4.

0 1 0
                                    

   Nie mogłam zmusić się, by na niego spojrzeć. Wzrok miałam spuszczony i wbity w ziemię. Do oczu napłynęły mi łzy.

Za jakie grzechy?

Nagle znowu usłyszałam huk i wybuch. Tym razem klęczałam, więc się nie przewróciłam, ale zatrzęsły mi się kolana. Od tego wszystkiego zatkały mi się uszy. Z niedowierzaniem odwróciłam się za siebie i kopara mi opadła. Boiska zniknęły! Dym już zaczął się rozchodzić po niebie.

   Momentalnie przestałam czuć cokolwiek. Czułam się, jak we śnie. Zapomniałam o obecności JEGO, ale przypomniałam sobie o nim, gdy poczułam coś na nadgarstku. Odwróciłam się z wykrzywionymi ustami, gotowa zacząć krzyczeć, a on pociągnął mnie za sobą do góry i zaczął biec, ciągnąc mnie za sobą. W biegu otarłam łzy wierzchem dłoni. Spełniał się mój najgorszy koszmar.

   Chłopak pociągnął mnie za sobą do lasu, gdzie przykucnął w krzakach, a ja padłam niedaleko niego jak długa. Jak już wspominałam, bieganie nigdy nie było moją mocną stroną. Próbując złapać oddech, naciągnęłam rękaw bluzy i raz jeszcze przecierałam zaczerwienione oczy. Nagle na dłoni zobaczyłam krew. Zerwałam się i usiadłam. Spojrzałam na niego wielkimi oczami. Ta krew mnie przeraziła. ON rzucił na mnie okiem i stwierdził:

- Krew ci leci z nosa.

Ulżyło mi, że chodziło tylko o to. To pewnie przez te wybuchy. Miałam gdzieś, że widział, jak płaczę, niech myśli, że to przez tą sytuację. Zaczęłam rąbkiem bluzy wycierać twarz i nos.

   Nagle jedna myśl uderzyła mnie jak grom z jasnego nieba. On mnie nie poznawał! Inaczej... nigdy by mnie nie uratował. Pewnie byłam brudna na twarzy od tego wszystkiego i dlatego... z resztą, on też był. Ziemia znowu się zatrzęsła, a niebo na chwilę zaszło czerwienią. Wzdrygnęłam się.

- K-Kevin... - wyjąkałam. Na więcej mnie nie było stać. To było pierwsze, co do niego powiedziałam.

Zarejestrowałam, że podniósł głowę, ale nie byłam w stanie się przemóc, by na niego spojrzeć.

- Addie... - wyszeptał.

Be The Broken Or The BreakerWhere stories live. Discover now