♡68

3.4K 296 155
                                    

Yoongi przybył do szpitala w okolicach jedenastej. Zastał Jimina w pozycji półsiedzącej, wpatrywał się martwo w jakiś punkt przed sobą.

- Jak się czujesz, gwiazdko? Wszystko w porządku? - przysunął sobie taborecik, a blondyn pokiwał nieznacznie głową. - Wychodzimy dziś, co?

- Ach, tak... - w końcu na niego spojrzał - wybacz, dostałem leki przeciwbólowe i... zamyśliłem się. Nie spodziewałem się, że przyjdziesz tak szybko.

- Ja już zdążyłem tyle rzeczy zrobić - nakreślił półokręg w powietrzu.

- Przetrzepać wszystkie moje szafki?

- Na to miałem czas wczoraj. Pojechałem do teatru.

- Po co? - twarz chłopak zrobiła się jeszcze bledsza niż wcześniej.

- Pokazać temu dupkowi gdzie jego miejsce.

- Yoongi...

- No co? Nikt nie ma prawa oczerniać mojego chłopaka.

- Chłopaka...

- A myślałeś, że kim jesteś? - ucałował go w policzek. - A teraz wstawaj, idziemy stąd.

- Moment... a ty mu... po jakiemu?

Yoongi strzelił sobie face palma.

- Powiedz, że znał koreański...

- Och, ty mój głupiutki - zaśmiał się. - Ale ważne chęci, dziękuję.

- Nie mówmy już o tym, chodź - mruknął, starając się ukryć swoje zażenowanie.

Wziął jego torbę spod łóżka i wyjął przygotowane na wyjście ubrania. Jimin wygrzebał się spod kołdry i szybko - na tyle, na ile był w stanie - założył dżinsy. Wyprostował się jak struna, kiedy poczuł dłonie Yoongiego w okolicy rozporka.

- J-ja sobie sam poradzę, przecież to tylko złamana ręka... - zawstydził się.

- Ja cię ubieram, a nie rozbieram, nie panikuj tak - i choć Jimin się upierał, to starszy pomógł mu również w przeciągnięciu koszulki przez usztywniacz, a potem był tak dobry, że zawiązał mu buty. Zarzucił sobie jego torbę na ramię, w jednej ręce trzymał kurtki, a drugą miał wolną, w razie gdyby trzeba było asekurować go na schodach. Jimin miał tylko bukiet kwiatów. Bukiet, który był dla niego szczególnie ważny z kilku powodów:

Kupił go Yoongi.

Najprawdopodobniej symbolizował rozpoczęcie ich nowego, wspólnego życia.

Był to pierwszy raz, kiedy dostał od kogoś taki prezent.

A poza tym, co? Miały się zmarnować?

Odebrali wypis z receptą na silniejsze leki na ból, a Yoongi pomógł chłopakowi założyć zimową kurtkę i czapkę.

Wrócili do apartamentu Jimina, który znów dostał pomoc w tych pozornie prostych czynnościach. I to już było dla niego za dużo. Stał na środku przedpokoju, podczas gdy Yoongi ściągał mu drugiego buta i nagle się rozpłakał.

- Jimin, co się stało? - od razu wstał i przyciagnął go lekko do siebie.

- B-bo... ty tyle dla mnie robisz... przyleciałeś tu do mnie, opiekujesz się mną, nawet kwiaty kupiłeś... a ja nic dla ciebie nie robię!

- Jiminnie, mi wystarcza twoja miłość. Jedyne czego chcę, to żebyś mnie kochał - pocałował go w skroń. - Ja czuję, że muszę robić dla ciebie chociaż tyle, żeby jakoś wynagrodzić ci to, że porzuciłem cię na tyle lat.

- Yoongi hyung... - przytulił się do jego ramienia.

- Zamówię coś do jedzenia i sprawdzę najbliższe loty. W dwa dni zdążymy zamknąć wszystkie sprawy? - pokiwał głową na znak potwierdzenia. - Kupiłem białe wino. To samo, którym poczęstowałeś mnie pierwszego dnia.

- Zapamiętałeś taki szczegół?

- Dobrego alkoholu nie zapominam - zaśmiał się.

- Dziękuję ci. Za wszystko.

- No już nie rozklejaj się. - Jimin złapał dwoma rękoma twarz starszego i wpił się w jego usta. Tak odważnie, jak jeszcze nigdy. Gdyby nie te łzy w kącikach oczu, wyglądałby jak dominujący, zaborczy kochanek.

- Nie rozklejam się. Jestem twardy - szepnął i pocałował go znowu.

- Na dole też? - zignorował komentarz i szarpnął go za włosy.

- Co powiesz na przetestowanie mojego łóżka? Jeszcze raz? Razem?

old  star  》 yoonmin  ✔Where stories live. Discover now