Nigdy nie protestuje (cz. 2)

644 41 67
                                    

*Eleven*

–Dobra, chyba wystarczy – zaśmiałem się, odsuwając od siebie szatyna – Już wszystko okej? – zapytałem, na co ten twierdząco pokiwał głową i posłał mi delikatny uśmiech.

Wiedziałem, że tak naprawdę nie jest ani trochę "okej". Jeżeli to, co czuje do mnie Daniel, jest serio miłością, to jeszcze długo nie będzie "okej". Tak potężne uczucie, nie przechodzi po prostu z dnia na dzień. Do tego trzeba czasu. Czasu, który będzie najgorszym w całym życiu. To czas tęsknoty, nienawiści do samego siebie i odczuwania ogromnego, wewnętrznego bólu. Jak czując coś takiego, można powiedzieć, że jest "okej"? No cóż... Czasem zdarza się, że nie chce się, aby druga osoba wiedziała, co się czuje. Nie chce się pomocy od innych, bo i tak nikt nie jest w stanie pomóc. No chyba, że psycholog.

–Chodźmy już – westchnął, schodząc z moich kolan.

Poczułem nieprzyjemny chłód. Taki, który towarzyszy, gdy na przykład trzymamy cały czas nogę na nodze i nagle zmienimy pozycję.

Wszak Zeron siedział na mnie dosyć długo.

–Dostałem ostatnio od Yasu kilka gier planszowych. Możemy w nie trochę pograć – zaproponowałem.

Czerwonowłosa z całych sił, starała się sprawić, byśmy jej wybaczyli. Jeszcze wtedy, w lesie, wcale tego od nas nie oczekiwała, ale jakiś czas temu, to się zmieniło. Nie wiem, czy znowu coś knuje, czy po prostu za nami tęskni. Od czasu do czasu zostawia nam pod drzwiami różne upominki i od razu ucieka. Nawet nie mamy szansy jej zobaczyć. Coś, jak Święty Mikołaj w dzieciństwie. Nadal nie jestem pewien, czy chcę zapomnieć o tym, co nam zrobiła, ale powoli zaczyna ogarniać mnie litość w stosunku do jej osoby. Myślę, że za niedługo wszystko się ułoży.

–Chętnie – zgodził się chłopak.

Już po kilkunastu sekundach, byliśmy w kuchni. Wtedy właśnie zobaczyłem Zhalię i Darka, który mocno się do niej tulił i jednocześnie głośno płakał.

–Jeszcze macie czelność się tu pokazywać?! – naskoczyła na mnie współlokatorka, wciąż trzymając w ramionach czarnookiego.

–Ale o co ci chodzi?! – powiedziałem... A raczej krzyknąłem, tym samym tonem, co ona.

–Widziałem was! Widziałem wszystko! – załkał dosyć głośno mój partner – Nie chcę cię znać! Z nami koniec Mateusz!

–Daj mi wyjaśnić! – podszedłem bliżej, z zamiarem dotknięcia go, lecz ten mnie wyprzedził, mocno uderzając w moją rękę, bym trzymał się jak najdalej od niego – Ała!

–Nie zbliżaj się – syknął.

–Kocham cię Darky, ale KURWA NIE TOLERUJĘ PRZEMOCY!

–Przemocy mówisz? Haha... Czyli mam rozumieć, że nie oddasz? – zaśmiał się i wstał z miejsca, stając w lekkim rozkroku.

–Żarty sobie robisz?! Mam się z tobą bić?! – wrzasnąłem, cofając się o krok i patrząc z niedowierzaniem w jego ciemne oczy, zalane przez gniew i rozpacz.

–Taa, no dawaj. Jak za dawnych czasów – pokazał swój dobrze nam wszystkim znany, złośliwy uśmieszek – A co to? Eluś się przestraszył? – parsknął, podchodząc do mnie. Popchnął mnie lekko, aczkolwiek niedelikatnie, przez co musiałem cofnąć się o kolejne kilka kroków, by nie upaść.

𝙾𝙽𝙴 - 𝚂𝙷𝙾𝚃𝚈 [ 𝙴𝙻𝙴𝚅𝙴𝙽 X 𝙳𝙰𝚁𝙺 𝙴𝙻𝙴𝚅𝙴𝙽 ]Where stories live. Discover now