Hannah wstawaj.

700 48 3
                                    

(Z perspektywy Fudou)

Wstałem rano i poszedłem wziąć prysznic. Wyszedłem z łazienki i poszedłem zrobić sobie śniadanie. Jak już skończyłem jeść, włożyłem wszystko do zmywarki, poszedłem się przejść. Ubrałem się i wyszedłem, zamykając drzwi. Po drodze spotkałem kilka osób, cały czas myślałem o meczu jutrzejszym z Raimonem. Wpadłem na kogoś. Spojrzałem, na kogo by innego jak nie na nią. Zaczęła konwersacje...
-O Fudou! Właśnie do ciebie szłam.- przemówiła, po kilku sekundowej ciszy.
-Ciekawe po co? Nie musisz! Ja mam takiego pecha, że zawsze na ciebie wpadnę. Chodzisz za mną jak pies za panem...
Oboje wstaliśmy.
-Bo chciałam cie przeprosić- mruknęła pod nosem praktycznie nie słyszalnie...
-Tak? A za co? Zamieniam się w słuch. W sumie to ludzie zazwyczaj mnie przepraszają, bo ja nie mam za co. Jestem dla nich Bogiem i to oni mi się kłaniają. Mów za co, a ja słucham...
Powiedziałem to z kpiącym uśmieszkiem.
-Za wczoraj... Ty też, w sumie mógłbyś od czas do czasu przeprosić- odparła
-Ja? Ciekawe za co? Co ja Ci zrobiłem? Może jeszcze włożysz mydło do pończochy i się nim pobijesz, a na końcu pójdziesz na obdukcje...
I będę musiał odpowiadać za to i nie tylko, przepraszać... To nie koncert życzeń! Życzysz sobie przeprosin i są... Ja nie mam za co tak w ogóle...
Założyłem rękę na rękę i skrzyżowałem je.
-Za co? Może za to, że próbujesz doprowadzić do wykrawienia moich przyjaciół!-odpowiedziała.
-Co? To tylko udowadnia, że są słabi nie tylko w piłkę nożną, ale także w życiu codziennym. To się nazywa łańcuch pokarmowy... Nie daj się zjeść, bo ciebie zjedzą...
Zacząłem się śmiać jak głupi.
-Fu-Fudou słabo mi... -W tej chwili Hannah już miała spotkać sie z ziemią, gdybym jej nie złapał.
-Hannah obudź się!
Niestety nie reagowała. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do swojego domu. Otworzyłem drzwi, rozebrałem nasze buty i ją położyłem na łóżku, po czym zdjąłem jej kurtkę i bluzę, aby się nie zgrzała. To samo zrobiłem z swoimi ubraniami. Usiadłem obok niej i czekałem, aż otworzy swoje oczka i spojrzy na mnie. Wstałem i poszedłem do kuchni po termos z zamrażarki i położyłem jej na czole. Co chwile głaskałem jej głowę i bawiłem się jej włosami, nie spuszczając wzroku z jej zamkniętych oczu. Chciałem by mnie ujrzała jako pierwszego. Oby się obudziła.

(Z perspektywy Hannah)

(Po około 30 minutach które dla Fudou były wiecznością, Hannah zaczęła otwierać oczy.)

-Wody- wymamrotałam i było to jedyne słowo jakie mogłam z siebie wydusić.
-Chce Ci się pić? Już przynoszę. -spojrzał na nią, zielonymi oczami i wstał.
Przyniósł mi szklankę wody, którą wypiłam. Jak tylko Akio pomógł mi usiąść. Patrzył na mnie z przejęciem.
-Dobrze się już czujesz? Jutro może lepiej... Nie graj w meczu przeciwko nam... Hannah... -powiedział niepewnie.
-Spokojnie, to u mnie normalne, a w ogóle od kiedy ty się interesujesz innymi? Masz gorączke czy co?
-Nie mam gorączki... Po prostu nie chciałem by Raimon był bardziej słaby niż jest... -spojrzał na nią i zamilkł.
-Tak, a propo śpiąca królewno jest już 22.48, więc śpisz tutaj. Jesteś skazana na łóżko z mną i na moją muzykę -uśmiechnął się kpiącym uśmieszkiem.
-Z twoją muzyką to wytrzymam, a spanie z tobą to nie problem...
-Więc ja puszczę muzykę i szybciej zaśniemy... Połóż się, bo zmęczony jestem-powiedział, łapiąc pilot od wierzy stereo i kładąc się przy ścianie.
Położyłam się obok niego i szybko zasnęłam, nie wiedząc co się wokoło dzieje.

(Z perspektywy Fudou)

Włączyłem muzykę i spojrzałem na zegarek... A więc jutro ten mecz...
Jutro zagramy z nimi i z osobą, która śpi obok...
Pamiętaj Hannah ja jestem gnojkiem...
Jeszcze jedno Hannah ja się nie zakochuje... I nigdy się nie zakocham...

Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak i w tym rozdziale Grzanka_Pospolita

|Zakończone| Jestem Fudou,więc ani słowa nikomu. - Inazuma Eleven | KsiążkaWhere stories live. Discover now