18. Niewiedza w tym przypadku była błogosławieństwem.

215 19 13
                                    

Rozdział niesprawdzony. 

Dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze pod ostatnią częścią. To one były główną siłą napędową ;)

***

Od ich ostatniego spotkania minęło zaledwie dwa dni. Z tego co mówił Styles wynikało, że ten jego pożal się Boże partner wraca dopiero za tydzień. Dzięki temu Malik był nieco spokojniejszy. Jednak wciąż nie wymyślił jak przekonać chłopaka tego by zostawił Nicka. Nie chciał za bardzo ingerować ani tym bardziej mówić wprost co myślał o tym związku. Wydawało mu się nieodpowiednią rzeczą do zrobienia. Harry sam w końcu wyciągnie takie wnioski. Zayn mógł co najwyżej zapewniać go, że w każdej sytuacji będzie miał w nim oparcie.  Malik wciąż nie mógł wyrzucić z głowy wyrazu zdziwienia widniejącego na twarzy Stylesa, gdy zapewnił go, że zawsze może do niego przyjść. To wyglądało jakby chłopak od dwana mógł liczyć tylko na siebie. 

Nie wiedział jak ludzie mogą być tak ślepi. Przecież Harry codziennie spotykał się z jakimiś znajomymi na uczelni czy na stażu. Niby czytał, że jeśli ktoś doświadczył przemocy ze strony bliskich osób to się tego wstydził. Takie osoby często ukrywały się za różnymi maskami. Czyżby Styles był w tym aż tak dobry, że nikt nic nie dostrzegł? A może najzwyczajniej w świecie nie mieli czasu na cudze problemy? 

On sam potrafił dosyć dobrze odczytywać emocje Stylesa. Nie wiedział dlaczego. Przecież znał go zaledwie dwa miesiące... Istniała też możliwość, że przy nim Harry nie pilnował się aż tak dobrze jak przy innych ludziach. Może potrzebował kogoś przy kim nie musiał udawać? Uznał, że skoro Malik przez większość czasu nie krył się z własnym smutkiem, to on też nie musi? 

Tutaj pojawiał się kolejny problem. Zayn wciąż cierpiał po śmierci Louisa. Wspomnienia powodowały ból, ale też jednocześnie dawały pewnego rodzaju uczucie spokoju. Przynajmniej od jakiegoś czasu, bo na samym początku to było o wiele gorsze. Aż wzdrygnął się na przypomnienie tego co działo się z nim przez kilka pierwszych tygodni. Gdyby nie rodzina Tomlinsona to różnie mogłoby się to skończyć. 

Harry znał Louisa. Byli przyjaciółmi od dziecka i nawet jeśli od dwóch lat nie utrzymywali kontaktu, to nie sądził, że więź całkowicie zniknęła. Styles prawdopodobnie był pewien, że Tomlinson przeprowadził się do innego miasta i tam ułożył sobie życie. Niewiedza w tym przypadku była błogosławieństwem. Malik bardzo nie chciał być tym, który mu o wszystkim powie. Tylko, że czuł jakby był mu winien tą gorzką prawdę. Harry mu zaufał... właśnie jemu ze wszystkich ludzi i Zayn odczuwał to jednocześnie jako ogromny zaszczyt jak i pewnego rodzaju ciężar. 

  

***

Harry po wyjściu ze stażu chciał jak najszybciej znaleźć się w jakimś ciepłym miejscu. Najlepiej na kanapie Zayna z kubkiem gorącej herbaty w rękach. Pogoda jak przystało na listopad była bardzo kapryśna. Padał deszcz i zrobiło się zdecydowanie zimniej niż rano. Starał się iść jak najszybciej, ale jego buty i tak już były przemoknięte. Mijając niewielki całodobowy sklep postanowił wstąpić po jakieś składniki na kolacje. Skoro i tak miał zamiar więcej czasu spędzać w tym tygodniu u Malika, to przynajmniej dopilnuje żeby obaj nie głodowali. 

  

Gdy dwadzieścia minut dotarł do  mieszkania, które dzielił z Nickiem od razu zrzucił przemoknięte ubranie. Wziął błyskawiczny prysznic, przebrał się w wygodne dresowe spodnie i mocno sprany, ale ciepły sweter. I od razu pognał do Malika. Dopiero pod drzwiami uświadomił sobie, że może go nie być... przecież nie uprzedzał, że wpadnie. Niepewnie zapukał. Ze środka dobiegły go odgłosy krzątaniny i czegoś uderzającego o podłogę. Niecałą minutę później drzwi uchyliły się nieznacznie. 

  — Hej  — powiedział Zayn z lekkim uśmiechem, na widok którego całe zdenerwowanie Harry'ego odeszło w niepamięć. 

  — Cześć — wyszczerzył się— nie przeszkadzam?

  — Nie. Sprawdzam testy.— wskazał brodą na trzymane przez Harry'ego zakupy— A ty jak widzę masz w planach dokarmienie mnie? — otworzył szerzej drzwi i gestem zaprosił go do środka. Kiedy Styles odstawił już zakupy na kuchenny blat, odwrócił się do Malika ze sztucznie poważną miną.

  — Zapowiadali silny wiatr. Nie chcemy żebyś odleciał... No chyba, że na tą okazję masz te ciężkie buciory...  

  — Hej! Lubię je

 — To dlaczego jeszcze ani razu cię w nich nie widziałem?

  — Pracuję w liceum. 

 — No i?

  — Tam gdzie jest dużo napędzanej hormonami młodzieży... 

 — Wciąż nie rozumiem.

  — Po prostu byłem zmęczony podrywającymi mnie uczennicami, które zamiast słuchać tego co mówię wgapiały się we mnie jak w szwajcarską czekoladę. — Harry przez chwilę przetrawiał zdobyte informację, aż w końcu wybuchł śmiechem.

 — I glany robią aż taką różnicę?

  — Liam, poznałeś go wtedy na uczelni, jako szkolny pedagog doradził, żebym starał się wyglądać mniej buntowniczo. Dlatego teraz moja ukochana kurtka i buty najczęściej zbierają kurz w przedpokoju. 

  — Pomogło?

 — Odrobinę...


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 31, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Every time of midnight / ZarryWhere stories live. Discover now