To nie wyrok, Fudou.

436 39 16
                                    

(Z perspektywy Hannah)

Biegłam ze łzami w oczach po lekarza. Fudou musi mieć czucie w tych nogach! Nie wybaczę sobie tego jeśli przeze mnie nie będzie mógł chodzić, lub co gorsza grać w piłkę! Wtedy łzy zaczęły mi mocnej sływać po twarzy...
W końcu znalazłam lekarza. Powiedziełam mu o całym zajściu. Trudno było mnie zrozumieć, bo cały czas płakałam, ale lekarz chyba zrozumiał o co mi chodziło. Pobiegł szybko do Fudou, a ja za nim. Potem zaczął badać Akio...
- Wszystko powinno wrócić do normy, po jakimś tygodniu lub dwóch. Będzie chodzić i biegać, a także grać w piłkę nożną- powiedział lekarz nie pewnie.
-Całe szczęście. Dziękuję doktorze.
-Co? Jak to? Tyle czasu?! - krzyknął Fudou.
-Na razie zalecam wózek inwalidzki, dacie radę?- spytał lekarz.
-Myślę, że sobie poradzimy. Ja się nim zaopiekuję. Musimy dać radę..
-Wózek? Jak kaleka?! Nie wierze w to co słyszę i mam tak bezczynnie siedzieć całymi dniami?!  A co z meczami?! -wybuchł Fudou.
-Akio nie będziesz kaleką na długo! Słyszałeś?! Maksymalnie dwa tygodnie! Mecze muszą zaczekać. Jeśli Ty nie będziesz grał, ja też tego nie zrobię!!- wybuchłam , a do moich oczu znów zaczeły spływać łzy.
-Tu macie wypis i wózek na korytarzu, ja wracam do pacjentów. Do widzenia. -powiedział lekarz, po czym wyszedł.
-Do widzenia.
Powiedziałam załamanym głosem.
-Genialnie-mruknął Fudou.
-Przestań w końcu marudzić! Mogło być o wiele gorzej niż myślisz! Mogłeś już w ogóle nie chodzić, a jednak los się nad tobą zlitował! Możesz się w końcu przymknąć i to docenić?! Takie to trudne?! Biorę wypis i idziemi stąd!- krzyczałam.
-Kto pójdzie ten pójdzie,ja nawet nogą nie ruszam. Chwila moment, a co z kąpielą? Jak mam się umyć?! -spojrzał na mnie.
-Jakoś sobie poradzimy. Najwyżej ja cię będę musiała myć.
Zaśmiałam się.
-Śmieszne... -zrobił się czerwony jak burak.

(Z perspektywy Fudou)

Gdy w końcu jakoś wszedłem na ten przeklęty wózek, a Hannah zaczęła go pchać, ruszyliśmy w stronę mojego domu. Droga mi się dłużyła. Może przez to, że nie chciałem nikogo spotkać. Oby na nikogo nie wpaść.  Po godzinie, staliśmy przed moim domem, Hannah otworzyła drzwi i wjechała z mną do domu.
Pomogła mi przejść z wózka na łóżko, następnie się rozebrać z niepotrzebnych ubrań.
Nawet nie miałem jak gotować.
-Dziś moja kolei. Na co masz ochotę? -spytała Hannah
-Zamówiłbym pizzę.
-Okej, zaraz zamówię. -szybko pobiegła po telefon.
-To ja płace. Zamów dwie, bo jestem mega głodny...
Uśmiechałem się do niej i patrzyłem w jej niebieskie oczy. Jest taka śliczna. Na dodatek tylko moja.
-Dla pewności zamówię trzy.- puściła mi oczko, po czym dała mi buziaka w policzek.
-Przynajmniej nie będziemy głodni.
Czułem jak robię się czerwony od buziaka i pocałowałem ją w usta. Spojrzałem na pokój i położyłem się, bo co innego miałem do roboty, skoro i tak nie chodziłem. Patrzyłem w sufit i myślałem jakim cudem przeżyłem, czy miłość może być silniejsza od śmierci? Jeśli tak, to jestem żywym przykładem.
-Przynajmniej przestaniesz marudzić na wszystko do okoła-zaśmiała się i znowu pocałowała mnie.
-Ja? Nie marudzę, po prostu wylewam żale.
-Marudzisz, marudzisz. Gorzej, zachowujesz się jak małe dziecko, a ja robię za nianię- powiedziała z przelotnym uśmiechem na twarzy.
-Niech Ci będzie.
Pocałowałem ją, po czym uśmiechnąłem się do niej. Położyłem się, a ona obok mnie. Po zamówieniu pizzy czekaliśmy na dostawę, aż przyszła, zaczęliśmy jeść, gdy skończyliśmy resztę pizzy Hannah odniosła do lodówki.
Przychodziła późna godzina, więc puściłem muzykę...
-Fudou czas na kąpiel, chodź pomogę Ci. -rzekła z uśmiechem Hannah
-Nani ?!(po japońsku - Co?)
-To co słyszałeś, chodź tu! -krzyknęła z uśmiechem na twarzy.
Odsunąłem się w stronę ściany, tylko nie to... Nie  rozbiore się przed nią.
To, że widziała mojego ptaszka nie znaczy, że dam się jej umyć.
-Fudou kąpiel czeka! -krzyczała dalej, a uśmiech jej nie schodził z twarzy...
-Nieeee.....
Czy ona musi wszystko robić na siłę?!

Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak.  I  gościnnie Polisia. L.

|Zakończone| Jestem Fudou,więc ani słowa nikomu. - Inazuma Eleven | KsiążkaWo Geschichten leben. Entdecke jetzt