♡24

4.5K 335 143
                                    

Sygnał połączenia w wieczornej porze. Słodko-gorzki dźwięk wdzierał się do jego uszu, wypełniał ciszę pustką i barwił czerń granatem. Absurdalny parasoks, którego nie da się zrozumieć. Ale taki był też Yoongi. Chłopak o dwóch twarzach, w medycynie nazywają to dwubiegunowym zaburzeniem osobowości. Trochę był jak papierosy - raz się posmakuje, obrzydlistwo, ale pali się dalej.

Aż coś się stanie, kiedy palacz zrozumie, że funduje sobie raka. Tak dziś czuł się Jimin.

- Halo? Jak nie odpisywałem to przepraszam, wiesz, robota i jeszcze mi się telefon rozładował, normalka. Muszę sobie kupić powerbanka, ale nie mogę, bo odkładam kasę na bilet.

- Wsadź sobie ten bilet - jego głos był wypruty z emocji, chłodny jak jeszcze nigdy wcześniej.

- Jiminie, co się stało?

- Ty się jeszcze pytasz? - stanął pod oknem. Przeszklonymi oczami śledził ruch na ulicy. - Pieprzony hipokryto.

- O co ci chodzi? O te cukierki?

- O to, że zakazujesz mi spotykać się z Jungkookiem, a sam prowadzasz się z kimś innym! - krzyknął.

- Nie mam pojęcia o czym mówisz.

- Nie masz?! A co mi sam wysłałeś?! Dlaczego napisałeś, że znowu się rozczaruję? Że nie jestem ciebie wart? Jak nie chciałeś ze mną pisać, to dlaczego, do cholery nie mogłeś tego normalnie powiedzieć?!

- Jiminie...

- Skończ już z tym Jiminie, nie chcę tego więcej słyszeć! Idź sobie do tego chłopaka, przecież on jest lepszy niż ja. I na miejscu, możesz go zaliczyć i zostawić!

- JA CI NIE WYSYŁAŁEM ŻADNYCH ZDJĘĆ! - Jimin pierwszy raz usłyszał jego krzyk. Ugiął się pod jego naporem. Klęknął przed oknem, drżącą dłonią przyciskając telefon do ucha.

- To kto..?

- Czekaj. Wejdę w konwersację, zaraz to wyjaśnimy. Tylko już nie drzyj ryja - mruknął. Przez chwilę z jego strony słychać było wyłącznie szum. - HOSEOK, KURWA!

Jimin podskoczył ze strachu, a telefon złapał milimetry przed podłogą.

- Mój przyjaciel z pracy, prankster od siedmiu boleści. Jak go dorwę, to zabiję. Czyli jutro. Jimin?

- Tak?

- GTA, Counter Strike czy Just Cause?

- To już od ciebie zależy. Powiedz tylko... nic nie ma między wami?

- Jest - odpowiedział zdawkowo - tlen, azot, trochę argonu...

- Yoongi!

- No przecież wiesz, że moje serce jest wolne i puściutkie.

- Dla kogo?

- Dla... dla cie... ciężkich kalibrów broni.

- Yoongi...

- Tak?

- Just Cause. - Rozłączył się. Wyciszył telefon i uciekł do sypialni. Schował się pod kołdrą i nie obchodziło go, że nie ściągnął kolczyków i bransoletek, nie zamoczył patelni po obiedzie, ani że czarnym tuszem moczy świeżo wyprane poszewki na poduszki.

Miał już dosyć i płakał jak zawsze z samotności. Tonął i chwytał się brzytwy. Kwestią czasu było pojawienie się pierwszych ran.

Ktokolwiek by się przy nim nie znalazł, powiedziałby, że nie ma się czym przejmować, ale Jimin to wiedział.

Tak jak z tymi cukierkami. Wiedział, że nie są dobre, ale nie uczył się na błędach. Zbyt wiele miał w sobie nadziei.

***

W sobotę już chat.

old  star  》 yoonmin  ✔Where stories live. Discover now