8 - life on the edge

8.3K 328 73
                                    


Dziedziczko wiatru, dziedziczko życia, dziedziczko najstarszego syna, dziedziczko, która moc swą kryje, dziedziczko co przyszłości nie znasz. Odnajdziesz siebie tylko w moim skromnym progu w domu węża i mocy czarnej gdzie krew brudna przez barierę się nie przedostanie. Gdzie na ręce wąż się wije gdzie bez zobowiązań żyje, szereg czarodziejów wielkich, którzy brudną krew chcą więzić.

Dołącz do mnie do wielkiego czarodzieja znanego pod imieniem VOLDEMORT

______

Zerwałam się na równe nogi ciężko dysząc.
Jak ? Gdzie ? Co ?

To tylko moja wyobraźnia, po prostu sobie to wyobraziłam. Prawda? Nie ... nie ... nie

On nie żyje a Potter to idiota, który sobie wymyślił to że on ożył. Pff...

Usprawiedliwiałam siebie a dokładnie mój mózg ale doszło do mnie to co powiedziałam u Dumbledora ...wystarczy odpowiedni rytuał ... 
On mógł ożyć ... a Potter mógł mieć racje.

Załkałam. On chce mnie dopaść, nie mogę na to pozwolić... nie mogę.

Wyczołgałam się z łóżka ubrałam na siebie luźną dresową bluzę, która sięgała mi do połowy ud oraz czarne legginsy.
Wyglądałam zapewne niczym zombie ale w tej chwili mało mnie to obchodziło.
Poszłam na śniadanie, nie wiele osób zasiadało przy stołach. Jeśli dobrze myśle to w szkole jest teraz około 20 -30 dzieci co jest bardzo małą ilością do tej w roku szkolnym gdy dzieciaków jest około 500.
Spojrzałam choć bardzo niechętnie na stół nauczycieli. Różowa Landryna nadal tam była, a przecież w nocy zamówiłam dziesięć modliw żeby spadła ze schodów i połamała sobie wszystkie kości. Westchnęłam zrezygnowana i nałożyłam sobie jedzenia, a dokładnie jednego naleśnika. Blise'a i Dracona nie było, nie mam bladego pojęcia co robili choć i tak mało mnie to interesowało.
Gdy wkładałam do buzi ostatni kęs jedzenie usłyszałam Huczenie. Czyżby poczta ?
Podczas ferii nie ma określonego czasu dostarczenia poczty więc dlatego poczta jest już z samego rana.
W moim kierunku leciały dwie sowy.
Hades i sowa rodziców Sedna.

Oni mogą mi wysyłać listy ? Świetnie
Odebrałam najpierw list od Hadesa.
Był od Pansy. Uśmiechnęłam się czytając go jak zawsze wiedziała co poradzić.
Oczywiście zdenerwowana Sedna ciagle dziobała mnie w ramię, okropne stworzenie.
Warknęłam na nią i odebrałam list, a oczywiście przestraszone sówsko odfrunęło.
Hades nigdy nie bał się mnie, mam z nim coś w stylu więzi więc wiem że cieszył się ze strachu Sedny.

Droga Vanesso
Przepraszamy Cię za wszystko ale tak będzie lepiej. Mamy nadzieje że wszystko u Ciebie dobrze, a napewno tak jest !

Kochamy Cię nad życie
Rodzice

Parsknęłam, co oni mogą wiedzieć ?! I nie, nie jest u mnie dobrze ! Jak oni mogą być tak narcystyczni. Zerwałam się na równe nogi i ruszyłam w stronę pokoju. Po drodze jak na złość musiałam minąć chłopaków. UGH !
Czarnoskóry był zmartwiony a blondyn zaskoczony. Czy oni muszą pojawiać się zawsze w nieodpowiedniej chwili ? Wyminęłam ich i najszybciej jak mogłam dotarłam do miejsca docelowego i zaczęłam wszystko rozwalać.
EGOIŚCI ! KŁAMCY ! ZDRAJCY !
Nie mogłam sobie poradzić z narastającym gniewem. Co takiego ważnego robią że nie mają czasu dla córki ?!
Stanęłam przed kominkiem i wrzuciłam list do ognia. Mam nadzieje że już ich niegdy nie zobaczę.

***

Listy od rodziców przychodziły niemal codziennie. Co pisali ? Nie wiem bo wszystko od razu paliłam i czułam się z tym dobrze.
Nie mam zamiaru czytać o przestraszonej sowie i innych bzdetach, o tym że przepraszają że wszystko będzie dobrze.
A GÓWNO PRAWDA !
Blaise był u mnie pare razy zobaczyć czy wszystko dobrze ale szybko się ulatniał.

HARD LOVE // Slytherin girl Where stories live. Discover now