Budzi mnie szturchanie w ramię i cichy szept, ale jestem tak zaspany, że na początku nie bardzo potrafię rozpoznać słowa. Z trudem podnoszę swoje ciało do pozycji siedzącej i szczelniej opatulam się kołdrą, nie chcąc tracić ciepła. W końcu unoszę wzrok na przyczynę mojej nieoczekiwanej pobudki.
—Zabini, popierdoliło cię? — Syczę, przez zęby. — Jest środek nocy!
Chłopak ziewa przeciągle, udając znudzenie, po czym przeciera jeszcze oczy jedną dłonią.
— Skarbie, pamiętasz jak ostatnio coś ci tam wspominałem o twoim włochatym podopiecznym? — Brunet uśmiecha się do mnie przyjaźnie.
Natychmiast zauważam w tym podstęp, więc mrugam kilkukrotnie próbując przyzwyczaić swój wzrok do ciemności, po czym już bardziej rozbudzony patrzę na zarys chłopaka.
— Coś mi świta... — Odburkuję ostrożnie. — Co w związku z tym?
— Ano, mój drogi Teodorze, właśnie to, że twój pieprzony kocur znów przywłaszczył sobie większą część mojego, podkreślam MOJEGO łóżka, a co za tym idzie, nie miałem gdzie spać.
— Ale...
Nie dostaję nawet sekundy, żeby coś odpowiedzieć, a Blaise już rzuca mi kotem w twarz, śmiejąc się przy tym wrednie pod nosem. Ściągam zwierzaka z siebie i układam ma pościeli obok, głaszcząc przy tym uspokajająco.
— No już, już. Ten pieprzony miłośnik zwierząt po prostu jest skończonym draniem, nie możemy go za to winić, kotku. Dostał takie geny — mówię cicho.
Znowu układam głowę na poduszce i nasuwam na siebie koc. Przeczesuję jeszcze włosy dłonią i pomału odpływam z powrotem do krainy snów.
— Ten pieprzony miłośnik zwierząt bardzo chętnie zjadłby kocie mięso na śniadanie — słyszę jeszcze przed zaśnięciem.
A potem przepadam na kolejne godziny, z uśmiechem rozbawienia na ustach.

CZYTASZ
Koci problem // Nott x Zabini
Teen Fiction{Kiedy posiadanie kota może okazać się problemem. A każdy problem ma przecież swoje rozwiązanie. Trzeba je tylko odnaleźć.} Krótka historyjka o tym, jak to Zabini się nie poddaje, a Nott ma już dosyć wszystkiego i w końcu bierze sprawy w swoje ręce...