Gdzie się podziewałaś po balu?

3.1K 129 21
                                    



Minęły dwa dni, a mój stan psychiczny w ogóle się nie poprawiał, a wręcz było gorzej. Dziś musiałam zmierzyć się z moim największym demonem i iść do szkoły. Nie chciałam tego, ale nie mogłam chować się, bo jeszcze ojciec zacząłby coś podejrzewać. Nie mógł się dowiedzieć, bo chciałby jeszcze coś z tym zrobić. Wstałam prawie dwadzieścia minut przed budzikiem, co nie zdarzało mi się zbyt często. Jednak od tego feralnego dnia sen spędzało mi z powiek tragiczne wspomnienie. Spałam mało, nie jadłam praktycznie w ogóle, dziubałam zawsze w talerzu rozwalając tylko jedzenie na nim. Dzięki temu, że jedliśmy osobno nikt nie był w stanie się zorientować, że coś ze mną nie tak. 

Leslie starała się pomagać, dzwoniła, wypisywała wiadomości, ale i to ignorowałam. Wiedziała o wszystkim od początku, a to zaczęło się dobre kilka tygodni przed tym całym cyrkiem zwanym balem. Mam wrażenie, że zalążkiem zakładu był mój wypad do klubu, w którym już zostałam ośmieszona pierwszy raz. 

Dlaczego nie wpadłam na to wcześniej? Wtedy byłam dla niego pokraką, która rzekomo się w nim zakochała. Ale tak nigdy nie było, nigdy się w nim nie zakochałam. Był tylko i wyłącznie atrakcyjnym facetem, który nie szczędził sobie złośliwości w moją stronę. Nigdy nie pomyślałabym, że byłby w stanie posunąć się, aż do gwałtu, gwałtu na mnie, na kimkolwiek. 

- Panienko Dawson, za dziesięć minut odjeżdża autobus do szkoły. 

Byłam już gotowa. Zwykłe podarte spodnie i wielka bluza, która zakrywała moje zbrudzone ciało. Na głowę założyłam czarną czapkę z daszkiem, a włosy spięłam w kucyka, który wystawał przez dziurkę z tyłu. Wzięłam z blatu kanapkę z masłem orzechowym i włożyłam do ust, drugą ręką siłując się z butami. Nie lubiłam ich odwiązywać, więc zawsze męczyłam się z wkładaniem już zawiązanych. 

- Nie jeżdżę busem, mam auto - powiedziałam z pełną buzią. 

Podejrzewam, że dziś to będzie mój jedyny posiłek, bo nic więcej nie będzie w stanie przejść mi przez gardło. Myśl, że mam dostarczać jakichkolwiek wartości odżywczych temu brudnemu ciału odrzuca mnie. Po założeniu butów, szybko zarzuciłam torbę na ramię i wyszłam kierując się w stronę auta. Prawo jazdy musieliśmy robić w szkole z przymusu, każdy uczeń musiał zdać egzamin, odbywało się to w trakcie lekcji, więc nikt nie protestował. Zdałam za pierwszym razem, jednak nie uważam się za dobrego kierowce. 

Ojciec od razu kupił mi auto, jako dumny rodzic nie mógł odmówić sobie takiego zaszczytu. Poszliśmy do komisu i wybrałam sobie wymarzony model z użytku. Mimo tego, że nigdy nie szczędził pieniędzy, wiedział że kupowanie drogiego auta komuś kto dopiero zdał prawo jazdy nie jest dobrym pomysłem i tak właśnie wylądowałam w sportowej wersji opla. 

Nie pamiętam, kiedy ostatnio prowadziłam przez co czułam delikatny stres. Na miejsce pasażera rzuciłam torbę, a sama weszłam z drugiej strony. 

- Ustaw lusterka, zapnij pasy . 

Mówiłam sama do siebie każdy kolejny krok, który był niezbędny do ruszenia autem. Pierwszy raz niestety skończyło się to niepowodzeniem i zanim zdążyłam ruszyć, auto mocno szarpnęło i zgasło. Powtórzyłam to jeszcze kilka razy, ale w końcu udało się. Jechałam modląc się, żeby ten przeklęty opel nie zgasł mi na skrzyżowaniu, bo to byłby niezmierny wstyd i ryzyko wypadku. 

Na szczęście albo i nie dotarłam bezpiecznie do szkoły. Moje obawy sięgały zenitu, a ja chciałam po prostu być niewidzialna, tak jak kiedyś. Wyszłam niepewnie z auta, zabierając torbę. Szłam w stronę drzwi wejściowych, mimo że po drodze spotkałam tylko kilka osób miałam wrażenie, że każdy patrzy na mnie i obgaduje. 

Crazy in love (W Trakcie Poprawy)Where stories live. Discover now