6.

0 1 0
                                    

   Nie słyszałam, żeby mnie wołał. I nawet się tego nie spodziewałam. Chociaż chyba trochę jednak tak. Ale nie dziwiłam mu się. Też bym za sobą nie zawołała. Ocierając łzy, jak tylko zeszłam mu z widoku, zaczęłam iść pieszo, zamiast biec.

- Pierdolony frajer - zaklęłam cicho pod nosem.

   Jakieś pół godziny później wyszłam z lasu i moim oczom ukazała się asfaltowa droga. Po drugiej jej stronie zaczynał się nowy las i w ogóle wszędzie były drzewa i zieleń. Ubrania się do mnie lepiły, byłam zmęczona, powietrze było parne i chciało mi się pić. Przypomniało mi się, że miałam w torebce butelkę 750 ml wody, więc wyciągnęłam ją i wypiłam połowę za pierwszym razem.

   Usiadłam pod jednym z drzew, chowając się w cieniu, nie wiedząc, co robić dalej. Sama nie wiedziałam, po co tu przyszłam. Powinnam zbliżać się coraz bardziej w stronę domu albo centrum miasta, zamiast się oddalać. Postanowiłam poczekać, aż się ściemni, wtedy powietrze będzie bardziej do życia. Swoją drogą, dziwiło mnie, że przez ten czas nie przejechał tędy ani jeden samochód. Dziwne. Co się stało ze wszystkimi?

   Musiałam przysnąć. Obudził mnie jakiś hałas. Otworzyłam oczy i... nic nie widziałam. Po chwili dopiero trafiło do mnie, że musiała być noc. Nagle przeszły mnie ciarki. Jak mogłam zasnąć w takiej chwili?! Sama, w lesie... Jeszcze raz dostałam dreszczy. Słyszałam teraz już wyraźniej kroki. Po chwili moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności i wśród gałęzi zobaczyłam JEGO.

Be The Broken Or The BreakerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz