Rozdział IX

202 14 2
                                    

Patrzyłam na ciało ojca już dobre kilka minut. Powinnam mu wtedy pomóc, a nie uciekać. Dotknęłam jego zimnej ręki i delikatnie ją pogłaskałam. Miał bardzo spokojny wyraz twarzy. Uśmiechnęłam się do siebie.

- Obiecuję ci tato że będę chroniła innych, tak jak ci obiecałam. - ukłoniłam się do ojca i wyszłam. Muszę jeszcze załatwić pogrzeb. Czeka mnie dużo nerwów. Szłam po schodach i wyszłam na zewnątrz. Wciągnęłam świeże powietrze do płuc i ruszyłam do zakładu pogrzebowego, w którym pracował znajomy taty. Wcześniej do niego dzwoniłam, powiedział że załatwi wszystko tylko mam przyjechać wybrać jakieś szczegóły.

Droga ponownie prowadziła przez park, o tej porze jest tu mało ludzi. Szłam i zobaczyłam grupkę dziewczyn które głośno się śmiały i o czymś rozmawiały. Gdy byłam bliżej zauważyłam że śmieją się z innej dziewczyny i ją popychają. Szybkim krokiem do nich podeszłam.

- Co się tu odwala? - spytałam w miarę spokojnym głosem.

- Nie twoja sprawa szczylu! - warknęła jakaś czarna lalunia.

- Chyba nie powinnaś tak do niej mówić.. Widziałam ją w telewizji.. Zajęła 2 miejsce na turnieju w U.A.. - szepnęła do niej inna.

- Co mnie to obchodzi? - popchnęła dziewczynę z której się wcześniej śmiała, a ta upadła. Przedarłam się przez nie i pomogłam wstać dziewczynie, chowając ją za plecami - Już zachowujesz się jak bohaterka suko?

- Radzę ci zamknąć mordę bo zostanie z niej proch.. - warknęłam.

- No chyba nie zmierzysz się z moją indywidualnością! Ha! Ona myśli że wygra z wodą! - zwróciła się do koleżanek - Wiesz mogę wywołać tsunami lub wyssać z ciebie całą wodę, a bez niej nie przeżyjesz. - posłała mi podstępne spojrzenie.

- Jesteś naprawdę durna. - moje włosy zaczęły latać na różne strony - Z twojego ubioru wynika że jesteś w liceum lub nawet powyżej - przytaknęła głową - Powinnaś być mądrzejsza. - podeszłam do niej i złapałam ją za rękę inne dziewczyny się odsunęły.

- I co mi zrobisz? - warknęła.

- Powinnaś wiedzieć że woda przewodzi prąd. - uśmiechnęłam się i wysłałam do niej prąd. Ta upadła i zaczęła się trząść.

- Co jej zrobiłaś! Przestań! - krzyknęła któraś.

- Niech błaga o wybaczenie. I ma przeprosić tą dziewczynę. - wskazałam na dziewczynę za mną.

- Nie... Ma... Mowy.. - mruknęła.

- No to szkoda. Najwyżej zobaczę śmierć mało wartościowej osoby. - spojrzałam na nią z wyższością - Chcę zobaczyć jak twoje ciało ścina się od środka. Jak bardzo cierpisz, a to tylko ze swojej winy. - poczułam rękę na ramieniu.

- Kirumi, przestań. - warknął Bakugo.

- Niech błaga. Jak nie będzie chciała to umrze. - nie odrywałam wzroku od ledwo łapiącej powietrze dziewczyny.

- KIRUMI KURWA! WYŻYJ SIĘ NA KIMŚ INNYM A NIE NA PRZYPADKOWEJ DZIEWCZYNIE! - krzyknął mi do ucha.

- Prze-przepraszam! - powiedziała cicho dziewczyna - Wy...bacz mi!

- Eh.. I po zabawie... - kucnęłam przy niej i wchłonęłam prąd.

- I co? Teraz umrę? - zapytała się ze łzami w oczach, na co się zaśmiałam.

- Spokojnie. Tylko cię straszyłam! Nie umrzesz od kilku volt! Postarłam się o to żeby prąd był tylko i wyłącznie w wodzie. - uśmiechnęłam się szeroko - Zrobiłam to żeby zniechęcić cię do gnębienia innych. - spoważniałam - Ja mam swoje kontakty, jeżeli dowiem się że pomimo moich ostrzeżeń zrobiłaś coś komuś to nie chciałabym być w twojej skórze. - poczułam jak ktoś przekłada mnie przez ramię jak worek - Katsuki! Puść mnie natychmiast!

- W twoich zboczonych snach. - odparł.

- Nie mam zboczonych snów. Nie to co ty! - zaczęliśmy odchodzić.

- Zaczekajcie! - krzyknęła dziewczyna którą uratowałam, Bakugo się zatrzymał - Dziękuję ci! Nigdy bym sobie z nimi nie poradziła.

- Nie ma za co! - uśmiechnęłam się - Jestem Kirumi Ioki.

- Wasa Eyo.

- Miło było! Ale ten typek gdzieś mnie zabiera. Pa! - krzyknęłam gdy Bakugo ruszył.

- Co to miało być? - mruknął niezadowolony.

- Ratowanie komuś tyłka.

- Wiesz że mogłaś zrobić coś na serio tej dziewczynie? - klepnął mnie w udo. Zaczerwieniłam się.

- BAKUGO KATSUKI TY ZBOCZEŃCU PUŚĆ MNIE NATYCHMIAST! - walnęłam go w tył głowy.

- Lubię cię jak jesteś agresywna.

- Czy ty jesteś masochistą? - znowu walnęłam go w głowę.

- Już cię puszczam. - odstawił mnie.

- Do wieczora. Idę ogarnąć pogrzeb ojca więc mi nie przeszkadzaj.

*Time skip*

Weszłam zmęczona do domu. Nie było mnie tutaj pół dnia. Zdjęłam buty i kurtkę.

- Dabi! Wróciłam! - krzyknęłam, nie usłyszałam odpowiedzi. Weszłam do kuchni się czegoś napić, a na blacie zobaczyłam karteczkę. Dabi coś napisał że wychodzi i dziękuję za gościnę, a potem podał adres w którym mogę go znaleźć. Powiesiłam karteczkę na lodówce. Nalałam wodę do szklanki i się napiłam. Potem usłyszałam dzwonek do drzwi. Nikt nie znał mojego kodu do bramy, więc nikt nie mógł wejść. Przestraszyłam się. Powoli otworzyłam drzwi a stał tam Bakugo trzymany za bluzkę przez białowłosego chłopaka. Bakugo nie był zbytnio zadowolony.

- Cześć Kirumi! Jak ty wyrosłaś! - odezwał się białowłosy, mój kuzyn - Znalazłem tą wywłokę pod bramą i postanowiłem że go tu wezmę.

- Wchodźcie. - otworzyłam szerzej drzwi i ich wpuściłam. Matt wszedł do środka i puścił Bakugo, a następnie mnie przytulił.

- Tak mi przykro z powodu wujka. Gdy tylko się o tym dowiedziałem kupiłem bilet na najbliższy lot do Japonii.. - poczułam jak spływają mi łzy, nie widziałam go tyle lat. Odkleił się ode mnie i ukucnął - Moja malutka Kirumiś, nie płacz... Już wszystko dobrze... Jestem tutaj, widzisz? - spojrzał na mnie ze smutnym uśmiechnem - I nie zamierzam cię opuszczać, dopóki sama tego nie zapragniesz. - wstał i pocałował mnie w czoło.

- Dziękuję.. - otarłam łzy i się uśmiechnęłam - Chodźcie do salonu. Herbaty, kawy czy soku jabłkowego?

- Nic nie chcemy, po prostu usiądźmy i porozmawiajmy. - zaproponował Matt. Usiadłam na fotelu, a oni na kanapie - Jak to się w ogóle stało że wujek umarł? Przecież nie mógł funkcjonować jako bohater.

- Byłam u niego na praktykach.. Mieliśmy patrol gdy usłyszeliśmy krzyki. Pobiegliśmy w tamte miejsce.. - wzięłam głęboki oddech - Zaczęłam walczyć z potworem, Nomu, podobnym do tego który zaatakował nas w USJ. Potem ojciec z nim walczył, kazał mi uciekać by ratować innych... - zaczęłam szlochać - Pobiegłam.. Mogłam tam zostać i mu pomóc a ja uciekłam.. - wytarłam łzy - Wcześniej usłyszałam że Tenya gdzieś zniknął.. Deku wysłał lokalizacje... Wykonałam rozkaz ojca.. Pobiegłam na pomoc.. - schowałam twarz w dłoniach- Gdybym tam została on by żył! Rozumiecie?! On by żył! Ale przeze mnie teraz nie żyje! Już nigdy nie powie mi głupiego żartu... - poczułam uścisk.

- Już dobrze Kirumi.. - spojrzałam na osobę, a raczej osoby które mnie przytuliły- To nie przez ciebie on umarł. Nie obwiniaj się za to. Pamiętaj, masz teraz mnie.. No i Bakugo.. I pewnie wielu innych przyjaciół. Weź się w garść.

Boże normalnie przez chwilę płakałam jak to pisałam :>
Ogólnie to cieszę się że niektórym to się podoba UwU
Coś czuję że szybko dojdę do końca 3 sezonu w tym ff więc zrobię jakieś one-shoty, żeby spowolnić akcję xD

*Reklama mojego insta*

No więc mam Instagrama na którym publikuje swoje cosplaye, jeżeli chcecie zobaczyć mój ryj to zapraszam xD Nazwa : yokai.cos

Mam nadzieję że rozdział się spodobał! Zostawcie gwiazdkę hehe

Niesamowita przyjaźń // Boku no Hero AcademiaWhere stories live. Discover now