— A nie mógłbyś tak po prostu go komuś oddać? — Pyta Zabini. — Albo sprzedać?
Przewracam się na łóżku, tak że leżę teraz tyłem do niego i wydaję z siebie zmęczony pomruk niezadowolenia. Blaise siedzi na swoim biurku, opierając się plecami o ścianę i nie daje mi spokoju od kilkunastu minut.
— Nie, nie mógłbym — mówię stanowczo. — Ten kot to najlepsze co mnie w życiu spotkało.
— Marne to twoje życie, kwiatuszku.
— Stul pysk, Zabini — warczę w odpowiedzi. — Bonifacy zostaje, czy ci się to podoba, czy też nie. Zawsze możesz się wyprowadzić.
— Wyprowadzić? — Unosi jedną brew.
Podnoszę się do siadu i odgarniam grzywkę na bok, żeby go widzieć.
— No, skoro nie potrafisz z nami mieszkać, to może powinieneś zamienić się z kimś na dormitoria i tyle — odpowiadam zrezygnowany.
Oczywiście, że nie chcę go wyganiać z tego pokoju, ale jestem już tym wszystkim zmęczony.
— A-ale... — Jąka się chłopak. — Łamiesz moje serce, Nott.
— Umm... Ja tylko myślałem, że...
— Będę udawał, że tego nie słyszałem — ucina szybko temat i zeskakuje z biurka. — Znajdę jakiś sposób na to, żeby się wyspać, bez porzucania ciebie i tego potwora.
— Skoro tak uważasz — mruczę w odpowiedzi, w duchu ciesząc się, że jednak nie chce odchodzić.
Zabini idzie na chwilę do łazienki, a kiedy wraca, podchodzi jeszcze do Bonifacego i głaszcze go po głowie, jakby byli przyjaciółmi. Unoszę jedną brew, rzucając mu pytające spojrzenie.
— Ale jesteś pewien, że nie chcesz go oddać?

CZYTASZ
Koci problem // Nott x Zabini
Teen Fiction{Kiedy posiadanie kota może okazać się problemem. A każdy problem ma przecież swoje rozwiązanie. Trzeba je tylko odnaleźć.} Krótka historyjka o tym, jak to Zabini się nie poddaje, a Nott ma już dosyć wszystkiego i w końcu bierze sprawy w swoje ręce...