pająk nie wlazł mi we włosy. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni w celu zrobienia sobie herbaty, ale Alexander uprzedził mnie przy wejściu wciskając mi w ręce kubek z gorącym napojem.

-Clementine, muszę wyjść, poradzisz sobie? - spytał nagle.

-Jasne. - wzruszyłam ramionami. - Gdy jestem w domu, masz wolne.

Rano musiałam jechać do marketu kupić parę rzeczy, dlatego Alexander był u nas w domu.

-Nie będziesz już nigdzie wychodzić? - pokręciłam głową.

Już po chwili mężczyzny nie było. Czyli mogę zacząć zabawę. Poszłam do salonu i włączyłam muzykę. Tańczyłam do rytmu Justina Biebera. No co? To idealna muzyka do tańca. Po dwóch godzinach świąteczne drzewko było już ubrane, a ja postanowiłam wziąć się za przygotowanie paru potraw. W końcu Margaret wyjeżdża do rodziny, a już jutro Wigilia. Parę dni wcześniej wybrałam się do centrum handlowego i za zaoszczędzone pieniądze kupiłam Eleanor jej ulubione perfumy i złoty łańcuszek z koniczynką.

Weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać pare ciast. Miałam smykałkę do pieczenia. Wreszcie około 19 skończyłam i usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Zza rogu wyłoniła się Eleanor. No tak! Miała mi powiedzieć kto przyjedzie. Wiem tyle, że w tym roku Wigilia jest organizowana u nas w domu. Umyłam ręce i wraz z siostrą siadłyśmy do stołu z kolacją.

-Jutro wigilia. To co usłyszysz nie spodoba Ci się. - oznajmiła mi Eleanor żując kurczaka. O nie...

-Kto przyjeżdża? - zamknęłam oczy mając nadzieję, że nie usłyszę najgorszego.

-Dziadek Herman z Laurą. - okej nie jest źle. Już miałam odetchnąć z ulga, gdy Eleanor kontynuowała. - Przyjeżdżają także Blackowie. - właśnie tego się obawiałam...

Już wyjaśniam. Na rodzinę Black składa się 4 członków.

Steven Black - Obrzydliwie bogaty ojciec i mąż. Nie będę wnikać czy jest wierny swojej żonie. Swoją córkę traktuje jak oczko w głowie. Arogancki i bezczelny. Jest moim wujkiem

Agatha Black - Pani perfekcyjna. Od razu widać, że jest ze Stevenem tylko dla pieniędzy. Uważa się za lepszą od innych.

Matheo Black - 8-letni syn państwa Black. Gdy nie dostaje zabawek wpada w szał. Każdemu robi na złość, a najbardziej lubi dokuczać właśnie mi.

I w końcu nasza kochana Kimberly.

Kimberly Black - Nastoletnia dziwka. Totalny plastik. Jest oczkiem w głowie obojga rodziców i zawsze dostaje to czego chce. Na spotkaniach rodzinnych wychodzi na te lepszą i mnie wyśmiewa. Nienawidzę suki.

Mój dziadek - Herman to jedyna oprócz Eleanor osoba, którą bardzo lubię. Jego żona - Laura jest pokroju państwa Black, a mój dziadek niestety jest w niej ślepo zakochany. Laura na spotkaniach rodzinnych idealnie dogaduje się z żoną Stevena.

Z Blackami wiąże mnie tylko to, że Agatha to siostra mojej mamy. Były kompletnie inne.
Zobaczymy co tym razem spotka mnie w gronie tej 'rodziny'.

***

Ochroniarz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz