Rozdział III

293 19 0
                                    

Tak jak zwykle siedziałam w mojej ławce i bawiłam się iskrami. W klasie panował straszny rumor. Aizawa po incydencie wylądował w szpitalu z połamanymi kośćmi twarzy i rąk. Na szczęście z mózgiem nic się nie stało.

- Ciekawe kto przyjdzie na zastępstwo.. - powiedział Iida. Nagle drzwi do klasy się otworzyły a w nich stał obandażowany Aizawa.

- Witam uczniowie.. - to za wcześnie! Czemu on wyszedł.

- Powinien pan przesiadywać w szpitalu! - krzyknął ktoś z tłumu.

- Mną się nie martwcie.. Niedługo rozpoczyna się festiwal sportowy UA. - klasa zaczęła się ekscytować. Rozpoczęła się głośna rozmowa. Odwróciłam się w stronę Bakugo.

- Co o tym sądzisz? - zapytałam się z uśmiechem.

- Zamierzam to wygrać, i to za wszelką cenę.

- Nie wygrasz. - spojrzał na mnie wściekłe - Bo ja to zrobię! - zaśmiałam się.

- Cię to śmieszy?

- Oj Bakuś. To jest życiowa szansa! Pomyśl tylko. Zawodowcy zobaczą nasze umiejętności i będą chcieli z nami współpracować!

- Mnie nie obchodzą takie interesy.

- Może ciebie nie..

- Ale ty chcesz spełnić marzenie ojca. Nigdy mi nie mówiłaś jakie on ma marzenie.. - spojrzał na mnie.

- Chciał mieć syna, który odziedziczy jego moc i zostanie zawodowcem tak jak on. - podrapałwm się po karku- Co prawda syna nie ma, ale ma mnie! A ja odziedziczyłam jego moc! I zostanę zawodowcem dla niego!

* time skip *

Za dwa dni festiwal. Muszę się przygotować.

- Tatko! Wychodzę do elektrowni! - zaczęłam zakładać buty. Ojciec stanął koło mnie - Coś się stało?

- Nie, po prostu jesteś taka podobna do matki. Byłaby z ciebie dumna. Ja jestem z ciebie dumny.

- Dziękuję tato, zostanę zawodowcem dla ciebie! - z jego twarzy zniknął uśmiech.

- Proszę, nie przesadzaj ze swoją mocą. Inaczej skończysz tak jak ja.

- Dobrze tatku! Pa! Wrócę za jakieś 3 godziny! - pomachałam mu i wyszłam.  Jeżeli chce wygrać to muszę ćwiczyć. Zmieniłam się w prąd i błyskawicznie pojawiłam się w elektrowni. Nikt jeszcze nie wie o tej umiejętności.

*time skip*

- Eee! Czemu kazali nam ubrać się w strój sportowy!? - powiedziała Uraraka. Staliśmy na przeciwko Midnight.

- Żeby każdy miał równe szanse jeżeli chodzi o wspomagacze. - odpowiedział krukomordy.

- Witajcie! - i zaczęła się gadka, zaczęłam obserwować ludzi dookoła mnie nie zważając na to co baba mówi - a więc pierwsza, znienawidzona runda to...! - na ekranie pokazało nam się - Bieg z przeszkodami! Waszym zadaniem jest przebiegnięcie toru. Czekają tam na was 3 etapy przeszkód. Ustawcie się na linii startu! - każdy poszedł w wyznaczone miejsce.

- Start! - usłyszeliśmy głos z głośników i każdy ruszył. W przejściu zrobiło się za tłoczno, każdy na siebie się pchał. Rozejrzałam się po ścianach. Raz kozie śmierć. Prąd skumulowałam w nogach i odbiłam się o podnóża w stronę ściany. I skakałam tak nad głowami innych. Gdy byłam przy końcu usłyszałam szelest lodu. Todoroki. Zamroził podłoże i większość osób utknęła w tym lodzie. Ja byłam w powietrzu więc mi nic nie zagrażało. Odepchnęłam się ostatni raz i byłam kilka metrów za Todorokim. Wytwarzał on lód by szybciej się poruszać. Tak pogrywa.

Niesamowita przyjaźń // Boku no Hero AcademiaKde žijí příběhy. Začni objevovat