Rozwiązanie numer sześć

719 125 14
                                    

Kolejny pomysł słyszę dopiero trzy dni później, kiedy biorę prysznic. Co najdziwniejsze, przez cały czas od poprzedniej porażki, Blaise nie odezwał się ani słowem, będąc obrażonym na wszystko i wszystkich.

— Hej, Teodor! — Ślizgon dobija mi się do łazienki. — Odezwij się czy mamy kontakt, to może nie wyważę drzwi!

Zmniejszam strumień wody i opieram się o ścianę z szybko bijącym sercem. Wiem, że głos mi zadrży, ale nie mam wyjścia, jak tylko się odezwać.

— Odpieprz się idioto, biorę prysznic jakbyś nie zauważył! — Krzyczę w odpowiedzi.

— No przecież wiem, ale możesz przy okazji mnie posłuchać! Mam kolejny pomysł! Tym razem czuję, że naprawdę się uda!

— No?!

— Będziemy oddawać Bonifacego na noc do Pansy! Dzięki temu nie będzie miał nawet możliwości, żeby wrócić do mojego łóżka! — Zabini w dalszym ciągu próbuje przekrzyczeć wodę. — Zgadzasz się? Musisz się zgodzić!

— Niech ci będzie, tylko daj mi się już w spokoju umyć!

Kiedy wychodzę kilka minut później z łazienki, Blaise rozmawia w progu z naszą koleżanką, która trzyma mojego kota w ramionach. Nie czuję się zbyt pewnie przy niej, w samej koszulce i bokserkach, z moim wychudzonym ciałem, ale przecież nie polecę się specjalnie przebrać.

— O, hej Teo, nie musisz się o nic martwić. Uwielbiam koty, będzie mu ze mną dobrze — uśmiecha się lekko dziewczyna.

— Tak, z pewnością wspaniale, dziękujemy Pans — mówi w odpowiedzi ślizgon i zamyka za nią drzwi. — Pora w spokoju i świeżej pościeli przespać calutką noc! — Dodaje po chwili, podekscytowany chłopak.

— A ja czuję, że i tak coś pójdzie nie tak.

— To przestań czuć.

Zanim się obejrzymy, jednak dzieje się wszystko nie tak. Problem pojawia się szybciej niż mi się wydawało, że się pojawi. Z pokoju po drugiej stronie korytarza słychać dziwny odgłos.

— Ani się waż wstawać! — Krzyczy Blaise. — Pansy jest odpowiedzialna, a ja zmęczony.

— Ale to mój ukochany Bonifacy!

— A to moje ukochane łóżko!

I wtedy wraca Pansy, z kotem na rękach, cała w podartych ubraniach i zadrapaniach na dłoniach. Dziewczyna stawia zwierzę na podłodze i wychodzi, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Albo raczej jakby nie chciała pamiętać, że coś się stało.

— Nienawidzę cię! — Syczy jadowicie Zabini.

— Ale mnie, czy kota?

Koci problem // Nott x ZabiniWhere stories live. Discover now