13.

1 1 0
                                    

   Dookoła mnie była tylko ciemność. Unosiłam się nad powierzchnią, lecz nie mogłam się stamtąd wydostać. Czułam, jak po skroni leje mi się krew. Nie mogłam nic na to poradzić.

    Słyszałam jakiś głos, ale był za daleko ode mnie. Nie docierała do mnie jego treść. Ktoś chyba mnie wołał... Nagle w moim mózgu jakby coś przeskoczyło i usłyszałam go bardzo wyraźnie:

- Addie...? - czułam jego duże dłonie na swoich ramionach - Błagam, żyj, powiedz coś...

Nagle szeroko otworzyłam oczy. Kevin aż ode mnie odskoczył. Leżałam pod drzewem, a on nachylał się nade mną. Zaczerpnęłam głęboko powietrza. Na jego twarzy pojawiła się ulga.

- Znalazłem cię pod tym drzewem, leżałaś we krwi, myślałem, że nie żyjesz - zaczął tłumaczyć.

Przyjrzałam mu się. Twarz miał całą czarną i brudną, we włosach, na policzku i t-shirt'cie miał krew. Rozejrzałam się dookoła. Zaczynało się ściemniać. Podparłam się na łokciach.

-Musiało minąć trochę czasu - odkaszlnęłam, mówiąc niewyraźnie.

- Pamiętam tylko kolejny wybuch, a potem sam obudziłem się nieprzytomny... Nic, co było pomiędzy, nie mogę sobie przypomnieć. Nie wiem, ile minęło czasu, zanim się ocknąłem, zanim zacząłem cię szukać, zanim cię znalazłem... Boże, to było straszne - chwycił się za głowę.

- Spokojnie - powiedziałam cicho i niepewnie. Pocieszanie innych nie należy do rzeczy, które potrafię.

- Boże kochany - powtórzył Kevin, w ogóle na mnie nie patrząc.

- Powtarzasz się - zaśmiałam się, lecz jemu wcale nie było do śmiechu. Nadal na mnie nie patrzył - Wiesz co, już późno, połóż się, odpocznij.

- Tak. Tak, masz rację - odpowiedział mi automatycznie i się położył.

Be The Broken Or The BreakerWhere stories live. Discover now