3.

1 1 0
                                    

   Nie wiedziałam, czy płakać czy się śmiać. Czy uciekać stąd jak najdalej, czy biec jak najszybciej na miejsce zdarzenia. Czułam się jak w jakimś horrorze, albo komedii. Sama nie wiedziałam.

Co tu się stało?!
Ja to po prostu mam szczęście.

   Wykonałam pierwszy krok do przodu. Nogi się pode mną ugięły. Czułam jednocześnie ciepło i gorąco.

   Nagle zaczęło mnie drapać w gardle i dostałam ataku kaszlu. To przez ten dym. Widoczność była coraz mniejsza. W powietrzu latały odłamki... czegoś.

   Rzuciłam się biegiem w stronę tego, co zostało z mojej szkoły. Nim dobiegłam na parking, nie widziałam praktycznie niczego. Wykonałam jeszcze kilka niepewnych kroków przed siebie. Kilka metrów przed sobą zauważyłam coś w trawie. Wytężyłam wzrok. Ta ciemnoniebieska plama... To był człowiek! Szybkim krokiem podeszłam do niego, cały czas kaszląc. Nie wiedziałam, co robić. Właśnie próbowałam sobie przypomnieć zasady z lekcji EDB, gdy ten ktoś się poruszył. Zachłysnęłam się powietrzem. Człowiek przekręcił się tak, że teraz leżał na plecach. Żył! Wpatrywał się z niedowierzaniem w czarną komórkę, którą trzymał w swojej dłoni. Tymczasem ja upadłam przed nim na kolana, zanosząc się kaszlem i zasłaniając usta długim, ciemnym rękawem.

- Co się stało? - wychrypiał, siadając.

A mnie przeszły ciarki. Ten głos. JEGO głos. Poznałam go. I to bardzo dobrze. Po tylu latach! Nie rozmawiałam z nim od... czterech lat. Odkąd... odkąd mnie zostawił.

Be The Broken Or The BreakerWhere stories live. Discover now